Lekarstwo ufności
Niech modlitwa ufności towarzyszy nam w każdym naszym dniu, szczególnie wówczas kiedy jest nam trudno, kiedy dokucza nam cierpienie, kiedy ból dręczy nasze chore ciało, w naszym osamotnieniu i samotności.
2017-04-21
Choroba fizyczna, a w jeszcze większym stopniu choroba duchowa pociąga za sobą często utratę odczuwalnej więzi z Bogiem, a co za tym idzie – brak ufności, zawierzenia najlepszemu Ojcu. Między duszą a Bogiem wyrasta jakby przepaść, która wywołuje lęk i przygnębienie, sięgające nieraz granic rozpaczy. Jest to najgorsze co może przytrafić się człowiekowi wierzącemu, bo właśnie ufność jest jedynym lekarstwem, które pozwala wydobyć się z choroby duszy czy ciała.
Stanu beznadziejności, w którym pogrąża się człowiek nie można porównać do żadnej tortury fizycznej, w którym człowiek z dna swej rozpaczy zdaje się wołać: „ Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”
Ale też Chrystus, który w swej agonii na Golgocie sam poddany był tej straszliwej próbie – współczuje z głębi swej Bosko – ludzkiej duszy każdemu człowiekowi cierpiącemu podobnie. Jakże wielka jest dziś liczba ludzi, których grzech brutalnie odrywa od poczucia bliskości Boga. Pozbawia ich bowiem stanu łaski uświęcającej, czyli dziecięctwa Bożego. U jakże wielu ludzi do choroby duszy dołącza się jeszcze choroba ciała, która nadwyręża odporność psychiczną i duchową.
Z tym większą determinacją musimy uchwycić się kotwicy nadziei, którą Bóg niezmiennie dobry i miłosierny zarzuca na naszą biedną ziemię i na spustoszoną przez grzech glebę serc ludzkich. Trzeba wreszcie uwierzyć nam w to, że chociaż my opuszczamy Boga tak często, On nie opuszcza nas nigdy, wierny swoim obietnicom: „Nie zostawię was sierotami… A Ja pozostanę z wami po wszystkie czasy, aż do skończenia świata”.
Człowiek chory ma dużo czasu na myślenie. W samotności dnia i podczas bezsennych nocy snują mu się po głowie wątki z przeszłego życia, nie zawsze zgodne z sumieniem i moralnością wyznawanej wiary. Jak wielki nieraz powstaje w umyśle natłok tych przeżyć. Widzi wtenczas wiele swoich niedociągnięć, zaniedbań, niewierności wobec Boga i ludzi. Bicz sumienia smaga niemiłosiernie, ukazując coraz to nowe pola różnych wykroczeń, niesprawiedliwości, wyrządzonych krzywd, zaniedbanych Łask i natchnień. Wizja czekającej - może już wkrótce – śmierci i odpowiedzialności przed Boskim Sędzią zdaje się nieraz wyciskać krwawy pot, podobny do tego, jakim oblał się Chrystus w Ogrojcu na widok naszych grzechów.
Nie dziw, że człowiek świadomy własnej nędzy i nicości drży i upada na duchu. I rzeczywiście, gdyby pozostał sam, zdany na swoją niemoc, musiałby się załamać w beznadziejnej rozpaczy.
Na szczęście Miłosierdzie Boże zniżyło się do dna ludzkiej nędzy. Nasza rodaczka św. Siostra Faustyna Kowalska przypomniała nam starą, jak Objawienie Boże prawdę o nieskończonym Miłosierdziu Bożym. Tak oto pisze w swoim Dzienniczku: „O dusze wątpiące, uchylę wam zasłony nieba, aby was przekonać o dobroci Boga, abyście już więcej nie raniły niedowierzaniom Najsłodszego Serca Jezusa. Bóg jest Miłością i Miłosierdziem „ ( Dz. I)
Warto abyśmy się wsłuchali też w słowa, które Chrystus skierował do swojej wiernej służebnicy: „Córko moja, pragnę, aby serce twoje było siedliskiem miłosierdzia Mojego. Pragnę, aby to miłosierdzie rozlało się na świat cały przez serce twoje. Ktokolwiek zbliży się do ciebie, niech nie odejdzie bez tej ufności w miłosierdzie moje, której tak bardzo pragnę dla dusz’ (Dz. VI )
A oto inne słowa Chrystusa skierowane do siostry Faustyny; „Jak bardzo rani mnie niedowierzanie duszy. Taka dusza wyznaje, że jestem święty i sprawiedliwy, a nie wierzy, że jestem Miłosierdziem, nie dowierza dobroci Mojej. Serce moje raduje się tytułem Miłosierdzia. Powiedz, że Miłosierdzie jest największym przymiotem Boga. Wszystkie dzieła rąk Moich są ukoronowane Miłosierdziem”.
Warto czytać i rozważać Pismo Święte. Cały Nowy Testament jest jedną wielką Księgą Miłosierdzia Bożego wobec upadających grzeszników i wezwaniem do zaufania nieskończonej dobroci Bożej. Świadczy o tym każda karta Ewangelii. A mimo to jesteśmy jeszcze wciąż niepojętymi uczniami w szkole Bożej Miłości.
Niech modlitwa ufności towarzyszy nam w każdym naszym dniu, szczególnie wówczas kiedy jest nam trudno, kiedy dokucza nam cierpienie, kiedy ból dręczy nasze chore ciało, w naszym osamotnieniu i samotności.
Jezu ufam Tobie!
Ufam Ci Jezu mimo mojej bezgranicznej nędzy, mimo moich ciągłych grzechów i niewierności, mimo mych upadków i namiętności, które mną miotają, mimo bezduszności, która mnie ogarnia, mimo rozpaczy, która nieraz puka do bram mego serca, mimo cielesności, która tak często zwycięża duchowość, mimo pychy, która nie chce ustąpić pokorze.
Jezu, ufam Tobie, mimo własnego „ja”, które nie chce kapitulować za dnia, ani nocy, mimo niecierpliwości w chorobie, cierpieniu i krzyżu, mimo zgorzknienia i smutku, który mnie tak często ogarnia.
Jezu, ufam Tobie wbrew atakom szatańskim, które chcą mnie pozbawić zaufania, zawierzenia, oddania się Tobie. Który jesteś moją jedyną Miłością, jedynym Celem mego życia, jedyną Radością, na tym łez padole.
Jezu ufam, ufam, ufam Tobie.