Ludzki Bóg

​​​​​​​Z fragmentu Ewangelii, jaki Kościół podał nam na dzisiaj do rozważenia, tak naprawdę nie wynika ilu ludzi stało pod krzyżem Chrystusa w momencie Jego konania. Możemy być pewni co do św. Jana Apostoła, natomiast dużym znakiem zapytania pozostaje liczba kobiet, które oglądały śmierć Mesjasza. Jednak nie ilość jest dla nas najważniejsza, a personalne (osobiste) podejście Chrystusa do każdej z obecnych osób.

2017-05-03

J 19,25-27

            Różnie można odczytać słowa św. Jana Ewangelisty, naocznego świadka męki i śmierci Jezusa. Wymienia tych, którzy byli obecni przy agonii Chrystusa. Obok krzyża Jezusa stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. (J 19,25). Tradycja podaje, że znajdowały się tam trzy kobiety. W takim układzie siostra Matki Jezusa musiałaby mieć na imię również Maria i jednocześnie być żoną Kleofasa. Oczywiście jest to możliwe, ale równie dobrze mogło być tak, że siostra Maryi, była kimś innym niż stojąca pod krzyżem Maria, która z kolei mogłaby być, ale niekoniecznie, żoną Kleofasa. Wtedy ilość kobiet wahałaby się od trzech do pięciu (Maryja – matka Jezusa i Maria Magdalena z pewnością stanowiły odrębne osoby). Niestety oprócz danych Tradycji nie mamy żądanych innych pewnych źródeł, które mogłyby rozsądzić, kto tak naprawdę patrzył na umierającego Chrystusa. Rozstrzygnięcie tego jest raczej pewną zagadką, czy ciekawostką biblijną, nie mającą większego wpływu na naszą wiarę.

Dla nas, chrześcijan wierzących w to, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Mesjaszem i próbującym, także przy pomocy Pisma Świętego, odnaleźć informacje na Jego temat oraz na temat tego jaki jest Bóg, o wiele istotniejsze jest to, że w ogóle padają tak szczegółowe informacje i imiona ludzi spod krzyża. Bo to pokazuje, że nasz Stwórca nie traktuje nas zbiorowo, jak jedną, wielką masę ludzi mających podobny sposób myślenia na temat religii i świata, ale w każdym widzi indywidualność. Człowiek jest osobą, istotą nadzwyczajną na tle całego Stworzenia, posiadającą swoją godność, swój świat, swoje osobiste doświadczenia, swoje wspomnienia i plany na przyszłość, także swoje imię. I to wszystko stanowi o naszej osobistej wartości. Bóg w podejściu do człowieka nie chce tego wszystkiego zgubić, chce natomiast być razem z nami, wraz z całym naszym bagażem doświadczeń, tych dobrych i tych złych. Właśnie dlatego w dzisiejszym fragmencie Ewangelii pada tyle imion, tyle wskazań i cech przypisanych poszczególnym osobom. Zauważamy, że dotyczy to również Matki Jezusa, Maryi i ucznia, który przygarnia ją do siebie (por. J 19, 26–27). To prawda wiary, mówiąca o tym, że Bóg nie chce samotności człowieka.

Kiedy czytamy kolejne karty Ewangelii podróżujemy z Jezusem po Palestynie, który wychodzi do spotykanych ludzi w różnoraki sposób: pouczając ich, uzdrawiając, wypędzając złe duchy, odpuszczając grzechy i dając nadzieję na życie wieczne. Zawsze dostrzega najpierw człowieka, dopiero później jego grzech, zło i wady, a nawet Prawo Żydowskie, które stawia poniżej dobra ludzkiej osoby, gdyż nie było ono doskonałe. Daje nam tym samym przykład i podkreśla istotę podejścia do innych zauważając ich człowieczeństwo, a własnemu dając wyraz naszą postawą. Zawsze warto być człowiekiem, choć tak łatwo zejść na psy… (R. Riedel, Autsajder) śpiewał nieżyjący już wokalista. Niby takie proste i oczywiste, ale tak często trudne do wykonania w naszej szarej codzienności. Kiedy nasze sumienie podpowiada, że może potrzeba jeszcze bardziej być człowiekiem, jeszcze bardziej ludzkim dla innych, to wtedy trzeba pamiętać o Bogu, Który każdego widzi indywidualnie. Który przygarnia nawet największego grzesznika i traktuje go osobiście, i Który pragnie szczęścia wszystkich mieszkańców Ziemi. Tylko czy my, zawsze dajemy sobie i innym szansę na to?

Ks. Wąchol Grzegorz, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024