Zawierzyć, jak Maryja
Żyjemy przecież po to, by po przejściu przez wiele prób, a w końcu przez śmierć wejść do nowego życia. Drogą do tego celu jest nasze bezgraniczne zawierzenie Bogu, nasze oddanie się Jemu na wzór Maryi.
2017-05-03
Próby wiary
Cechą charakterystyczną drogi do świętości jest przechodzenie przez p r ó b y w i a r y – przez doświadczenia, które mogą być niekiedy bardzo trudne, ponieważ w momencie ich przeżywania nie zawsze będziemy w stanie zrozumieć zaistniałą sytuację. Jeżeli otrzymamy łaskę pewnego zrozumienia niektórych prób, to najczęściej dopiero po ich przejściu. Wcześniej na ogół będziemy odnosić wrażenie, że znajdujemy się w sytuacji bez wyjścia.
Tak przeżywali swoje próby wiary przeprowadzani do Ziemi Obiecanej Izraelici. Bóg czynił cuda, ale nie rozwiązywał do końca wszystkich problemów wyprowadzonego z niewoli narodu.
Podobnie dzieje się i w naszym życiu. Choć Bóg ciągle w nie interweniuje, to jednak nie rozwiązuje do końca wszystkich naszych trudności. Boża interwencja nie uwalnia nas od wezwania byśmy przeżywane trudności i doświadczenia przyjmowali na płaszczyźnie wiary – na wzór Tej, która uprzedza nas „w pielgrzymce wiary”
Próby wiary w życiu Maryi
Maryja przechodziła przez szczególnie trudne próby zawierzenia Bogu. Jej „pielgrzymowanie” w wierze było nieustannym przeżywaniem coraz to nowych sytuacji przekraczających ludzkie możliwości zrozumienia. I wtedy okazywała Ona „pełną uległość rozumu i woli wobec Boga” . Życie Maryi to nieustanne zawierzenie siebie Bogu.
Pomiędzy Maryją a Bogiem dokonywała się stale przedziwna komunia osób, zbudowana na ufności, na całkowitym i stale ponawianym zawierzeniu, na narastającej wspólnocie życia. Ta która zawierzyła, dla której wola Boża, również ta niezrozumiała, jest najwyższą wartością, żyjąc wolą Boga, żyje Jego życiem.
Uwierzyć w to, co po ludzku niemożliwe.
Ta szczególna relacja między Bogiem a Maryją ujawnia się bardzo wyraźnie przy Zwiastowaniu, kiedy to Bóg wprowadza Ją w niezwykle intymną więź ze sobą.
Maryja na bezgraniczną miłość Boga, oznajmiającego Jej swoją wolę, odpowiada całkowitym oddaniem się, mimo że stanęła w obliczu czegoś, co zupełnie przekraczało możliwości ludzkiego rozumu. Później całe Jej życie będzie życiem fiat wypowiedzianym przy Zwiastowaniu, a tym samym jakby nieustannym ponawianiem swojego zawierzenia Bogu.
Jan Paweł II powie: Maryja uczy nas pokornego uznawania >> niezgłębionych dróg>> Boga. Ta, „która z odwiecznej woli Najwyższego znalazła się - rzec można – w samym centrum owych >>niezgłębionych dróg>> oraz >>niezbadanych wyroków>> Boga, poddaje się w półcieniu wiary, przyjmując całkowicie i z sercem otwartym to wszystko, co było przewidziane w planie Bożym.
Wypowiadając swoje fiat, Maryja wierzy w coś niemożliwego, a później z niezachwianą nadzieją oczekuje na spełnienie się tego, co po ludzku niemożliwe.
Wbrew wszystkim racjonalnym przesłankom uwierzyła Bogu i kiedy stawała w obliczu coraz to nowych doświadczeń, niezmiennie przyjmowała jedynie taką postawę.
Niezwykłość relacji duchowej Jezusa i Maryi
Bóg w odpowiedzi na bezgraniczne zawierzenie Maryi obdarza Ją łaską dla nas niewyobrażalną. W momencie poczęcia Jezusa zaistniała pomiędzy Maryją a Jej Synem nie tylko szczególna relacja fizyczna, ale niezwykła relacja duchowa, której głębia pozostanie dla nas zawsze wielką tajemnicą.
Ta niepowtarzalna więź, jaka w momencie poczęcia Jezusa nawiązuje się pomiędzy Maryją a Bogiem nie zaistnieje już w żadnym innym przypadku. To z uwagi na Nią Elżbieta, napełniona Duchem Św. mówi do Maryi: „Błogosławiona jesteś między niewiastami „ (Łk 1, 42)
Gdy rozważamy postawę Tej, która prowadzi nas w „pielgrzymce wiary” nasuwa się pytanie: gdzie tkwi tajemnica tak wielkiego zawierzenia Maryi i Jej tak doskonałego poddania się woli Bożej ?
Duchowe dziecięctwo Maryi
W zawierzeniu Maryi uwidacznia się bardzo wyraźnie Jej postawa dziecka. Jest to odpowiedź na wyżej zadane pytanie. W momencie Zwiastowania, kiedy stanęła w obliczu wielkiej Bożej tajemnicy, zadaje tylko jedno i to najprostsze z pytań, jakie miała przecież prawo stawiać: „ Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” (ŁK 1,34)
Maryja jako bardzo młoda, kilkunastoletnia wówczas dziewczyna zapewne nie miała jeszcze takiej wiedzy, jaką mieli uczeni w Piśmie. Stąd też wynikała prostota Jej zachowania. W chwili Zwiastowania wiedziała tylko, że Bóg oczekuje na Jej zgodę – i Ona od razu godzi się.
Jej „tak” powiedziane Bogu bez wahania, świadczy, że patrzyła Ona na wysłańca Bożego oczami ewangelicznego dziecka. Dziecko, choć nie ma ani rozleglej wiedzy, ani doświadczenia, nie potrzebuje zbyt wielu wyjaśnień, bo jego pełne ufności i nadziei serce wszystkiemu wierzy. Maryja też nie potrzebowała dokładnego i wyczerpującego uzasadnienia.
Kiedy dokonywało się Wcielenie i kiedy dotykała jednej z najgłębszych Bożych tajemnic, rozważała ją w ciszy serca, godząc się jednak na to, że pozostanie ona dla Niej tajemnicą.
Tę postawę dziecięcej ufności wobec Boga widzimy w całym Jej życiu, zwłaszcza w wydarzeniach, które były dla Niej najtrudniejszymi próbami wiary.
Trudne milczenie wobec Józefa
Bardzo trudną próbą musiało być dla Maryi zachowanie przed swoim oblubieńcem Józefem Bożej tajemnicy, że „znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego” (Mt 1,18). Przecież z pewnością przewidywała jego ból i rozterkę.
Jak trudne musiało być wtedy Jej milczenie – milczenie zarówno o Bożej tajemnicy, jak i o swojej miłości i wierności wobec Józefa. W owym milczeniu kryła się płynąca z męstwa wiary zgoda na cierpienie tego, którego kochała.
Maryja znając zwyczaje i prawa żydowskie, wiedziała też, że poczęcie, zanim zamieszkała z Józefem, mogło zakończyć się dla Niej ukamienowaniem.
Przeżywane doświadczenia nie umniejszały jednak Jej wiary, że Bóg przeprowadzi Ją przez nie w sposób sobie tylko wiadomy. Ona zresztą godziła się na każdy Boży zamysł.
Zgoda na trudne Betlejem
Kiedy wyruszała do Betlejem, wiedziała, że czas rozwiązania jest blisko. A przecież, poddając się woli Bożej, wyrusza w daleką i ciężką podróż. – Wyrusza, bo w swojej postawie dziecka zdaje się we wszystkim na wolę Ojca, którego kocha i któremu ufa, mimo że nie zawsze tę wolę rozumie. Później w momencie Narodzin, w pełni akceptuje zaistniałą sytuację i skrajne warunki po ludzku zupełnie niewłaściwe.
U każdej matki, która znalazłaby się w podobnych okolicznościach, pojawiłoby się wiele pytań, wątpliwości, może nawet bunt przeciwko niezrozumiałej i tak trudnej do zaakceptowania woli Bożej. Maryja w każdej sytuacji realizowała z całym wewnętrznym pokojem wolę Bożą, ponieważ przyjmowała wszystko z dziecięcą ufnością.
Zgoda na wygnanie
Wkrótce po przyjściu na świat Syna Bożego Święta Rodzina musi uciekać do Egiptu. Już sam fakt uciekania w środku nocy, kiedy trzeba wszystko zostawić, zabierając ze sobą tylko jakiś podręczny bagaż, wydaje się dla każdej rodziny czymś przerażającym.
Nie trudno sobie wyobrazić, jak zareagowaliby jacyś młodzi małżonkowie na przekazaną im w środku nocy wiadomość, że razem z małym dzieckiem muszą uciekać z kraju natychmiast, pozostawiając np. zdobyte z wielkim trudem mieszkanie, zaoszczędzone pieniądze, których w nocy nie można pobrać z banku, dającą poczucie bezpieczeństwa pracę. Jak takie małżeństwo zaczęłoby się zachowywać, gdyby uświadomiło sobie, że Bóg chce, by udało się ono do nie znanego kraju natychmiast, bez żadnych ludzkich zabezpieczeń?
Maryja ze spokojem przyjęła oświadczenie Józefa, któremu we śnie Anioł „objawił”, że muszą uciekać do Egiptu.
Czy jakakolwiek kobieta zachowałaby się w analogicznej sytuacji podobni?
Tymczasem Ta, której życie było nieustannym odczytywaniem dawanych Jej przez Boga znaków, która była zapatrzona w Boga i wsłuchana w Jego wolę, natychmiast dostrzega w tym zdarzeniu Boży znak, któremu się całkowicie, bez wahania w sposób uległy poddaje.
Dla Niej nie było ważne, czy ma zostawić wszystko dziś, czy jutro, ponieważ nadzieję swoją pokładała w Bogu, a nie w tym, co przyszło Jej opuścić.
Trudność przyjęcia „zwyczajności" Jezusa
Od momentu narodzenia Jezusa Matka Syna Bożego obcuje z tajemnicą Jego Bosko-ludzkiej natury i boskiego synostwa jedynie przez wiarę. Maryja wiedziała, że Dziecko, które poczęło się w Niej mocą Ducha Św, będzie nazwane Synem Najwyższego. Tymczasem od momentu narodzin Dziecko to wydaje się takie zwyczajne. Nie wykazuje dostrzegalnych dla ludzi cech Boskich, zachowuje się tak jak inne dzieci.
Jak trudna musiała być dla Niej ta próba, przeciągająca się przecież na wiele lat, kiedy to Syn Najwyższego powoli stopniowo uczył się wszystkiego po kolei. To prawda, że pewne wydarzenia wydawały się potwierdzać boskość Jezusa, ale właściwe ich zrozumienie też wymagało wiary, ponieważ ich sens był ukryty.
Bóg nie szczędził Maryi prób i w trudnych sytuacjach nie wyjaśniał Jej wszystkiego do końca.
Wzrastający na Jej oczach Jezus był w zewnętrznych przejawach jakby tylko człowiekiem. Jego wzrastaniu nie towarzyszyły zjawiska nadzwyczajne. Tak Maryja, znajdując się przy boku Syna, pod dachem jednego domu >>szła naprzód w pielgrzymce wiary>>
Tajemnica wielkości Maryi
Gdy dwunastoletni Jezus zgubił się, Maryja nie wiedziała na jak długo oddalił się od Niej. W tych dniach, kiedy szukała zaginionego Jezusa i gdy po odnalezieniu Go usłyszała: „czemuście mnie szukali?” też zachowała niewzruszoną postawę ufnej, dziecięcej wiary.
Ewangelia mówi: „Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział” . Maryja, postawiona znów w obliczu tajemnicy , z dziecięcą ufnością wobec Boga rozważa ją w swoim sercu – w sercu ewangelicznego dziecka, które bezgranicznie ufa, które nie domaga się niepotrzebnych wyjaśnień ani dowodów.
Później podczas publicznej działalności Jezusa, z tajemnicą swego Syna dalej „obcowała tylko przez wiarę”. O Jej wierze i życiu wiarą mówi sam Chrystus, kiedy na okrzyk jednej ze słuchających Go niewiast: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi które ssałeś” odpowiedział: „Owszem, ale przecież błogosławieni ci ,którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je”
Jezus nie zaprzecza wyznaniu tej nieznanej niewiasty, ale wyjaśnia że o prawdziwej wielkości decyduje duchowy kontakt z Bogiem, który w przypadku Maryi osiągnął najpełniejszy wymiar.
Heroizm posłuszeństwa wiary pod krzyżem
Punktem kulminacyjnym prób wiary Maryi było Jej trwanie u stóp krzyża, kiedy widziała jak Jej Syn, „wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści „ kona na drzewie krzyża. Okazał się wówczas heroizm posłuszeństwa wiary Tej, która uwierzyła wbrew nadziei.
Stojąc u stóp krzyża, Maryja ufa, że to, co się w tych godzinach dokonuje jest czymś najlepszym – bo Jezus z własnej woli wybiera krzyż, aby spełnić wolę Ojca. Adoruje Ona krzyż z prostotą dziecka, bez zbytniego analizowania sytuacji, w jakiej została postawiona. Nie uznaje swojej sytuacji za rozpaczliwą i beznadziejną, ponieważ Jej Syn wypełnia wolę Ojca, którą chce w taki właśnie sposób wypełnić. Robi więc coś, co jest bezsprzecznie najlepsze.
Ktoś, kto rozważa wszystko jedynie w świetle ludzkiej logiki, nigdy w pełni nie zrozumie tajemnicy cierpienia i krzyża. W obliczu tej tajemnicy konieczna jest postawa ufności dziecięcej.
Dopiero gdy przyjmiemy taka postawę wobec Boga, staniemy się odpornymi na działanie szatana, wykorzystującego w swoich pokusach czysto ludzkie rozumowanie. Dopiero wówczas zaprzestaniemy zbytniego analizowania. Bóg oczywiście chce, byśmy kierowali się rozumem – ale rozumem oświeconym wiarą, który pozwoli nam odkrywać Jego wolę i pełnić ją również wtedy, gdy okaże się bardzo trudna do przyjęcia.
Maryja uczy nas, jak mamy zawierzać siebie Bogu w sytuacjach doświadczeń, których nie rozumiemy, których sens poznamy może w życiu przyszłym.
Bóg oczekuje od nas, że w obliczu prób wiary będziemy chcieli tak jak Ona z pokora uznać Jego niezbadane wyroki i zgodzimy się na to, że wielu jego Bożych postanowień nie będziemy rozumieli.
Powierzenie siebie Bogu może niejednokrotnie wiązać się z utratą wszelkich ludzkich zabezpieczeń. Wejdziemy wtedy na drogę zawierzenia coraz bardziej autentycznego, obejmującego wszystkie dziedziny naszego życia.
Żyjemy przecież po to, by po przejściu przez wiele prób, a w końcu przez śmierć wejść do nowego życia.
Drogą do tego celu jest nasze bezgraniczne zawierzenie Bogu, nasze oddanie się Jemu na wzór Maryi.