Kościół wokół miłosierdzia
Kościół musi opierać się na dwóch najwyższych przykazaniach: miłości Boga i miłości bliźniego, które są nierozłączne i należy je interpretować razem. Tak, jak nie można kochać Boga, nie kochając ludzi, tak miłość do ludzi zależy od miłości do Boga. Te słowa wypowiedział Walter Kasper, wielki niemiecki teolog w wywiadzie, w którym opisuje i przybliża nam nauczanie papieża Franciszka.
2017-06-14
I Rok czytań
Mt 5,17-19
Przyzwyczailiśmy się już do mówienia o miłosierdziu w Kościele i o tym, że to podstawowa cecha Boga. Chyba niekiedy nawet nadużywamy tego przymiotu chcąc usprawiedliwić siebie, albo innych ludzi. Fragment Ewangelii, jaki dzisiaj rozważamy, jest jak najbardziej zgodny z ową ideą, o której z resztą wspomniany już Franciszek powiedział, że jest centralnym tematem nauczania Kościoła. A może lepiej byłoby napisać, że to idea miłosierdzia świetnie koresponduje z tymi kilkoma wersetami, nad którymi dzisiaj się pochylamy. Wtedy mamy większą jasność, że nasze myśli wywodzą się z natchnionego tekstu Ewangelii, a nie dopasowujemy poszczególne fragmenty do tego, co aktualnie przychodzi nam do głowy.
Wracając jednak do samej Ewangelii, można łatwo zauważyć, że Jezus pokazuje w Niej dwa oblicza: jedno wydawałoby się srogie, rygorystyczne i zamknięte na wszelką dyskusję, a drugie pełne miłości i może nawet żalu nad tymi, którzy nie spełniają Jego oczekiwań. Chrystus jawi się jako ktoś, kto nie chce zmieniać niczego z dawnej tradycji i Prawa jakie od wieków funkcjonowało w Izraelu. Jest powołany raczej do tego, by je wypełnić, bardziej zweryfikować zgodność postępowania i nauczania z nim przez wyznawców Jahwe, niż litować się nad nimi. Potwierdza to z resztą, kiedy mocno krytykuje faryzejskie podejście do norm, jakie wytworzyło się z czasem w życiu Starożytnego Izraela i kiedy stawia wysokie wymagania każdemu, kto deklaruje się jako wierzący. Jednocześnie jednak widzi także pewnego rodzaju niedoskonałość i chwiejność w życiu ludzi, zdaje sobie sprawę, że nikt nie potrafi żyć idealnie i wypełnić każdego przepisu. I właśnie tutaj odkrywamy drugie, jakże miłosierne i pełne obawy o tych ludzi, oblicze Jezusa. Ta litość i miłość objawiają się w słowach: Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim (J 5,18). Według tej wypowiedzi, ktoś kto żyje w opozycji do Prawa, wcale nie musi być potępiony. Wręcz przeciwnie, znajdzie się w Królestwie Niebieskim, ale będzie tam najmniejszy spośród wszystkich. To niezwykłe i nowatorskie podejście do przestrzegania przykazań, gdyż nawet funkcjonowanie wbrew im daje szansę na Zbawienie. Oczywiście najistotniejsza jest tutaj intencja, czyli wewnętrzne nastawienie, pewna duchowość, o którą walczył Jezus. Trudno uznać, że ktoś kto celowo odrzuca przykazania znajdzie się w niebie. Chodzi raczej o tych, którzy chcą, a nie mogą ich wypełnić z powodu różnych ograniczeń i słabości.
Miłosierdzie Boże jako centralna idea kościelnego nauczania. To piękne słowa, ale jednocześnie bardzo niebezpieczne. Łatwo mogą spowodować, że zaczniemy odpuszczać sobie wszelkiego rodzaju wymagania i wmawiać, wbrew Bogu, że tak naprawdę wszystko można, gdyż i tak otrzymamy ostatecznie przebaczenie. Byłaby to duża naiwność z naszej strony i brak odpowiedzialności względem tych, których nauczamy, czy to słowem, czy przykładem. Przecież każdy, kto kiedykolwiek kochał, bardzo dobrze zdaje sobie sprawę, że miłość wcale nie jest łatwa, wręcz przeciwnie, jest trudna i wymagająca. Dlatego, że ten kto kocha, ciągle coś daje z siebie: swój czas, swoje poświęcenie i siły, swoje emocje i zdrowie… Tak można by wymieniać. Jednak tylko ten, kto daje może prawdziwie poczuć się szczęśliwy, bo tylko wtedy jego miłość będzie pełna, inaczej stanie się egoizmem nastawionym na czerpanie zysków. Zatem Boże Miłosierdzie, jako najwyższy stopień miłości, też wymaga od nas, byśmy żyli w zgodzie z Jego zasadami. Dopiero ten, kto z niezależnych od siebie przyczyn nie radzi sobie z nimi może być usprawiedliwiony.