Umiera się tak, jak się żyje

„Nigdy nie mieliśmy żalu do Boga za to, że odebrał nam Aleksję w tak młodym wieku. Przeciwnie, pomimo nieskończonego bólu, który przyniosła nam jej śmierć, i który nie ustał z czasem, jesteśmy Mu wdzięczni za to, że pozwolił nam mieć ją przez blisko 15 lat”.

zdjęcie: WWW.ALEXIAGB

2017-06-19

 

Przed kilku laty miałam przywilej uczestniczyć w sympozjum poświęconym niełatwym problemom związanym z odchodzeniem, umieraniem i żałobą. W dyskusji panelowej brał udział pewien lekarz od 8 lat związany z hospicjum dla dzieci, działającym bodajże w Warszawie. Pamiętam, że jego wypowiedź była jedną z najkrótszych, ale wyraźnie wyryła się w mojej pamięci. Przypominam ją sobie zawsze wtedy, gdy czuję się zniechęcona, gdy opadną mnie tzw. „czarne myśli” i gdy już mam pokusę powiedzieć, że „odechciewa się żyć”.

Powiedział: „Nikt tak nie uczy żyć i cieszyć się życiem, jak umierające dzieci”. Choć, zważywszy na kontekst, jego słowa mogą brzmieć paradoksalnie, to jego spostrzeżenie potwierdzają lekarze, pielęgniarki, wolontariusze czy księża kapelani posługujący na co dzień ciężko chorym i umierającym dzieciom.

Historia dziewczynki, którą pragnę dziś opowiedzieć, to historia prawdziwa, tak jak prawdziwe jest życie i śmierć. Ta historia zdarzyła się w czasach, które wielu z nas dobrze pamięta. To historia niebanalna i niezwykła, jak niezwykła jest jej bohaterka, młodziutka hiszpańska nastolatka – Aleksja González-Barros.

W szkole Jezusa

Aleksja przyszła na świat 7 marca 1971 roku w Madrycie, w głęboko religijnej, katolickiej rodzinie. Była siódmym dzieckiem swoich rodziców, którzy już dwukrotnie doświadczyli ogromnego cierpienia związanego z przeżywaniem śmierci własnego dziecka. To cierpienie, jak się wydaje, jeszcze bardziej pogłębiło wiarę i życie religijne całej rodziny.

Aleksja już od czwartego roku życia, uczęszczała do szkoły Jezusa Mistrza prowadzonej przez siostry z Towarzystwa św. Teresy od Jezusa. Prawdopodobnie to właśnie tu należy szukać źródła szczególnego nabożeństwa, jakim dziewczynka darzyła tę Świętą.

Kiedy miała 6 lat, któregoś dnia mama poradziła jej, żeby przyklękając przed tabernakulum spróbowała własnymi słowami powiedzieć Jezusowi coś miłego. Małą Aleksję zdziwiła ta matczyna prośba; przecież ona już od dawna powtarzała Jezusowi coś takiego: „Jezu, żebym zawsze robiła to, czego Ty chcesz!”. Ta jej dziecięca, a zarazem bardzo dojrzała prośba, stała się nieco później mottem życiowym wielu ludzi na całym świecie: starszych, młodych, mężczyzn, kobiet i dzieci, a także osób konsekrowanych.

Poza św. Teresą od Jezusa, Aleksja wielka czcią darzyła również Założyciela Opus Dei, św. Josemarię Escrivę de Balaguer. Zapewne to nie przypadek, że swoją I Komunię przyjęła w krypcie Kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju w Rzymie, w której spoczywały wówczas doczesne szczątki założyciela Opus Dei. Miało to miejsce 8 maja 1979 roku. Jestem przekonana, że i kolejne wydarzenia jej krótkiego życia nie były dziełem przypadku, ale misternym planem samego Boga. Nie przypadkiem więc, nazajutrz po swej I Komunii, podczas audiencji na Placu Świętego Piotra w Rzymie, ówczesny papież Jan Paweł II, złożył na czole dziewczynki pocałunek i uczynił znak krzyża świętego, jakby na znak szczególnego Bożego wybraństwa, które wkrótce miało stać się udziałem Aleksji.

Broniąca życia

Tymczasem Aleksja prowadziła normalne życie podobne do życia swoich rówieśnic, od których wyróżniało ją jedynie to, że coraz bardziej stawała się żywym przykładem tego wszystkiego, co jej „idol”– św. Josemaria Escrivá de Balaguer określał mianem powszechnego powołania do świętości. Już jako 12-letnia dziewczynka nie potrafiła być obojętna i przechodzić do porządku dziennego nad sprawami, które były jawnym pogwałceniem Bożych przykazań. Kiedy na przykład dowiedziała się o projekcie ustawy o przerywaniu ciąży, który miał być wniesiony pod obrady hiszpańskiego parlamentu,

Aleksja postanowiła dać wyraz swemu oburzeniu pisząc list, który wysłała do wielu krajowych gazet. Napisała w nim: „Mam dwanaście lat i jestem siódma z kolei. Dziękuję Bogu, że urodziłam się w rodzinie, której członkowie byli bardzo zadowoleni z moich narodzin. Gdyby moja matka była jedną z tych kobiet, które chcą zabić swoje dzieci przed narodzeniem, ja bym się nie urodziła. Chciałabym im powiedzieć, aby ich nie zabijali, bo na pewno ktoś chciałby zaadoptować te dzieci. Jestem pewna, że w naszym domu z radością przyjęto by jedno z tych niechcianych dzieci”. Nie poprzestała na tym. Często zachęcała swoje koleżanki do uczestnictwa w manifestacjach organizowanych przeciwko ustawie o przerywaniu ciąży, a gdy nie miały nikogo z dorosłych, kto chciałby z nimi pójść, proponowała, by przyłączyły się do jej bliskich. Podczas jednej z takich manifestacji zorganizowanej w Madrycie, miała szczęście poznać św. Matkę Teresę Kalkuty.

Dar cierpienia

Owo powołanie do świętości w jeszcze bardziej wyrazisty sposób Aleksja zaczęła realizować, nim ukończyła 14 lat, a to za sprawą wykrytego u niej 4 lutego 1985 roku złośliwego nowotworu. Choroba nie była dla niej litościwa. Nie dość, że rozwijała się bardzo szybko, to wkrótce spowodowała paraliż, który unieruchomił dziewczynkę na wózku inwalidzkim. Lekarze z wielką troską robili, co tylko mogli, aby poprawić jej stan. W tym celu Aleksję poddano wielu bolesnym zabiegom, a także czterem bardzo poważnym operacjom. Niestety, starania lekarzy przyczyniały się do jeszcze większych cierpień młodziutkiej pacjentki.

Aleksja przyjmowała swoje cierpienia z niezwykłą w tak młodym wieku odwagą i dojrzałością. Uświadomiła sobie, że to, co ją spotkało, to w gruncie rzeczy dar – dar, którego nie powinna zmarnować. Dlatego od samego początku, zmierzając swoją krzyżową drogą, z pomocą Maryi, którą od najmłodszych lat życia otaczała szczególną czcią, wszystkie swoje cierpienia, a także niesprawność spowodowaną paraliżem, ofiarowała za Kościół i papieża. Od samego początku z pełną świadomością zaakceptowała swoją chorobę i jej skutki. Ta akceptacja nie miała jednak nic wspólnego z egzaltacją czy cierpiętnictwem. Niejeden raz modliła się: „Jezu, chcę się czuć dobrze, chcę wyzdrowieć, ale jeśli Ty nie chcesz, chcę tego, czego Ty chcesz”. Ta w pełni dojrzała deklaracja wiary i zaufania Bożemu planowi wypowiadana ustami 14-letniej dziewczynki musiała robić wrażenie. I rzeczywiście robiła. O ile z początku przy łóżku dziewczynki spotykali się zwykle tylko jej najbliżsi, głównie matka i rodzeństwo, to z czasem jej pokój zapełniał się całkiem obcymi ludźmi: lekarzami, pielęgniarkami czy innymi członkami personelu medycznego.

Jak magnes

Zwykle ludzie źle znoszą widok cierpienia, zwłaszcza cierpienia dzieci, które wydaje się szczególnie bolesne i niesprawiedliwe. Co więc było tym magnesem, który do łóżka umierającej Aleksji przyciągał tak wiele osób? Wyjaśniła to poniekąd matka Aleksji w świadectwie, jakie złożyła o swojej córce. O ludziach odwiedzających jej córkę powiedziała m.in.: „Zrozumieli, że są to ostatnie chwile Aleksji i przyszli nie tyle, żeby nam towarzyszyć, ale by być blisko tej dziewczynki, która stała się dla nich kimś więcej niż kolejną pacjentką. W Aleksji było coś, co czyniło ją wyjątkową. Kilka dni wcześniej, lekarz z Kliniki – doktor Frizell usłyszał od jednej z pielęgniarek, że przebywanie w pokoju Aleksji robi na niej ogromne wrażenie i że nie rozumie, jak można umierać z taką radością. Na te wątpliwości pielęgniarki lekarz odpowiedział: «Umiera się tak, jak się żyje, a Aleksja zawsze była radosna»”.

Młoda wiekiem, dojrzała wiarą

Ten hart ducha, głęboki spokój i radość towarzyszyły jej do ostatnich dni życia. Aleksja zawsze była bardzo zżyta ze swoją matką, a dziesięć miesięcy ciężkiej choroby, podczas której matka właściwie nie odchodziła od łóżka swej córki, jeszcze bardziej je do siebie zbliżyły. Ostatnie chwile życia Aleksji, pani Moncha Gonzalez Penas, tak wspomina: „Jej oddech stawał się coraz wolniejszy. «Aleksjo, Matka Boża czeka na ciebie» – powiedziałam jej. «Ona kocha cię jeszcze bardziej niż ja, chociaż nie umiem wyobrazić sobie większej miłości niż ta, jaką ja cię darzę». Jeszcze raz potwierdziła: «Tak». «Córeczko, idziesz do Nieba». «Tak» – potwierdziła na nowo. «Jesteś zadowolona i szczęśliwa?». «Tak». I z tym «tak» odeszła. Zawsze używam tego wyrażenia, ponieważ w moim odczuciu przeszła z moich ramion w ramiona Najświętszej Maryi Panny, którą tyle razy o to prosiłam. Wrażenie, jakie zapamiętałam z tamtych chwil, jest właśnie takie, że Maryja już tam na nią czekała i że Aleksja ani przez moment nie czuła się samotna”.

Aleksja odeszła do Domu Ojca 5 grudnia 1985 roku w Pampelunie, wciąż powtarzając dwa słowa: „jeszcze” i „tak”. „Jeszcze”, żeby nie przestawano mówić jej o Bogu, „tak”, by potwierdzić zdanie, które powtarzała od dziecka: „Jezu, żebym zawsze robiła to, czego Ty pragniesz”.

Jej proces beatyfikacyjny na szczeblu diecezjalnym rozpoczął się w Madrycie 14 kwietnia 1993 roku, zaś jego uroczyste zamknięcie nastąpiło 1 czerwca 1994 roku. 30 czerwca 1994 roku otwarto proces w Rzymie, a 11 listopada tego samego roku Kongregacja ds. Kanonizacyjnych wydała Dekret o prawomocności procesu.

Modląc się o rychłą beatyfikację i kanonizację tej młodziutkiej Sługi Bożej warto pamiętać, że każde cierpienie znoszone z miłości do Boga jest środkiem uświęcenia i apostolstwa zaś połączone z ofiarą Chrystusa można ofiarowywać je Bogu w różnych intencjach. Tak jak to czyniła Aleksja, tak jak to robili jej rodzice, którzy umocnieni jej niezachwianą wiarą i miłością do Boga, chorobę swej córki przyjmowali, jako niezwykły podarunek od Boga, za który należy Mu dziękować. W cytowanym już świadectwie mama Aleksji zawarła i takie wyznanie: „Nigdy nie mieliśmy żalu do Boga za to, że odebrał nam Aleksję w tak młodym wieku. Przeciwnie, pomimo nieskończonego bólu, który przyniosła nam jej śmierć, i który nie ustał z czasem, jesteśmy Mu wdzięczni za to, że pozwolił nam mieć ją przez blisko 15 lat. Jej życie jest dla nas przykładem, a wspomnienie o niej – bodźcem dla naszego życia wewnętrznego”.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Z cyklu:, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2017-nr-06, Dajmund Danuta, Nasi Orędownicy, Autorzy tekstów

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024