Chroń mnie Panie od głuchego sumienia

Okazało się, że ceną za zdradę bywa nie tylko „30 srebrników”, a królewski „smutek” to za mało, by skłonić do nawrócenia.

2017-08-04

I Rok czytań
Mt 14,1-12

Czy dzisiejsza Ewangelia to tylko historyczny zapis męczeńskiej śmierci tego, o którym sam Jezus mówił, że „nie ma większego” pośród zrodzonych z niewiast? A może to opowieść o występku i namiętności, która prowadzi aż do zbrodni? Może opis przebiegłych intryg urażonej kobiety i skutków, jakie za sobą pociągnęły? Z pewnością jest tym wszystkim po trochu, lecz moim zdaniem to przede wszystkim świadectwo tragicznej walki, jaka toczy się w duszy upadającego człowieka.

Herod Antypas, syn Heroda Wielkiego, panował w imieniu Rzymian w Galilei i Perei od ok. 4 r. przed Chrystusem do 39 r. po Chrystusie. Był namiestnikiem części królestwa Heroda Wielkiego podzielonego pomiędzy Archelaosa w Judei, Filipa i właśnie Antypasa. Był więc Herod Antypas wasalem rzymskiego okupanta, a do tego także prawdziwym „skandalistą” swoich czasów. Nie tylko, że przejął od okupantów wiele pogańskich zwyczajów, ale także zawierał związki, które Prawo Mojżeszowe uznawało za kazirodcze. Tak rzecz się miała z jego romansem a później małżeństwem z Herodiadą, która była jego bratową, a dla której rozstał się ze swoją żoną.

To był wówczas powszechnie znany fakt, który dotarł również do uszu Jana Chrzciciela głoszącego swoje orędzie pokuty i nawrócenia także możnym tego świata. To orędzie skierował on i do Heroda, nawołując go do odwrócenia się od dotychczasowych, złych uczynków.

Herod był ambitny i pyszny, ale przy tym nie można mu było odmówić inteligencji. Musiał też wówczas nie być jeszcze człowiekiem doszczętnie pozbawionym skrupułów moralnych. Nauka Jana i słowa jego upomnienia nie dadzą mu spokoju. Muszę przyznać, że trudno mi nie czuć jakiejś sympatii czy może raczej czegoś w rodzaju solidarności z tym grzesznikiem, który jeszcze ma resztki sumienia, z człowiekiem, który właśnie toczy swą walkę „na śmierć i życie”. To walka pomiędzy własnym grzesznym pożądaniem i pychą a fascynacją Janem i jego nauką oraz wewnętrzną potrzebą odmiany swojego życia. Bo któż z nas nie toczy takich i podobnych walk każdego dnia? Czy Herod okazał się jednak zbyt słaby, czy też pokusa była zbyt silna? A może po prostu zwyciężył zwykły strach – strach przed „utratą twarzy” – bo „co ludzie powiedzą”, strach przed utratą kobiety – bo tak by się chciało wierzyć, że jest się kochanym?

A pośrodku tego mała Salome, prawdopodobnie nie do końca świadoma roli, jaką wyznaczyła jej matka. „Daj mi tu na misie głowę Jana Chrzciciela” – powie. Natchniony Autor Ewangelii napisze: „Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników kazał jej dać”.

Okazało się, że ceną za zdradę jest nie tylko „30 srebrników”, a królewski „smutek” to za mało, by skłonić do nawrócenia.

Chroń mnie Panie od mojej pychy, od moich pożądliwości, od „głuchego” sumienia. Pozwól mi usłyszeć na czas Twoje wezwanie do nawrócenia.

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024