Jak to jest wśród swoich?

Patrząc dziś na Chrystusa, którym pogardzają mieszkańcy rodzinnego Nazaretu, myślimy o dzisiejszym świecie i naszym życiu. Zauważamy, że wciąż powtarza się w jakimś wydaniu tamta nazaretańska sytuacja. Potwierdzają się słowa z Janowej Ewangelii o Słowie, które stało się Ciałem, które „przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (J 1, 11).

2024-04-30

Komentarz do fragmentu Ewangelii Mt 13, 54-58
V tydzień wielkanocny, święto św. Józefa Rzemieślnika

Prawie 30 lat Jezus mieszkał w Nazarecie – w miejscowości, która nie była ani ważna, ani znana. Tam spędził dzieciństwo i młodość. Tam wzrastał, wyuczył się i praktykował stolarstwo – zawód swego opiekuna Józefa. Tam mieszkała Jego rodzina, Jego „bracia i siostry”, jak według ówczesnego żydowskiego zwyczaju nazywano krewnych. Tam dzielił los swoich rówieśników, niczym nie różniąc się od innych. Tkwił w zwolnionym nurcie życia swej miejscowości. I nagle Jezus mając około 30 lat porzuca wszystko i wyrusza nad jezioro Genezaret, do Kafarnaum, położonego przy ważnej drodze handlowej, która prowadziła ze Wschodu do Morza Śródziemnego. Szybko staje się sławny. Przybywają tłumy, Jego słowa fascynują ludzi, a może jeszcze bardziej znaki i cuda, których dokonuje: niezwykłe uzdrowienia z chorób i kalectw.

I wreszcie Jezus – już jako Rabbi, niezwykły Nauczyciel – przybywa także po raz pierwszy do swoich, do rodzinnego Nazaretu. Oczywiście i tu doszły słuchy o Jego niezwykłych czynach i słowach. Wszak wszędzie w Galilei była o Nim mowa. Ich rodak, stolarz, syn Maryi jest na ustach tłumów. Ciekawość jest pierwszą reakcją ludzi z Jego wioski. Tłumnie przybywają w szabat posłuchać Jego nauki. Słuchając słów Jezusa są najpierw zdumieni, ale bardzo szybko zmienia się ich nastrój. Pojawia się coraz głośniejsza krytyka. Jakim prawem Jezus tak się wymądrza? Wiemy przecież, kim On jest. Znamy Go przecież od małego. Za kogo On się uważa? Jest jednym z nas i wcale nie jest lepszy niż my. Kto Mu dał prawo, by nas pouczać? To odrzucenie rani i boli Jezusa. Kto nie życzyłby sobie właśnie u siebie w domu słów uznania, docenienia, pochwały? A tu zamiast tego Jezusa spotyka zazdrość, niezrozumienie i lekceważenie. Z dalszego fragmentu Ewangelii wiemy, że nawet wyrzucono Go z miasta. Pan wydał o swych krajanach niepochlebne świadectwo: „Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony”.

Postawa mieszkańców Nazaretu nie była czymś wyjątkowym. Już prorocy Izraela spotykali się z dezaprobatą ze strony ludu. Przykładem może być prorok Ezechiel. Z kart Pisma Świętego dowiadujemy się, do jakich ludzi posłał go Bóg: „Synu człowieczy, posyłam cię do synów Izraela, do ludu buntowników, którzy Mi się sprzeciwiali. Oni i przodkowie ich występowali przeciwko Mnie aż do dnia dzisiejszego. To ludzie o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach” (Ez 2, 3-4). Niełatwo było prorokowi wśród takich ludzi pełnić misję, otrzymaną od Boga. Wiemy z historii Izraela, że także inni prorocy wiele wycierpieli od swoich rodaków. Ich misja spotykała się często z niezrozumieniem, dezaprobatą, a niekiedy nawet męczeństwem, jak to miało miejsce w przypadku św. Jana Chrzciciela czy św. Szczepana. Starożytny świat pogański również znał przypadki odrzucenia misji ludzi sprawiedliwych. Przykładem może być filozof grecki Sokrates, którego odrzucił własny naród, a po śmierci postawił mu pomnik. Norwid wyraził dobitnie tę nieszczęsną historię w słowach: „Coś ty Atenom zrobił Sokratesie, że ci ze złota statuę lud niesie, otruwszy pierwej”.

Patrząc dziś na Chrystusa, którym pogardzają mieszkańcy rodzinnego Nazaretu, myślimy o dzisiejszym świecie i naszym życiu. Zauważamy, że wciąż powtarza się w jakimś wydaniu tamta nazaretańska sytuacja. Potwierdzają się słowa z Janowej Ewangelii o Słowie, które stało się Ciałem, które „przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (J 1, 11).
Ale Miłość Boga idzie nawet tam, gdzie spodziewa się odtrącenia. Sam jestem słaby, a nawet bezsilny, ale jakże mi to dodaje otuchy i przynosi ulgę, że Bóg we mnie ciągle wierzy! Zdumiewa mnie Jego czuła miłość! Absolutnie nic mnie nie może odłączyć od miłości Bożej. I choć sam nie znajduję w sobie niczego, co zasługiwałoby na miłość, Bóg miłuje właśnie mnie.

Autorzy tekstów, Cogiel Renata Katarzyna, Rozważanie, Komentarz do ewangelii

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024