Królestwo Boże dla roztropnych

        Kolejna klasyczna przypowieść o Królestwie Bożym. Mówiliśmy już kiedyś, że jest Ono pewnym sposobem życia, w którym Bóg jest jak król – najważniejszy, wszechmocny i w centrum. Aby tak żyć potrzeba roztropności, aby dostać się do Królestwa niebieskiego po śmierci, również potrzeba roztropności.

2017-08-09

I Rok czytań
Mt 25, 1-13

            Dziesięć panien, które miały czekać na oblubieńca. Dawny, starożytny zwyczaj nakazywał panno na wydaniu wyjść przed kawalera, by ten mógł je lepiej poznać, a kiedyś w efekcie tego wybrać swoją jedyną, ukochaną. Z pewnością oprócz wdzięku i urody, tak jak i dzisiaj, niezwykle ważna była życiowa mądrość, pewna inteligencja, czyli mówiąc językiem cnót chrześcijańskich – roztropność. Niestety tylko połowa panien z dzisiejszej przypowieści wykazała się ta cechą i potrafiła zabrać ze sobą dodatkową oliwę, na wypadek gdyby przyjście młodzieńca opóźniało się i musiały czekać długo po zmroku. Druga połowa pozostała w ciemności, a ta zawsze w Piśmie Świętym symbolizuje coś więcej niż tylko stan bez światła, w  którym ciężko się odnaleźć i trzeba to robić po omacku. To także oznaka bezradności, wejścia w mroczną stronę życia, ponury nastrój, wreszcie grzech.

            Pięciu zagubionym pannom zabrakło roztropności. Czymże ona jest? Często o niej mówimy, wspominamy, a mimo tego raczej trudno nam przyswoić sobie jakąś prostą, oficjalną definicje. Niestety, jak to zwykle bywa, coś co niby jest oczywiste, staje się skomplikowane do określenia. Jednak patrząc na panny z dzisiejszej przypowieści oraz analizując nasze własne, osobiste doświadczenie, możemy powiedzieć, że roztropność, to umiejętność wykorzystywania tego, co prężyliśmy w  przeszłości dla osiągniecia pożądanych rezultatów. I właśnie o tym zapomniały lub zupełnie nie pomyślały panny, które znalazły się w sytuacji bez wyjścia – bez własnych środków, koniecznych do godnego przyjęcia oblubieńca oraz pozostawione same sobie. A więc najkrócej mówiąc: nieroztropne.

            Również dzisiejsze pierwsze czytanie opiera się o roztropność, a właściwie jej brak. Prorok Ozeasz pisze o obietnicy danej rzez Boga, obietnicy związanej z miłością do Narodu Wybranego. Ta obietnica musi się pojawić, gdyż Izraelici nieustannie źle wybierali, zamiast być blisko Boga odrzucali Go na rzecz innych bożków, czy obiektów kultu. A więc najprościej to ujmując: byli nieroztropni. Nie pomagały im kolejne doświadczenia kar, klęsk, żywiołów… Ciągle dążyli za własnym, chwilowym pożądaniem zapominając o swoim Stwórcy.

Czy czego nam ta sytuacja nie przypomina w dzisiejszych czasach? Ależ oczywiście, to nasze życie z naszymi marnymi wyborami. Oczywiście nie wszystkie są złe, ale jakże często chwilowe zawahanie, drobna pokusa, tymczasowe pragnienie potrafią nam zasłonić jedyną trwałą i nieprzemijalną wartość – Boga. Obyśmy nigdy nie musieli słuchać słów takich, jakie napisał Ozeasz, obyśmy zawsze pozostawali po właściwej stronie, byli roztropnie i mądrze wybierali. Wtedy nie będzie nam potrzeb takich słów, wystarczy prosta świadomość bliskości Boga.

 

Ks. Wąchol Grzegorz, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024