Odwagi... nie bójcie się
To szatan odbiera nam odwagę czynienia rzeczy wielkich, przekraczania samych siebie, kroczenia po falach…
2017-08-13
I Rok czytań
Mt 14,22-36
Przebywając z Jezusem Jego uczniowie powinni być stale przygotowani na niespodzianki. Byli już przecież świadkami tylu niezwykłych cudów dokonanych przez swego Mistrza, a mimo to raz po raz pozwalają się zaskakiwać. Nie inaczej jest i tym razem. „Skoro tłum został nakarmiony, Jezus zaraz przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny” – relacjonuje natchniony Autor dzisiejszej Ewangelii – św. Mateusz, a uważny słuchacz ma wrażenie, że to jeszcze nie koniec, że za chwilę napięcie wzrośnie jeszcze bardziej. I rzeczywiście: „…o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli”.
Dorośli, silni mężczyźni przywykli do ciężkiej pracy – rybacy, ludzie morza. Pewnie nie jeden raz mierzyli się z niebezpieczeństwem czy choćby kaprysami pogody. Czy więc to, że oczekiwali w łodzi „miotanej falami przeciwnego wiatru”, że było ciemno, że ich Nauczyciel się spóźniał, mogło wyrwać z ich ust okrzyk strachu, gdy ujrzeli Go zmierzającego w ich kierunku? A może bardziej to, że – wbrew wszelkim prawom natury – Jezus kroczył po falach? Już sam ten fakt powinien być dla nich znakiem rozpoznawczym Jezusa. Jakby tego było mało, również sam Jezus próbuje ich uspokoić słowami: „Odwagi, Ja jestem…”. Czemu więc Szymon Piotr prosi: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie”.
„Przyjdź” – powie mu Jezus, i Piotr idzie… Kroczy po falach; dopóki się nie ulęknie. Kiedy zaczyna tonąć pozostaje mu tylko jedno: „Panie, ratuj mnie” – prosi Jezusa.
Taki lęk jest także i naszym największym wrogiem. Dobrze wie o tym szatan, dlatego tak często odbiera nam odwagę czynienia rzeczy wielkich, przekraczania samych siebie, kroczenia po falach… Dlatego sieje w naszych duszach zamęt i zwątpienie: w siebie, w innych ludzi, w Boga.
W chwilach, w których sądzimy, że tak niewiele możemy, przypomnijmy sobie papieża Jana Pawła II i jego wołanie, które powtarzał od początku do końca swego pontyfikatu: „Nie lękajcie się… Nie lękajcie się otworzyć na oścież drzwi Chrystusowi…”. Przypomnijmy też sobie scenę z dzisiejszej Ewangelii i Chrystusa mówiącego: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”.