Uczyć się modlitwy

Bardzo często można usłyszeć głosy, że modlitwa staje się nudna i powszednieje. Może dzieje się tak dlatego, że zakładamy iż umiemy się już modlić, a nauka tej czynności (właściwiej byłoby napisać doświadczenia) jest dla małych dzieci.

2017-10-11

I Rok czytań
Łk 11,1-4

            Dzisiejszy fragment Ewangelii pokazuje coś fenomenalnego. Pewnie w większości rozważań i refleksji nad tym tekstem, ich autorzy skupiają się nad treścią modlitwy Ojcze nasz. Tymczasem warto zatrzymać się nad samym początkiem i zwrócić uwagę na słowa: Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów (Łk 11,1). Pewnie niewielu z nas zastanawia się jak mamy przeżywać modlitwę. Powszechnie utarło się, że to zlepek paru słów, standardowych tekstów opracowanych przez Kościół, ewentualnie jakaś nowość, typu litania, czy koronka. Po prostu zakładamy, że każdy z nas wie o co chodzi w modlitwie. Jednak coś co staje się rutynowe szybko nudzi i zamienia się w bardzo powierzchowną praktykę. Nie ma swojej głębi, a zaledwie zewnętrzna warstwę paru gestów czy słów.

            Uczniowie widząc modlącego się Jezusa proszą go o coś genialnego: Naucz nas modlitwy! Stają się więc i dla nas przykładem tego, że warto prosić Boga i uczyć się nawet czegoś, co wydaje się bardzo podstawowe i oczywiste, ale takie jest tylko pozornie. Przypomina nam o tym znudzenie i zmęczenie z jakim spotykamy się, także w naszym osobistym doświadczeniu modlitwy. Coś co jest podstawową formą kontaktu z Bogiem, może szybko stracić swoja wartość i stać się spowszedniałym obowiązkiem. To w dużej mierze od nas zależy co z tym uczynimy i czy postaramy się o odrobinę dynamiki i polotu, także w sferze duchowej.

            Wydaje się, że możemy w nauce modlitwy pójść w dwóch kierunkach. Pierwszy, taki zwyczajny i praktyczny polegałby na naszym osobistym zaangażowaniu w poszukiwaniu takiej formy relacji z Bogiem, która będzie odpowiadała nam osobiście. To nie musi być tradycyjny paciorek, można zastąpić go przecież jakąś formą kontemplacji, rozmyślania, pobożną lekturą (Pisma Świętego, tekstów wielkich postaci Kościoła), osobista rozmową, modlitwą w ciszy, adoracją, różańcem, gotowym tekstem rozważania, postem, jałmużną… Tych form są dziesiątki, moglibyśmy wymieniać niemal w nieskończoność. Od nas zależy czy wyjdziemy z  utartego schematu. Drugi kierunek zakłada w sobie zwrot ku Duchowi Świętemu i prośbę do boga o to, by i On uczył nas modlitwy, na wzór uczniów Jezusa. Potrzebujemy duchowego ożywienia i pobudzenia, jakiegoś otwarcia się na Boga w sumieniu, świadomości Jego bycia z nami. Inaczej nawet najlepszy schemat modlitwy zamieni się w zwyczajne odtwarzanie słów lub myśli.

            Uczyńmy co w naszej mocy, aby modlitwę prawdziwie i głęboko przeżywać, nie tylko powtarzać. A kiedy czujemy, że każdy wysiłek idzie na marne to pocieszajmy się, że Bóg widzi nasze starania i sam przyczynia się za nami w myśl słów św. Pawła Apostoł: Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. (Rz 8, 26).

Autorzy tekstów, Ks. Wąchol Grzegorz, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024