Metoda Jezusa

Dzisiaj możemy przeczytać o tym, w jaki sposób uczniowie, wysłani przez Jezusa po to, żeby ewangelizować innych ludzi mają do nich podchodzić. Być może komuś wyda się dziwna refleksja na taki temat, ale dzięki temu możemy zastanowić się jak my współcześnie podchodzimy do tych, którym mówimy o Bogu.

2017-10-18

I Rok czytań
Łk 10,1-9           

            Kościół przez całe lata swojego istnienia wypracował sobie różnego rodzaju metody nauczania i podejścia do swoich wiernych oraz do tych, których chce pozyskać jako swoje duchowe dzieci. Odchodząc na chwilę od wszelkich technicznych metod opowiadania, prezentowani, czy zachęcania do wiary, weźmy pod uwagę tylko ogólny sposób przedstawiania Boga. Różne badania religiologiczne z XIX i XX wieku wykazały, że bardzo częstym motywem wiary w nadprzyrodzoną moc sił natury, był strach przed nią. A więc składano ofiarę wiatrom, Słońcu, drzewom, morzu itd., aby w jakiś sposób przekupić je i udobruchać, zapewniając sobie w ten sposób dobrobyt. Niestety takie podejście wyklucza możliwość jakiejś osobistej relacji z danym bóstwem, opartej na kontakcie z nim, szczególnie kiedy mamy do czynienia z elementami przyrody. Jednak ten schemat został przeniesiony także na innego rodzaju bożki, w które zaczęto wierzyć, już bardziej złożone, niekoniecznie związane z otaczającą naturą. Takiego boga należało również przekupić w jakiś sposób, aby działał dobrze na rzecz ludzi. Bardzo dobitnym oddźwiękiem takiego podejścia są różnego rodzaju mitologie, z grecką na czele, jako najbardziej popularną.

            Patrząc na to, co powiedzieliśmy w pierwszym akapicie, chyba czujemy, że i w naszej katolickiej wierze jest coś z tych prymitywnych przekonań i wszechobecnego strachu przed Bogiem. Wystarczy tylko przeanalizować jakie są główne tematy, na których skupiają się wierni w swojej relacji z Bogiem: ciągłe badanie na ile prowadzone życie jest zgodne z przykazaniami, poczucie obowiązku względem wyznaczonych zasad, a tak na co dzień unikanie grzechu, jako główny wyznacznik bycia prawowiernym. Gdybyśmy mieli to podejście jakoś sklasyfikować naukowo to określilibyśmy je mianem teologii negatywnej, a więc wyznaczającej ramy naszego życia, poza które nie możemy wyjść oraz skupionej na rejestrowaniu winy człowieka. Być może jest to jeden  powodów, dla którego całe rzesze, szczególnie młodych ludzi wybierają inną opcję religijną lub próbują ją zastąpić inną wartością, najczęściej hedonistyczną (przyziemną).

            Analizowany dzisiaj tekst jasno pokazuje, że Jezus zalecił swoim uczniom, w pierwszych chwilach kontaktu  potencjalnymi wiernymi skupienie na dobru. Najpierw mówcie: „Pokój temu domowi!” (Łk 10,5) – a więc już pierwsze spotkani, według wskazań Chrystusa, należy zacząć od pozdrowienia. Przekazania swoich dobrych intencji, niezależnie od tego jaki ktoś jest, na ile obciążony grzechami, nieprawidłowościami, błędami życiowymi. Jezus nie karze przeklinać, źle życzyć, albo wytykać błędy tym, którzy nie przyjmą uczniów i Bożego nauczania. Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. (Łk 10, 6). Tu nie ma mowy o jakimś złorzeczeniu, albo wskazywaniu na błędy. Warto przemyśleć na ile my w swoim podejściu do siebie i do innych prezentujemy taki sposób bycia. To pytanie skierowane jest do całego Kościoła, szczególnie nauczających w nim Pasterzy, ale także do każdego z nas osobiście. Bo jeśli w swoim życiu skupimy się tylko na grzechu, to w naszej wierze wrócimy do jej prymitywnych początków, związanych ze strachem, a opisanych na wstępie tego rozważania. Bóg, w Którego wierzymy oczekuje od nas przede wszystkim przejawów pozytywnych wartości, to jest metoda Jezusa w byciu z ludźmi. Oczywiście  wiąże się to  z unikaniem grzechów, ale można zaryzykować stwierdzenie, że kiedyś oceni nas nie z ilości popełnionych upadków, a z uczynionego dla innych dobra. Grzechów można unikać nie ze strachu a z miłości, tęsknoty za bliskością i jedynym w swoim rodzaju ciepłem bijącym od Boga. Dobre uczynki natomiast wykonywać nie tyle z chęci przypodobania się Jemu, co w imię Dobra. Po prostu wypływającej bezinteresowności i umiłowana Trójjednego mieszkającego w każdym z nas.

Autorzy tekstów, Ks. Wąchol Grzegorz, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 25.11.2024