Boża niewola miłości
Święty Łukasz pokazuje nam Jezusa stawiającego na wymagania względem tych, którzy Go słuchają. Jawi się On nam jako srogi nauczyciel, dający konkretne warunki do tego, aby w pełni być człowiekiem i z godnością przeżyć swoje istnienie, a kiedyś spotkać się z Bogiem. Czy te wymagania to tylko zwyczajne, surowe egzekwowanie czegoś od nas? Zagłębiając się w ten tekst zauważymy, że jego korzenie są o wiele głębsze.
2017-10-25
I Rok czytań
Łk 12,39-48
Można wyrwać z kontekstu bardzo znany werset: Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą (12,48) i skupić się wyłącznie na wymaganiach stawianych nam przez Boga. Można nawet stwierdzić, opacznie interpretując omawiany fragment, że gorzej maja ci, którzy poznali Jezusa, Jego naukę, przykazania i zasady wiary, gdyż to oni będą mieć podniesioną poprzeczkę w ocenie moralnej, jaką postawi nam nasz Stwórca na końcu czasów. Myliłby się jednak ten, kto by tak myślał. Owszem, ten kto lepiej zna prawo (jakiekolwiek ono by nie było, również stanowione, nie związane z religią) jest o wiele bardziej zobowiązany do jego wykonywania. Istotą jest świadomość reguł, zasad, norm. Żeby potrafić je dostrzegać trzeba w tym uczestniczyć i być blisko objawiającego owe reguły i zasady życia.
By jeszcze lepiej zrozumieć sens dzisiejszego fragmentu Łukaszowej Ewangelii, należy skupić się na tym, o czym jest przypowieść sformułowana przez Jezusa. Mówi ona o słudze, właściwiej byłoby nawet powiedzieć o niewolniku. W oryginalnym tekście odnajdujemy greckie słowo δούλος (dulos), które dosłownie oznacza człowieka pozbawionego wolności na rzecz innej osoby. I znowu nasuwają nam się negatywne skojarzenia, jakoby sam Chrystus promował niewolnictwo, ale to niewłaściwy kierunek myślenia o tym tekście. Owszem, Jezus mówi o niewolniku, ale jeśli przeniesiemy się w realia starożytne, to szybko zorientujemy się, że bardzo często niewolnik był częścią rodziny. Nie był przypadkowym człowiekiem kupionym na targu niewolników ze względu na dobrą cenę, ale nierzadko był wykwalifikowanym specjalistą w jakiejś dziedzinie, który wiernie i oddanie pomagał swoim właścicielom. Był na tyle zaufanym człowiekiem, że pod jego opieką pozostawiano dzieci, niekiedy kształcił je i uczył podstawowych umiejętności oraz wiedzy o świecie. Samo słowo pedagog (gr. παιδαγωγός) oznacza niewolnika prowadzącego dziecko do szkoły.
Widzimy teraz, że Jezus podając przykład sługi, chce uzmysłowić nam, że chodzi o taka relację, w której jesteśmy w pełni oddani innej osobie, w tym wypadku Bogu. Dopiero wtedy, kiedy pokochamy Go tak bardzo, że aż we własnym wnętrzu odczujemy pełną przynależność do Niego, możemy mówić o świadomym podejmowaniu przestrzegania i wypełniania zasad, jakie On nam wyznacza. Właśnie dlatego pełniejsze poznanie i większa świadomość reguł postepowania, o których mówiliśmy na samym początku, biorą się z bliskości tego, Kto je ustala, samego Boga. Gdy prawdziwie kogoś kochamy, możemy zrobić wszystko z tej miłości, dosłownie wszystko. Powinniśmy więc pytać siebie samych, czy jesteśmy na tyle blisko Boga, aby czuć pełną przynależność do Niego? Wręcz niewolę miłości, która jeszcze lepiej uzmysławia nam kim jesteśmy oraz dokąd zmierzamy i pozwala na świadome, rozumne i wolne wykonywanie tego, do czego On nas zachęca.