Duchowa walka

Szkoła modlitwy. Celem walki duchowej jest Chrystus i nasza więź z Nim. Dlatego wszystko winniśmy Jemu podporządkować. A to nieraz boli. Jest to ból odrywania od tego, do czego jesteśmy w nieuporządkowany sposób przywiązani.

2017-11-16

Zmarła 5 września 1997 roku, w wieku 87 lat. „W moim sercu nie ma wiary, nie ma miłości, nie ma zaufania, jest tylko ból tęsknoty, ból bycia niechcianą” – pisała. Jak wielką walkę w duszy musiała stoczyć św. Matka Teresa z Kalkuty, aby zachować w sobie ufność i wiarę pomimo ciemności za­legających w jej duszy? Gdy umierała, w Kalkucie miała miejsce awaria prądu. Odchodziła w ciemnościach nie tylko wewnętrznych, ale także i zewnętrznych.

Nie jest łatwo pisać o walce ducho­wej. Wiele niewłaściwych skojarzeń towarzyszy temu określeniu. Orężem walki duchowej nie jest przemoc, siła fizyczna czy też chęć panowania nad drugim człowiekiem. Siłą walki duchowej jest pokora, widzieliśmy ją u św. Mat­ki Teresy. Walka duchowa to nie tylko nadzwyczajne działanie egzorcystów, osób posiadających szczególne posłan­nictwo wobec ludzi opętanych i nęka­nych przez demony.

Walka o duszę jest rzeczywisto­ścią, która dotyka każdego człowieka. Doświadczył jej Jezus kuszony przez szatana na pustyni. Przeżywa ją każdy człowiek, gdy na serio pragnie żyć z Bo­giem, w głębokiej więzi z Nim, poświęcić Mu całe swoje życie, realizować z od­daniem swoje powołanie, oderwać się od wszystkiego, co sprzeciwia się Jego świętej woli. Nie przeżywają jej ci, którzy dążą do tzw. świętego spokoju. Święty spokój, powierzchowny i krótkotrwały, nie ma nic wspólnego z Bożym pokojem, który jest głęboki i długotrwały. Chyba sami najlepiej wiemy, do czego bardziej dążymy: do Bożego pokoju czy też do świętego spokoju? Katechizm Kościo­ła Katolickiego mówi, iż „droga do do­skonałości wiedzie przez Krzyż. Nie ma duchowej” (KKK 2015). Czym jest więc walka duchowa?

„Gra o życie”

Podejmując temat walki duchowej, posłużę się obrazem. Kiedyś uczestni­czyłem w rekolekcjach w domu ojców jezuitów w Czechowicach-Dziedzicach. Jest tam zawieszony obraz zatytułowany przez artystę „Gra o życie”. Przedsta­wia on grę w szachy. Na obrazie widzi­my namalowaną z lewej strony postać mężczyzny ubranego w czerwony, długi płaszcz. Siedzi przy stole, na którym jest położona szachownica. Z ironicznym uśmiechem i pewnością siebie spogląda na planszę do gry. Gra czarnymi figura­mi, które przedstawiają małe odrażają­ce potworki. Po drugiej, prawej stronie, siedzi młody człowiek ubrany skrom­nie, z torbą u boku – wydaje się, jakby był w podróży. Widać, że jest bardzo skupiony. Gra białymi figurami, które wyobrażają aniołki. Na szachownicy dostrzec można wyraźną przewagę czarnych potworków. Figury aniołków zostały okrążone przez czarne potworki. Większość białych figur trzyma przy so­bie mężczyzna z czerwonym płaszczem. Z obrazu emanuje napięcie. Podkreśla to czarny pająk schodzący po nici w stronę młodego człowieka. Przy młodym gra­czu stoi anioł i z oddali przypatruje się grze. Gra się nie skończyła. Z góry na szachownicę pada snop światła. Młody człowiek – można przypuszczać – na po­czątku grał nierozważnie. Jego pierwsze posunięcia były prawdopodobnie zbyt szybkie i nieprzemyślane. Nie doceniał, a może nawet lekceważył przeciwnika i szybko znalazł się w trudnej dla siebie sytuacji. Nie może już popełnić najmniej­szego błędu, musi grać uważnie. Nad każdym ruchem musi się zastanowić. Intencją autora obrazu jest ukazanie tego, co dzieje się w duszy każdego człowieka: napięcia, walki między dwoma świata­mi – dobrem i złem. Postać po prawej stronie reprezentuje każdego człowie­ka, postać po lewej stronie to zły duch walczący o ludzką duszę. W dalszym toku rozważań powrócę do tego obrazu.

Walka duchowa w świecie i w sercu

Mówiąc o walce duchowej, myślimy o osobistym życiu duchowym człowie­ka. I słusznie czynimy. Warto jednak spojrzeć na tę walkę także z szerszej perspektywy, z perspektywy więk­szej grupy ludzi, społeczeństw. Geor­ge Weigel, znany amerykański pisarz katolicki, teolog, działacz społeczny i polityczny, pisze o walce kulturowej. W jednym z ostatnich numerów „Gościa Niedzielnego” przywołuje słowa pewne­go kapłana mieszkającego w Quebecu, ukazującego przykład walki kulturowej w Kanadzie: „Dziś przygotowuję się do pogrzebu człowieka, który mając raka – pisze ów kapłan – został przyjęty do szpitala z powodu niezwiązanej z no­wotworem infekcji pęcherza. Rodzina zakładała, że lekarze wyleczą tę infekcję i ich bliski wróci do domu. Ku swojemu przerażeniu odkryli, iż lekarz prowadzą­cy podjął decyzję, by nie leczyć infekcji. Kiedy zażądali, aby zmienił decyzję, od­mówił, stwierdzając, że lepiej, by pacjent zmarł na to zakażenie, niż na raka, który i tak go później zabije. Pomimo żądań rodziny, lekarz nie zmienił swojej decyzji. W ciągu niecałych 24 godzin człowiek zmarł. Miał 63 lata”. Weigel pisze o walce kulturowej, przywołując decyzję leka­rza z Kanady, która doprowadziła do eutanazji pacjenta. Święty Jan Paweł II mówił o cywilizacji życia i o cywilizacji śmierci. Czynił to, pochylając się nad zagadnieniami dotyczącymi początku i końca życia człowieka; przestrzegał młodzież, aby nie dawała się wciągać w sidła cywilizacji śmierci. Starcie tych dwóch cywilizacji ma u swoich pod­staw walkę duchową. Jej przejawami jest obrona życia wobec zwolenników eutanazji i aborcji, domaganie się pra­wa do życia chorych, nienarodzonych dzieci, zachowanie chrześcijańskiej wizji małżeństwa i rodziny, domaganie się wolności religijnej dla prześladowa­nych chrześcijan w różnych miejscach na świecie, protesty przeciwko „sztu­kom” obrażającym uczucia religijne chrześcijan… Jednym słowem: chodzi o zachowanie wolności w duchu chrze­ścijańskich wartości.

Można by dalej snuć rozważania dotyczące symptomów walki ducho­wej we współczesnym społeczeństwie. Przestrzeni duchowego zmagania się jest sporo. Nie tylko czasy współcze­sne mogą stanowić przykład duchowej walki obejmującej szersze grupy osób. Ostatnia księga Pisma świętego, Apo­kalipsa, powstała w czasach wielkich prześladowań chrześcijańskich w Ce­sarstwie Rzymskim. Została napisana przez św. Jana, aby podtrzymać na duchu pierwszych chrześcijan, kuszonych do zniechęcenia i beznadziei pośród licz­nych prześladowań. Walka duchowa to jednak nie tylko zmaganie się duchowe cywilizacji; ona jest konsekwencją tego, co dzieje się w sercu każdego człowie­ka. I myślę, że chyba najtrudniej zoba­czyć, nie w innych, ale w sobie, w swoim sercu, ścierające się dwa światy: dobra i zła. To tutaj dokonuje się prawdziwa walka na śmierć i życie. Źle się dzieje, kiedy oddając pole przeciwnikowi, nie doświadczamy już wewnętrznego zma­gania się, chcemy mieć święty spokój. Słowo Boże w tym względzie staje się bezlitosne dla takiej postawy: „Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust” (Ap 3, 15-16).

Serce człowieka miejscem duchowego zmagania

Jak mówił sam Chrystus, po owocach najlepiej poznajemy działanie dobrego i złego (por. Mt 7, 15-20). Wracając do analogii zastosowanej przez autora ob­razu z Czechowic, możemy powiedzieć, iż owocami naszego życia są zarówno białe figury, czyli cnoty, ale i czarne figu­ry – wady. Pierwsze, jak naucza Kościół, to: pokora, hojność, czystość, miłość, umiarkowanie, cierpliwość i gorliwość; drugie: pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, gniew, lenistwo. Chyba u schył­ku życia widać najwyraźniej „na sza­chownicy naszego życia”, którego kolo­ru „figury” dominują? Jest tam więcej „figur” – cnót czy też „figur” – wad? Co wygrywa w naszym życiu? Miłość czy egoizm, ufność czy beznadzieja, wiara czy duchowa pustka? Do ostatniej chwili życia stoi przy nas anioł stróż, a promień łaski Bożej nigdy nie wygasa – te prawdy są dla mnie źródłem głębokiego pokoju i nadziei. Zawsze mogę liczyć na Boże Miłosierdzie.

Długa Tradycja Kościoła przywołuje nauczanie Ojców Kościoła, według któ­rego za poszczególnymi wadami stoją konkretne demony kuszące człowieka. Tradycja ta ma swoje podstawy w Pi­śmie świętym. Księga Rodzaju przedsta­wiająca opis stworzenia świata oraz człowieka, równocześnie ukazuje działanie kusiciela wo­bec pierwszych rodziców. Jak wobec nich, tak wobec każde­go innego człowieka, kusiciel przedstawia się jako fałszywy zbawiciel chcący uwolnić czło­wieka od „tyranii” Boga. Kusi go, oddziałując w pierwszej kolejności na jego zmysły. A gdy przejdzie ten etap, rozpoczyna kolejny – wpływa na jego rozum. Pozostaje wola człowieka, by ją opanować. Kiedy człowiek przyzwala i na to, dokonuje się w jego sercu wybór zła. Poszczególne etapy widzimy w ku­szeniu Adama i Ewy w raju. Są obecne także w moim życiu, są obecne w życiu każdego człowieka…

Również Nowy Testament ukazuje działanie złego ducha. Jezus przygoto­wując się do publicznej działalności, został poddany potrójnej pokusie sza­tańskiej. Pomagając ludziom, wyrzucał z nich demony, uzdrawiał duchowo, wskrzeszał. Kończąc swe życie na krzy­żu, stoczył zwycięską walkę z mocami złego. Te wykorzystały do swoich celów działania Sanhedrynu i niemoc Piłata. Jezus nigdy nie wszedł w dialog z pokusą. Odpowiadał szatanowi na jego słowa Słowem Bożym. W ostatnich chwilach życia, pośród największej próby, wziął na siebie całe zło człowieka. Wykupił go przez to i dał mu zbawienie. Jezus nigdy nie zwątpił i nie oddał złem za zło, nie uciekł w godzinie próby, nie zszedł z krzyża. Krzyż stając się zwy­cięstwem szatana, bo doprowadził do śmierci Chrystusa, równocześnie stał się największą porażką złego. Ostatecznie Krzyż stał się naj­większym zwycięstwem Chry­stusa. Z największego cierpienia zrodziło się największe dobro – zbawienie człowieka.

Walka o Jezusa i walka Jezusa w nas

Pierwszą pokusą złego ducha wobec człowieka jest próba oderwania go od Boga. Szatan chce nas przekonać, że Bóg nie jest wcale Bogiem miłości, jak poznajemy to w Piśmie świętym, ale Bogiem odległym. „Radź sobie w ży­ciu sam” – podpowiada człowieko­wi – „Boga nie ma, przecież tyle zła i cierpienia na świecie”. Szatan chce doprowadzić człowieka do niewiary. „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciw­nik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu!” (1 P 5, 8-9) – wzywa św. Piotr. Orężem w walce ze złem nie jest nasza krucha i słaba wola, ale sam Chrystus, wiara w Niego. Źró­dłem pokory Matki Teresy z Kalkuty był Jezus, którego często adorowała w Najświętszym Sakramencie. Pomimo ciemnych nocy, bólu bycia niechcianą, trwała w osobistej z Nim relacji. Bo Go kochała. Bo wiedziała, że On ją kocha i kocha biednych, chociaż tego nie czuła. Dla osoby, którą się kocha i która nas kocha – jak wiemy – robi się wszystko! Dlatego też nakazywała Misjonarkom Miłości, aby codziennie przez godzinę były przed Jezusem w Eucharystii. Ma­ryja, święci, aniołowie, zwłaszcza Michał Archanioł, to oni chcą w nas walczyć o Jezusa, o naszą więź z Nim. Oni chcą walczyć w naszym sercu, ale nie za nas. Dlatego ważne jest przyzywanie ich po­mocy i orędownictwa. Pyszny i pełen namiętności diabeł najbardziej boi się pokornej i czystej Maryi.

Święty Paweł będąc poddany wielu próbom, uczy, abyśmy się nie dali złemu, ale zawsze mu się sprzeciwiali; abyśmy nie szli na jakiekolwiek kompromisy, nie dali się zwieść pozorom dobra, bo to zawsze kończy się dla nas tragicz­nie. Ukazuje walkę duchową, używając języka militarnego; napomina: „Bądź­cie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich” (Ef 6, 10-12). Dalej kontynuując myśl o „Bożej zbroi”, pisze: „Stańcie więc do walki, przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość głoszenia dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złe­go. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże – wśród wsze­lakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu!” (Ef 6, 14-18). Prawda, sprawiedliwość, gotowość głoszenia Ewangelii, wiara, pragnienie zbawienia, otwartość na Ducha Świę­tego, Słowo Boże oraz modlitwa – oto elementy naszej „zbroi Bożej” według św. Pawła!

Trzeba dobrze poznać siebie

W walce duchowej ważne jest po­znanie siebie, swoich mocnych i słabych stron, czyli tych miejsc i przestrzeni w naszym życiu, o których moglibyśmy powiedzieć, iż są mocne duchowo, ale także tych miejsc, przez które z łatwo­ścią może wtargnąć zły duch. Innymi słowy: ważna jest strategia. Odwołując się znowu do języka wojskowego, tym razem św. Ignacego z Loyoli, zobacz­my, w jaki sposób autor „Ćwiczeń Du­chowych” ukazuje taktykę złego ducha. „Nieprzyjaciel [czyli zły duch] zachowuje się podobnie jak dowódca, który chce zwyciężyć i zebrać łup. Dowódca bo­wiem wojska zakłada obóz i po zbada­niu sił i położenia zamku, atakuje go od najsłabszej strony. W podobny sposób postępuje nieprzyjaciel natury ludzkiej: krąży, bada ze wszystkich stron wszystkie nasze cnoty teologalne, główne i moralnei atakuje nas oraz próbuje zwyciężyć tam, gdzie nas znajdzie słabszymi i gdzie nam więcej brakuje do zbawienia wiecznego” (ĆD 327).

Miejscami, przestrzeniami w życiu, przez które zły może wtargnąć do duszy człowieka, są rany zadane przez nasz grzech osobisty oraz grzech bliźniego. Wiele osób nie doświadczyło w dzieciń­stwie pełnej miłości rodziców. Niepeł­na czy też niewłaściwa miłość mocno rzutuje na dalszy rozwój dziecka, także ten duchowy. Ulubionymi miejscami wy­korzystywanymi przez złego są nasze kompleksy, stałe porównywanie siebie do innych, niedocenianie siebie, swoich możliwości. Kolejnymi: brak przebacze­nia bliźniemu wyrządzonych krzywd, powracanie do tych samych grzechów, co kończy się nałogami, pogłębiające się osamotnienie. Wymienione przestrzenie obecne w życiu człowieka, mogą stać się miejscami otwarcia się na działanie złego, równocześnie dzięki Jezusowi, Jego łasce i uzdrowieniu, które On ofiaruje, miej­sca te stają się także działaniem Bożej Miłości i Bożego przebaczenia. „Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5, 20b) – przypomina św. Paweł. Dzięki współpracy człowieka z Bogiem, miejsca naznaczone wielkim cierpieniem, stają się przestrzeniami, w których odkrywamy także wielką mi­łość Pana Boga! Wiele osób doświadcza tego na rekolekcjach, na Dniach Chorego, w osobistej modlitwie. Dzięki Bożemu przebaczeniu poznajemy nie tylko siebie, ale przede wszystkim Boga i Jego miłość, która jest zawsze większa od naszych grzechów i zranień duchowych!

Czas choroby i czas posługi chorym

Choroba i starość również mogą być czasem walki duchowej. Te doświadcze­nia mogą być próbą nie tylko w sensie fizycznym – chodzi nie tylko o zmaganie się ze swoimi dolegliwościami dotykają­cymi ciała. Czas choroby i starości sta­je się także próbą w sensie duchowym. Pokusami, które dotykają chorego, są: zniechęcenie, niecierpliwość, utrata wiary i ufności, cierpiętnictwo, skon­centrowanie na sobie, rozdrażnienie cho­robą. Wielką próbą wiary jest usłyszenie niepomyślnej diagnozy lekarskiej. „Le­karstwem” na te duchowe choroby staje się odzyskanie ufności. Święty Augustyn uczył: „Siła chrześcijanina to nie tylko czynienie dobra, ale także znoszenie zła. Ci zatem, którzy zdają się być gorliwymi w czynieniu dobra, lecz nie umieją ani nie chcą znosić pojawiających się cier­pień, należą do ludzi słabych. Tacy zaś, którzy miłując świat, na skutek jakiejś pożądliwości są odrywani od czynów dobrych, to chorzy i ociężali”. W jednym i drugim przypadku św. Augustyn zaleca, aby dać się przyprowadzić do Jezusa jak ewangeliczny paralityk i prosić Go naj­pierw o uzdrowienie duszy. Przywołując przykład samego Jezusa, widzimy, że Jego cierpienie stało się potężną bronią w wal­ce ze złem. Znosząc je z cierpliwością i z ufnością w stałą miłującą obecność Ojca, wysłużył nam zbawienie.

Duchową walkę nieraz przeżywają także osoby opiekujące się chorymi. Opieka nad chorym to czas zmagania się z ludzkimi ograniczeniami, czas sta­łego odkrywania powołania do służby służby farmaceuty, salowej. Odkrywanie powołania chroni serce przed pokusami rutyny, zniechęcenia, niecierpliwości, utraty wrażliwości, lenistwa. Łączenie wymiaru zawodowego z wymiarem duchowym posługi chorym jest nieraz bardzo trudne, ale – jak życie pokazuje – tak bardzo potrzebne, zarówno pra­cownikowi służby zdrowia, jak i samemu choremu. Zwracają na to uwagę autorzy Nowej Karty Pracowników Służby Zdro­wia. Misja pracowników służby zdrowia według nich jest „przedłużeniem i aktu­alizacją miłości Chrystusa, który «prze­szedł […], dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich» (Dz 10, 38). Pracownik służby zdrowia jest jak miłosierny Samaryta­nin z przypowieści, który zatrzymuje się przy zranionym człowieku, stając się jego «bliźnim» w miłości (por. Łk 10, 29-37)”. Nie można służyć choremu bez pogłębionych motywacji. Tego uczy Chrystus.

Od początku mojej posługi w Apo­stolstwie Chorych odkrywam wielką wartość duszpasterstwa chorych, bo to z niego rodzi się u chorych pragnienie apostołowania. Dziękuję Bogu za każdy Dzień Chorego, za każde rekolekcje, na których mogę spotkać Chrystusa w kon­kretnym człowieku. I dziękuję za tych, którzy modlą się za pracowników służ­by zdrowia, aby ci zachowywali w sobie duchową wrażliwość.

Pokuta, post i Różaniec święty

Wracając do pierwszej myśli zawartej w artykule, dotyczącej cierpienia duszy św. Matki Teresy z Kalkuty i walki du­chowej, którą ona przeżywała przez czas posługi wobec ubogich, zauważmy, że duchowe zmagania nie omijają nikogo. Im bardziej uczeń Chrystusa chce Go naśladować, tym wyraźniej krzyż staje się obecny w jego życiu – tym bardziej Pan prowadzi go na drogę uniżenia, pokory, oderwania się od siebie. Wszystko po to, aby w naszym życiu wyraźniej zajaśniała osoba Chrystusa. Celem walki duchowej jest Chrystus i nasza więź z Nim. Dla­tego wszystko winniśmy Jemu podpo­rządkować. A to nieraz boli. Jest to ból odrywania od tego, do czego jesteśmy w nieuporządkowany sposób przywią­zani. A im bliżej jesteśmy Jezusa, tym bardziej widzimy nasze przywiązania i tym usilniej winniśmy prosić, by On nam pomagał.

Maryja w Fatimie przypomina nam przez dzieci, którym się objawiła, że tym, co zwycięży świat, pomoże w walce du­chowej, i tej w sensie szerszym, i w sensie osobistym, jest pokuta, post i Różaniec święty. Święty Maksymilian Kolbe widząc szerzące się zło, założył Rycerstwo Nie­pokalanej. Papież Benedykt XVI w książ­ce „Jezus z Nazaretu” napisał: „W walce z kłamstwem i przemocą prawda i miłość nie mają w gruncie rzeczy żadnej innej broni poza świadectwem cierpienia”. Wy­raźnie zaświadczył o prawdzie i o mi­łości św. Maksymilian, upominając się o godność i o życie współbrata w niedoli, więźnia z Auschwitz. Proszę Boga, abym był dobrym Jego świadkiem i proszę Go dla siebie o ducha pokuty, postu oraz umiłowania Różańca świętego.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2017nr11, Z cyklu:, Modlitwy czas

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024