Dobrodziejka z sąsiedztwa
Zyta okazywała dobroć nie tylko w miejscu swojej pracy. Z czasem zaczęła interesować się trudną sytuacją wielu osób z sąsiedztwa oraz reagować na biedę żebraków i chorych przybywających do Lucci.
2017-12-01
Na wzgórzu Sagrati, na włoskiej ziemi, stoi kaplica wybudowana na cześć św. Zyty. Tradycja głosi, że kamienie do budowy kaplicy wzięto z domku, w którym się urodziła. Podobnie, jak jej ubogi wiejski dom zamienił się z czasem w kościół, tak ona, dzięki łasce i posłuszeństwu Bożej woli, z prostej i niewykształconej wieśniaczki, stała się świętą.
Wrażliwa na cudzą biedę
Zyta urodziła się niedaleko włoskiego miasta Lucca w Toskanii, około 1218 roku. Jej rodzice byli biednymi wieśniakami. Nie zostawili swoim dzieciom żadnego majątku, ale za to zapewnili im religijne wychowanie i wpoili zasady, dzięki którym traktowali innych z szacunkiem i służyli wszystkim z miłością. Ponieważ rodzice nie byli w stanie wyżywić dzieci, Zyta mając 12 lat musiała iść na służbę do zamożnej rodziny Fatinellich. Jej pan był porywczy i surowy wobec służby. Pani domu była natomiast wiecznie niezadowolona i bardzo wymagająca. Mimo trudnych warunków pracy i wielu obowiązków, Zyta dawała z siebie wszystko i nigdy się nie skarżyła. Dom swoich chlebodawców uważała bowiem za dom Świętej Rodziny: w swoim panu widziała św. Józefa, Matkę Bożą – w pani, a w twarzach ich dzieci dostrzegała oblicze Pana Jezusa. Takie spojrzenie na członków rodziny Fatinellich pozwalało Zycie traktować ich z prawdziwą miłością i cierpliwością. Ale Zyta okazywała dobroć nie tylko w miejscu swojej pracy. Z czasem zaczęła interesować się trudną sytuacją wielu osób z sąsiedztwa oraz reagować na biedę żebraków i chorych przybywających do Lucci. Chociaż sama była biedna, dzieliła się wszystkim, co miała, a często, by móc ofiarować komuś coś do zjedzenia, rezygnowała z własnego posiłku. Nigdy nie przechodziła obojętnie obok niedoli i potrzeb innych ludzi, co sprawiło, że szybko stała się znana w okolicy ze swojej szczodrości i wrażliwego serca.
Jedna z legend głosi, że w pewne Boże Narodzenie św. Zyta otrzymała od swojego pana ciepły i piękny kożuch. Gdy u drzwi domu Fatinellich pojawił się zmarznięty biedak, Zyta nie namyślając się wiele, oddała mu swój nowy płaszcz. Zrobiła to, choć dobrze wiedziała, że porywczy pan domu z pewnością nie będzie zadowolony z tego, że taki drogi prezent oddała jakiemuś żebrakowi. I tak też się stało. Pan Fatinelli posunął się nawet do tego, że zbił biedną Zytę i zażądał natychmiastowego odzyskania kożucha, grożąc, że w przeciwnym razie będzie musiała odpracować i zwrócić jego równowartość. Kilka dni później biedaczyna niespodziewanie zapukał ponownie do drzwi i oddał płaszcz, a Zyta rozpoznała w biedaku samego Pana Jezusa, który przyszedł, by wybawić ją z kłopotu. Żywoty św. Zyty podają, że również w innych sytuacjach Pan Bóg wynagradzał jej miłosierdzie podobnymi cudami.
Nagrodzona wytrwałość
Dobroć Zyty i troska o innych nie podobały się jej pracodawcy, ale również pozostałej służbie. Zazdrościli jej łatwości nawiązywania kontaktów z sąsiadami oraz tego, że dzięki swojej życzliwości zyskiwała coraz większą sympatię w miasteczku. Ludzie rozpoznawali ją na ulicy i traktowali z największymi honorami, jakby była właścicielką Lucci, a nie zwykłą, ubogą służącą. Coraz częściej zwracali się do niej po pomoc, bo wiedzieli, że nie zostawi nikogo w potrzebie. Jej wielkoduszność i wytrwała służba wobec innych były powodem drwin wielu osób. Zyta jednak nie zrażała się obelgami i nieżyczliwością, ale szukała pocieszenia i siły w modlitwie. Wiele godzin, szczególnie nocnych, spędzała na modlitwie i często pościła o chlebie i wodzie. Codziennie wcześnie rano biegła do pobliskiego kościoła św. Frygidiana, aby uczestniczyć we Mszy. Modliła się wytrwale za nieprzyjaciół i prosiła Boga o lepszy byt dla swoich podopiecznych. Rzadko myślała o sobie. Jej cierpliwość i pokora sprawiły, że w końcu udało jej się pokonać zazdrość i uprzedzenia. Rodzina Fatinellich powierzyła jej nawet zarząd nad całym domem i zwierzchnictwo nad służbą.
Święta Zyta zmarła 27 kwietnia 1272 roku. Już wówczas uważana za świętą, została pochowana nie na wspólnym cmentarzu, ale w kościele św. Frygidiana w Lucce, do którego tak często chodziła. W roku 1652, w czasie procesu kanonizacyjnego znaleziono jej ciało nienaruszone rozkładem. Do katalogu świętych wpisał ją uroczyście papież Innocenty XII w roku 1696. Papież Pius XI ogłosił ją patronką miasta Lucca i służby domowej. Obecnie jest czczona także jako patronka gospodyń domowych, kelnerów oraz dobrych relacji sąsiedzkich. W ikonografii bywa ukazywana z dzbanem w dłoniach lub w fartuchu pełnym kwiatów, w które kiedyś miał zamienić się chleb niesiony ubogim.
Zobacz całą zawartość numeru ►