Niewiara niezawiniona

Chyba każdy czasem ma tendencję do szybkiego oceniania ludzi i klasyfikowania ich w różne grupy. Niestety, zazwyczaj dotyczy to negatywnych cech. Podobnie jest pod względem religijności.

2018-01-24

II rok czytań
Mk 4, 1-20

Dzisiejszy fragment Ewangelii, opowiadający Przypowieść o siewcy, rzuca nieco światła na kwestię przyjmowania Bożego słowa przez ludzi. Znamy ten tekst bardzo dobrze, słyszymy dość często przy okazji obchodów liturgicznych w kościołach, ale także w różnych sytuacjach, gdzie przytaczamy niektóre wątki tej biblijnej opowieści. Najczęściej wskazujemy w tym fragmencie uwypukloną przez Jezusa niechęć słuchaczy do przyjmowania Dobrej Nowiny. Różnego rodzaju sytuacje, zachowania, podejmowane decyzje czy sposób myślenia, które utrudniają przyjęcie i zastosowanie wskazówek, jakie daje Chrystus. Zazwyczaj podkreślamy w ten sposób czyjąś negatywną postawę, jego zamknięcie i niechęć, odstawienie na bok przykazań i zasad oferowanych przez Boga. Jednak ten, kto kiedykolwiek próbował uczciwie zmienić siebie i zacząć żyć zgodnie z wiarą nie tylko poprzez puste deklaracje, ale przede wszystkim poprzez swoją postawę wobec innych, wie, że to trudne zadanie. O wiele łatwiej zadeklarować chęć bycia lepszym niż spełnić to w rzeczywistości. Wówczas szybko dojdziemy do wniosku, że również powinniśmy postawić siebie po stronie tych ziaren, które wpadły w ciernie, wykiełkowały na skale albo zostały wydziobane przez ptaki.

Na szczęście Jezus daje czas człowiekowi. Nie oczekuje, że od razu po usłyszeniu Jego słów staniemy się lepsi i zaczniemy żyć według nich. Zdaje sobie sprawę, że nawrócenie to nie punktowe, jednorazowe wydarzenie, a raczej proces, który trwa długo. Możemy to wnioskować z innych Jego słów, choćby z przypowieści o robotnikach w winnicy, w której każdy, niezależnie od czasu pracy, otrzymał tyle samo, czy spotkania z Dobrym Łotrem na krzyżu, który w ostatnim momencie życia otrzymał szansę na zbawienie. Chrystus wie, że jesteśmy słabi i nie zawsze możemy od razu podjąć to do czego nas namawia, pomimo naszej chęci i woli odmienienia własnego życia.

Dodatkową wartością Przypowieści o siewcy jest próba ukazania przez nią źródła przeszkód w nawróceniu. One nie zawsze są zawinione przez człowieka. Bardzo często pochodzą z zewnątrz i niekiedy nie mamy na nie wpływu albo ten wpływ jest niewielki. Przekładając na język współczesny to, co Jezus nazywa niepodatnym gruntem, zarastającymi cierniami, czy ptakami zjadającymi świeżo zasiane ziarna, możemy w tym wszystkim dopatrywać się różnych czynników odciągających nas od Boga. Są nimi inni ludzie, zgorszenia, jakie obserwujemy we wspólnocie Kościoła, brak odpowiedniej wiedzy religijnej, manipulacja, styl życia niesprzyjający zadumie i kontemplacji Bożego Objawienia i wiele innych. Oczywiście, każdy ma wolność wyboru i jeśli tylko chce szukać Boga, to pewnie prędzej czy później odkryje Go w swoim życiu. Do tego potrzebny jest osobisty wysiłek i motywacja, bez nich ciężko wierzyć naprawdę. Nie chodzi zatem o to by usprawiedliwiać wszystkich będących daleko od Boga, a raczej o to, by umieć dostrzec pewną złożoność, jaka towarzyszy życiu religijnemu ludzi. Zauważyć, iż dar wiary składa się z tak wielu czynników, że niekiedy trudno jest go wykreować tylko przy pomocy własnej inicjatywy. Wszystkim nam potrzeba miłości do innych, także tych bardziej pogubionych (może szczególnie do nich) na drogach swojej wiary. Potrzeba też zaufania, że zdążą spotkać Boga na swojej ścieżce i, że On sam nie zapomni o nich. Bez takiego podejścia będziemy tylko chłodnymi sędziami, kategorycznie oceniającymi innych i patrzącymi zupełnie bezrefleksyjnie na otaczający nas świat.

Autorzy tekstów, Ks. Wąchol Grzegorz, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024