Rewolucja Jezusa
Często mówi się, że Chrystus to prawdziwy rewolucjonista, który wniósł coś nowego w dzieje religii i świata. Dzisiaj słyszymy, że nie do końca tak jest.
2018-03-07
III tydzień Wielkiego Postu
Mt 5,17-19
Słowo „rewolucja” kojarzy nam się raczej negatywnie. Mamy przecież w głowie wiadomości z lekcji historii o rewolucji francuskiej, bolszewickiej czy seksualnej, które w różnych wymiarach odmieniły świat i raczej nie wyszło nam to na dobre. Rewolucja jest jakimś niezupełnie kontrolowanym ruchem mas społecznych (choć może zacząć się od pojedynczych osób), które chcą wprowadzić nową jakość, nowe sposoby myślenia i nowe możliwości przeżywania swojego życia. Jednym słowem zabija przeszłość, odcinając się od niej radykalnie i wprowadza inne, nieodkryte lub zakazane dotąd podejście do świata.
Za takiego rewolucjonistę uważa się czasem Jezusa Chrystusa, który poprzez swoje nauczanie wprowadził pewną nowość religijną do judaizmu, z której potem wyłoniło się samodzielne chrześcijaństwo. Pozostaje w błędzie ten, kto postrzega w ten sposób Nauczyciela z Nazaretu. W szczególnym błędzie tkwili ci, którzy Chrystusem chcieli usprawiedliwiać różnego rodzaje rewolucje i przewroty społeczne, jak choćby twórcy teologii wyzwolenia z Ameryki Łacińskiej. Ale wracając do samego Jezusa, to przecież sam przyznaje w słowach, które dzisiaj rozważamy, że Jego obecność na świecie nie ma na celu zmiany jakiegokolwiek prawa religijnego, a tym bardziej przykazań, które Izraelici otrzymali od Boga. Chrystus podaje je jednak w nowej optyce, uwypuklając głębię i duchowe podejście do ich realizacji. Do tej pory prawdziwa wiara Narodu Wybranego zamykała się w zewnętrznym wypełnianiu Prawa, bez odniesienia do kondycji ludzkiego sumienia. Chrystus podkreśla, że każde z przykazań i zasad, jakie składały się na judaizm, nadal są aktualne, ale w nowym świetle.
Dzisiaj często mamy z tym problem wśród wiernych, którym niekiedy trudno uzmysłowić sobie pewną religijną hierarchię wartości, gdzie na samym szczycie jest miłość, a niżej kolejne, także istotne zasady i reguły. Niekiedy ustępują one miłości szczerze realizowanej względem innych ludzi, ale to nie znaczy, że tracą swoją powagę. Warto zauważać, że świat, również ten religijny, nie jest czarno–biały i nie wszystko w nim jest takie oczywiste. Ale to tylko uwypukla piękno wiary, która jest otwarta na różne doświadczenia i w której najważniejszy staje się człowiek w odniesieniu do Boga. Jezus dał temu przykład niejeden raz, kiedy zawieszał na jakiś czas żydowskie prawo, by uwypuklić piękno osoby ludzkiej. A kto uważnie czytał dzisiejszy tekst Ewangelii, dostrzegł, że takie podejście jest nie tylko ciągłym zachowaniem Bożych praw i nakazów, ale wręcz wypełnieniem i szczytem przeżywanej wiary, które niesie i ukazuje Jezus Chrystus. Obyśmy umieli współgrać z Nim w tym wypełnieniu, nigdy nie zapomnieli o przykazaniach i zasadach danych nam przez Boga, a tym samym umieli najpierw dostrzec człowieka. Oto prawdziwa pełnia chrześcijaństwa.