Pokazać innym Boga
Może czas postawić sobie pytanie, na ile moja postawa i codzienne życie przyciąga ludzi do Boga, a na ile od Niego odpycha?
2018-04-28
II Rok czytań
J 14, 7-14
Dzisiejsza Ewangelia to dla mnie jedna z najpiękniejszych, bo zawiera wiele wspaniałych obietnic Jezusa dla tych, którzy w Niego wierzą i pragną lepiej poznać tajemnicę jedności Ojca, Syna i Ducha Świętego, po to aby naprawdę Go pokochać i stać się Jego świadkami.
Czasem mamy okazję usłyszeć zarzut, że winę za brak wiary niewierzących, czy nawet wrogość wobec religii chrześcijańskich w dużej mierze ponoszą… sami chrześcijanie. I niestety, choć czasem boli serce, gdy słyszymy takie lub podobne zarzuty, to jednak trudno się z nimi nie zgodzić.
Bo przecież nie wystarczy sama metryka Chrztu świętego, przyjęcie I Komunii świętej, czy może jeszcze Bierzmowania… Nie wystarczy coniedzielna Msza święta… i samozadowolenie wyrażone słowami: „Nikogo nie zabiłem, nikomu nic nie ukradłem" etc. Nie wystarczy! W takim razie może czas postawić sobie pytanie, na ile moja postawa i codzienne życie przyciąga ludzi do Boga, a na ile od Niego odpycha? Czy zawsze pamiętam o tym, że każdy mój grzech, grzech człowieka, który przyznaje się do Chrystusa, osłabia Kościół, osłabia wiarę innych ludzi, a także sprawia, że ktoś przez nas nie będzie mógł zobaczyć i rozpoznać Boga.
W słowach dzisiejszej Ewangelii kryje się także pewna Jezusowa wymówka: „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca”.
Bo aby kogoś przekonać, że Jezus Chrystus „jest w Ojcu, a Ojciec w Nim” musimy wiernie wykonywać Jego dzieła, a więc naśladować Go. Tylko w ten sposób ktoś „przez nas”, jak przez soczewkę, będzie mógł „zobaczyć” Boga i otworzyć się na Jego łaski. Będzie mógł po prostu w Boga uwierzyć i pokochać Go.
A wtedy może spełni się Chrystusowa obietnica o „wielkich rzeczach”, których będziemy mogli dokonywać (także w sercach innych ludzi) w Imię Boże.