Jakim prawem, Boże?
Skoro Bóg jest, nasze pytanie „jakim prawem” staje się zupełnie bezzasadne
2018-06-02
II Rok czytań
Mk 11,27-33
Gdy Jezus przyszedł do świątyni i nauczał, przystąpili do Niego arcykapłani i starsi ludu z pytaniem: „Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę?”
Jezus im odpowiedział: „Ja też zadam wam jedno pytanie; jeśli odpowiecie Mi na nie, i Ja powiem wam, jakim prawem to czynię. Skąd pochodzi chrzest Janowy: z nieba czy od ludzi?”
Oni zastanawiali się między sobą: „Jeśli powiemy: «z nieba», to nam zarzuci: «Dlaczego więc nie uwierzyliście mu?» A jeśli powiemy: «od ludzi», boimy się tłumu, bo wszyscy uważają Jana za proroka”. Odpowiedzieli więc Jezusowi: „Nie wiemy”. On również im odpowiedział: „Więc i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię”.
Nie trzeba być psychologiem, aby w postawie bohaterów dzisiejszej Ewangelii rozpoznać samego siebie lub kogoś z kręgu własnej rodziny, znajomych czy przyjaciół. Echa takich postaw niezwykle łatwo dostrzec zwłaszcza tam, gdzie dziś najczęściej mamy okazję dać wyraz własnym poglądom czy frustracjom – i to zupełnie bezkarnie, bo anonimowo. Na rozmaitych forach internetowych i portalach społecznościowych aż roi się od rozmaitych „arcykapłanów i starszych ludu”, którzy starają się na różne współczesne, wyrafinowane i jeszcze bardziej niż przed wiekami drastyczne sposoby zmusić Boga do odpowiedzi na to samo pytanie: „Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę”. „Jakim prawem” każesz nam chronić każde ludzie życie? „Jakim prawem” mamy dzień święty święcić? „Jakim prawem” każesz nam się wiązać w jakiś tam „sakramentalny związek małżeński”? „Jakim prawem” utrudniasz nam życie każąc opiekować się zniedołężniałymi rodzicami? „Jakim prawem” zabraniasz zabijać, cudzołożyć i kraść? „Jakim prawem” żądasz, byśmy dzielili się swoimi dobrami z rozmaitymi nieudacznikami? „Jakim prawem każesz nam wysłuchiwać, co jest dobre a co złe… Jakim prawem?
Czyż nie zachowujemy się jak schizofrenicy? Deklarujemy swoją niewiarę w Boga, a równocześnie temu samemu Bogu stawiamy pytanie: „jakim prawem” JEST! Jesteśmy też hipokrytami. Wolimy zaprzeczyć istnieniu Boga, bo gdybyśmy otwarcie przyznali, że On jest, musielibyśmy przyjąć wszystkie – nie zawsze wygodne dla nas – konsekwencje tego faktu. Bo skoro Bóg jest, nasze pytanie „jakim prawem” staje się zupełnie bezzasadne.