W objęciach Boga
Żyjący na ziemi mamy mnóstwo różnych relacji: rodzinnych, społecznych, zawodowych… Ale kiedyś wszystkie one będą nieważne.
2018-06-06
II rok czytań
Mk 12, 13-17
Zapominamy często, co tak naprawdę jest naszym podstawowym celem w życiu. Troszczymy się o naszą rodzinę, pracę, szkołę, wykształcenie, hobby, pomoc charytatywną i setki innych rzeczy. Choć wszystkie są ważne, to jednak jest jedna podstawowa rzeczywistość, która dla chrześcijanina powinna przyćmiewać pozostałe. Jest nią niebo. Być może w wirze codziennych wydarzeń zapomnieliśmy zupełnie o nim i znajduje się gdzieś w tle naszego myślenia, a przecież powinno być najważniejsze.
Niebo, brzmi jak opowiastka dla grzecznych dzieci. Staje się jednak o wiele poważniejszym i realnym tematem w momencie zagrożenia życia albo we wspomnieniach tych, którzy przeszli śmierć kliniczną i byli po tamtej stronie. Niestety, wciąż nie jesteśmy skorzy, aby wierzyć całym swoim sercem w to, że Bóg każdego chce przyjąć do wiecznego życia, jeśli tylko odpowie na Jego miłość.
Być może to właśnie codzienne obowiązki, pogoń za spełnieniem wszystkich marzeń, oczekiwań i planów zasłaniają nam cel naszej ziemskiej drogi. Tak jak chwilowa fascynacja ładnym krajobrazem przy szlaku zaciemnia pamięć o tym, że jest jeszcze przed nami wejście na szczyt, z którego roztacza się o wiele piękniejszy i wspanialszy widok. Dlatego Jezus podkreśla dzisiaj w Liturgii Słowa, że wszystko co jest tutaj na naszym świecie kiedyś się skończy. Nawet nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie (Mk 12, 25). Nie będzie trzeba niczego, nawet najdoskonalszego uczucia małżonka czy swojego dziecka, bo miłość Boga będzie tak ogromna i głęboka, że przyćmi wszystko inne. Czy jesteśmy już gotowi, aby zostawić dla niej wszystko, co mamy?