Nie oczy i uszy, ale serce
Jeśli serce nie rozpozna Boga, zdrowe oczy i uszy na nic się nie przydadzą.
2018-07-26
II Rok czytań
Mt 13, 16-17
Czytając dzisiejszy, krótki tekst Ewangelii, rodzi się w moim sercu pytanie: o jakie oczy i uszy naprawdę chodzi Jezusowi? Z pewnością mówi On o oczach i uszach, dzięki którym człowiek może oglądać i słyszeć świat. Mówi więc o wzroku i słuchu, które – jeśli są zdrowe – pozwalają cieszyć się otoczeniem, spotkaniami i rozmowami z innymi ludźmi. Ale czy Jezus ma na myśli jedynie oczy i uszy ciała?
Dzisiejszą Ewangelię odczytuję jako nauczanie Jezusa nie o oczach i uszach, ale o sercu. To serce widzi i słyszy NAPRAWDĘ. To serce jest najlepszym receptorem w człowieku. To ono odbiera, przeżywa i doświadcza. Dowód? Wspominam niedawno spotkaną Roksanę, młodą, niewidomą kobietę. Wrażliwą, zdolną i szczęśliwą. Roksana żyje w całkowitej ciemności, a bije z niej niezwykłe światło! Zachwyca innych swoją pogodą ducha i otwartością. Ludzie chcą z nią przebywać i słuchać jej. Jak więc to możliwe, że ktoś, kto sam nie widzi, jest przewodnikiem dla innych?
To właśnie o tym naucza dzisiaj Jezus. Widzi i słyszy ten, kto patrzy i słucha sercem. Jeśli serce nie rozpozna Boga, zdrowe oczy i uszy na nic się nie przydadzą. Jeśli serce nie przyjmie i nie zrozumie nauki Jezusa, nie pomoże świetne wykształcenie. Jeśli serce nie dostrzeże i nie pochyli się nad potrzebującym, same umiejętności medyczne i pielęgnacyjne nie wystarczą.
Jezus mówi że szczęśliwe są te oczy i uszy, które widzą i słyszą to, co zakryte jest przed światem. Tylko takich oczu i uszu potrzebujemy. Bez innych możemy się obejść.