Psychiczne rany do wyleczenia
Czym jest trauma? Jakie po niej pozostają skutki psychiczne? Czy można sobie z nimi skutecznie poradzić? Samodzielnie czy z pomocą innych? Gdzie szukać pomocy?
2018-08-31
Przed laty towarzyszyłem w rekolekcjach ignacjańskich trzydziestokilkuletniemu mężczyźnie. Już na pierwszym spotkaniu uprzedził mnie, że jest seksoholikiem i leczy się w terapii indywidualnej. Podczas kolejnych rozmów w kierownictwie duchowym wracał do dzieciństwa, które nie wyglądało różowo. Dużo było w nim samotności, bólu i bezradności, a mało wsparcia ze strony dorosłych. Zachęcałem go do tego, aby nie bał się wspominać najtrudniejszych chwil swojego życia i szukał w nich jakiegoś dla siebie zrozumienia.
Nieukojona strata
Po jednej z medytacji przyszedł bardzo poruszony. Nagle zobaczył w wyobraźni siebie jako ośmiolatka stojącego nad grobem babci i zapłakał. Wróciły do niego wszystkie uczucia z tamtego okresu, mimo, że było to dawno i na co dzień wydawało mu się, że nie jest to dla niego istotne. Przypomniało mu się, jak bardzo czuł się z babcią związany, bo opiekowała się nim bardziej, niż rodzice i tylko w jej towarzystwie czuł się naprawdę bezpieczny i zaopiekowany. Kiedy zmarła, przeżył ogromny wstrząs, ale nie znalazł zrozumienia dla swoich emocji i wsparcia ze strony rodziny. Nie mógł z nikim podzielić się swoim bólem, bo w domu nie było zwyczaju rozmawiania o uczuciach, a problem śmierci w ogóle nie był tam tematem do rozmowy.
Chłopiec zamknął się w sobie i odtąd zaczął utrwalać się schemat jego reakcji na silne negatywne uczucia. Kiedy tylko przeżywał jakąś frustrację, nie potrafił dopuszczać do siebie takich uczuć, dzielić się nimi z bliskimi, analizować ich i próbować znaleźć adekwatną do nich reakcję, tylko dążył do tego, aby jak najszybciej zagłuszyć swój ból, uciec od niego. W okresie dojrzewania najlepszym sposobem na to wydały mu się doświadczenia seksualne i tak zaczęła się jego droga do uzależnienia.
Podczas pamiętnej medytacji wreszcie potrafił skonfrontować się z traumą, którą przeżył w wieku ośmiu lat i to dało mu szansę na doświadczenie korektywne w kierownictwie duchowym. Tu bowiem wreszcie nie był sam z własnym bólem, ale mógł o tym komuś opowiedzieć w atmosferze zaufania i współczucia. Dzięki temu pojawiła się szansa, aby znalazł ścieżkę do nowego przeżywania bolesnych doświadczeń: już bez uciekania, ale z dojrzałym przepracowywaniem trudnych emocji.
Nie wiem, jak potoczyły się dalsze losy tego rekolektanta, bo towarzyszyłem mu zaledwie kilka dni. Obaj jednak mieliśmy poczucie, że podczas jego rekolekcji ignacjańskich zdarzyło się coś przełomowego i nawet na koniec zapytał mnie, czy mógłby utrzymywać ze mną dalszy kontakt terapeutyczny. Ja jeszcze wtedy nie miałem jednak ukończonych szkoleń ani wynikających z nich uprawnień do tego, aby podjąć się profesjonalnie takiego zadania…
Co to jest trauma?
Słowo „trauma” pochodzi z języka greckiego i oznacza ranę. Klasyczna definicja w psychologii mówi o tym, że jest to uraz psychiczny powstały w wyniku zderzenia się z jakimś wydarzeniem, związanym z zagrożeniem zdrowia, życia lub własnej nietykalności cielesnej. Może to być jednak również utrata kogoś bliskiego bez należytego wsparcia otoczenia. A dodatkową cechą traumy jest to, że zwykle towarzyszy jej silne odczucie strachu, bezradności i przerażenia.
U osób dorosłych takie skutki może wywołać np. udział w wypadku drogowym czy kolejowym. Nieraz niełatwo po takim doświadczeniu na powrót wsiąść za kierownicę czy do pociągu. Odtąd bowiem coś, co dotąd wydawało się bezpieczne i stabilne, teraz może jawić się jako nietrwałe i zagrażające. Nieraz człowiek zaczyna dzielić swoje życie na to sprzed traumatycznego doświadczenia i po, a to ostatnie przedstawia się dużo mniej komfortowo... U części osób takie reakcje mijają wraz z zacieraniem się bolesnych wspomnień w pamięci. Bywa jednak, że takie niepokoje utrzymują się dłużej, a ponadto towarzyszą im natrętnie powracające wspomnienia, silny niepokój w podobnych okolicznościach do tych, w których powstał uraz, unikanie miejsc, które tamte bolesne doświadczenia przypominają, a także nadmierna czujność i chroniczny lęk. Kiedy takie objawy utrzymują się w ciągu sześciu miesięcy od dramatycznego wydarzenia, mamy do czynienia z zespołem stresu posttraumatycznego (PTSD), który wymaga specjalistycznego leczenia.
Bardzo plastycznie zmaganie się z PTSD ukazał film Petera Weira „Bez lęku”, w którym bohater (odgrywany przez Jeffa Bridgesa) po szczęśliwym przeżyciu katastrofy lotniczej, nagle doświadcza niejako zamrożenia emocjonalnego, co skutkuje jego wyobcowaniem i pogorszeniem relacji z najbliższą rodziną. Oprócz tego zaczyna czuć się niezniszczalny i wszechmogący. Wydaje mu się, że skoro przeżył katastrofę, nic już nie może mu zagrozić i dlatego podejmuje zachowania ryzykowne.
Szacuje się, że PTSD rozwija się u 10-20% osób, które przeżyły poważny uraz psychiczny, ale te liczby mogą rosnąć w zależności od tego, jak ciężka była to trauma. W przypadku żołnierzy przebywających w rejonach konfliktów zbrojnych może dochodzić do 30%, a po wielkich katastrofach nawet do 54%.
Mniejsze urazy można przepracować w kontaktach z bliskimi. Dzięki temu, że opowiadamy o nich w atmosferze współczucia i zaufania, stopniowo możemy przeżywać uczucia z nimi związane, dystansować się do nich, a z czasem pozwolić im odejść w przeszłość. Tak dzieje się np. przy śmierci kogoś bliskiego. Często opowiada się przyjezdnej rodzinie o ostatnich dniach życia zmarłego i o przeżyciach z tym związanych. Ma to nie tylko walor czysto informacyjny, ale i autoterapeutyczny, bo opowieści te – zwykle silnie nacechowane emocjonalnie, pomagają równocześnie dobrze przeżyć stratę i stopniowo ją zaakceptować. Gorzej jest jednak wtedy, gdy nie ma gdzie się wypłakać ani komu o tym opowiedzieć. Wtedy urazy pozostają w człowieku nieprzepracowane.
Tak bywało z osobami, które przeżyły horror obozu koncentracyjnego. Przecież trudno byłoby oczekiwać, że ktoś taki zacznie opowiadać swoim dzieciom albo wnukom o tym, co tam przeżywał. Dla Wandy Półtawskiej sposobem na przepracowanie traumy z Ravensbrück, było spisanie swoich wspomnień z obozu i dopiero wtedy minęły jej powracające senne koszmary z wątkami obozowymi, które wcześniej śniły jej się noc w noc. Nieraz pomocne jest w takich przypadkach podjęcie psychoterapii. Widać bowiem, jakie spustoszenie mogą wywoływać bolesne wydarzenia w życiu dorosłych, a cóż dopiero, kiedy trauma dotyka dziecko, które z natury znacznie częściej będzie przeżywało strach i własną bezradność...
Traumy dziecięce
Dziecko reaguje inaczej niż osoba pełnoletnia, bo jest mniej przygotowane do życia. Dla niego traumą może być nie tylko jakieś gwałtowne wydarzenie związane z bezpośrednim zagrożeniem życia, ale także subiektywna utrata poczucia bezpieczeństwa, wynikająca z braku wsparcia ze strony dorosłych. Nieraz w ten właśnie sposób dzieci przeżywają np. opresyjne zachowania rówieśników w szkole, jeśli nikt ich nie weźmie w obronę i nie wstawi się za nimi.
Głośnym echem swojego czasu odbiły się w mediach przypadki samobójstw młodych osób, które nie potrafiły poradzić sobie z przemocą, jakiej doświadczały w szkole poprzez ujawnianie w internecie jakichś prywatnych, intymnych zdjęć. Zdarza się też czasami, że przemoc panuje w domu rodzinnym, a wtedy brak poczucia bezpieczeństwa staje się chroniczny. W rodzinach, w których np. panuje alkohol, długotrwała niepewność czy członek rodziny nadużywający alkoholu wróci trzeźwy czy pijany, powoduje stale utrzymujący się lęk. Jeśli dziecko nie ma komu zwierzyć się ze swoich trudności, pozostaje z nimi samo i jeszcze głębiej doświadcza własnej bezradności. Świat może jawić mu się wtedy nie jako ekscytująca przestrzeń do eksploracji i poszukiwania w nim własnego miejsca, ale jako pułapka, z której nie ma ucieczki i która z góry skazuje młodego człowieka na życiową przegraną. Trudno wtedy budować pozytywne relacje z innymi ludźmi.
Dowód na to, jak negatywny wpływ na empatię mogą mieć traumatyczne wydarzenia w młodym życiu, dostarczyły badania przeprowadzone na osadzonych w więzieniu dorosłych „dzieciach ulicy” z Sierra Leone. Badaczka pokazywała im fotografie twarzy wyrażających różne stany emocjonalne, a badani mieli je rozpoznać. Okazywało się, że młodzi przestępcy potrafili trafnie wskazać tylko twarze wyrażające radość i złość, a takie stany, jak lęk czy smutek również określali jako złość. Mogło to wskazywać na to, jak pozbawione poczucia bezpieczeństwa, pełne agresji życie w slamsach bez należytej opieki ze strony dorosłych, zubożyło emocjonalnie tych młodych ludzi. Jak można budować pozytywne relacje z innymi, skoro trudno rozpoznać ich stany emocjonalne i adekwatnie do nich zareagować?
Wpływ traumy na mózg
Ostatnie lata przyniosły wiele odkryć w dziedzinie neuroobrazowania pracy mózgu. Potwierdzają one, jak destrukcyjny wpływ na aktywność tego organu mają nieprzepracowane traumatyczne wydarzenia. One po prostu zapisują się w mózgu poprzez biochemiczne kodowanie.
U osób z licznymi takimi przeżyciami obserwuje się np. zmniejszenie objętości hipokampa, który odpowiada na odpowiedź człowieka na stres, jak i na proces uczenia się oraz zapamiętywania.
Długotrwałe trudne przeżycia mają wpływ na obumieranie neuronów i utrudniają ich regenerację. Zmniejszają też liczbę połączeń nerwowych. Mamy więc dzisiaj już dowód na to, że coś, co wydaje się jedynie negatywnym czynnikiem psychologicznym, ma bezpośrednie przełożenie na zmiany w tych częściach mózgu, które związane są z emocjonalną odpowiedzią na trudne wydarzenia oraz na koordynację między myśleniem, przeżywaniem, pamięcią i uczeniem się.
Innym zaburzeniem jest rozregulowanie funkcji osi: układ limbiczny-podwzgórze-przysadka-nadnercza. Układ ten jest odpowiedzialny m.in. za hormonalną odpowiedź na stres. U osób, które doświadczyły traumy, w przypadku trudnych sytuacji życiowych następuje większe wydzielanie kortyzolu niż u osób, które nie były na traumę narażone. Trudniej więc jest im przeżywać kolejne życiowe przeciwności niż osobom, których przeszłość mniej była obciążona. A zatem porzekadło: „Co cię nie zabije, to cię wzmocni”, nie w każdym przypadku jest prawdziwe.
Ponadto w badaniach odkryto, że zmiany w rejonach czołowych korowo-podkorowych mogą powodować pogorszenie kontroli nad obszarami związanymi z procesami emocjonalnymi i pamięcią. Wszystkie te wyniki wyjaśniają, dlaczego u osób z PTSD przeważa nie do końca uświadomione przetwarzanie niewerbalizowanych negatywnych bodźców emocjonalnych. Brzmi to niepokojąco? Jest jednak także i dobra wiadomość: mózg jest strukturą plastyczną i można wpływać na jego funkcjonowanie nie tylko poprzez farmakoterapię, ale także przez pozytywne oddziaływanie psychoterapeutyczne. Istnieją liczne badania, które to potwierdzają.
Psychoterapia traumy
Warto powtórzyć, że w przypadku bolesnych doświadczeń wczesnodziecięcych, kluczową rolę w procesie gojenia psychicznych ran posiada wsparcie najbliższej rodziny bezpośrednio po ich zaistnieniu. Miłość, współczucie i uwaga poświęcona dziecku oraz towarzyszenie mu w jego przeżyciach, skutecznie zapobiegają rozwijaniu się wyżej wspomnianych zmian w mózgu. Empatia i współczucie chronią neurony, regenerują je i zatrzymują niekorzystne zmiany. Gorzej jest wtedy, gdy takiego wsparcia brakowało.
Ale i wtedy podjęcie psychoterapii indywidualnej może stanowić skuteczną pomoc w przezwyciężeniu psychologicznych skutków przeżytej traumy. Obojętnie jak dawno się ona dokonała. W trakcie terapii pacjent może wrócić w pamięci do wczesnych bolesnych doświadczeń i z pomocą terapeuty na nowo je przeżyć, tym razem jednak w sposób korektywny i leczący. Może to stanowić pierwszy krok do poprawy własnej regulacji emocjonalnej, pogłębienia rozumienia bolesnych doświadczeń, a także nadawania im nowych znaczeń (także duchowych), by nie miały już destrukcyjnego wpływu na bieżące funkcjonowanie danej osoby.
Zobacz całą zawartość numeru ►