W Kościele nikt nie jest sam
Zapewne niejeden z nas chowa głęboko w sercu ostatnie chwile spędzone ze swoimi bliskimi i ostatnie słowa, jakie padły z ich ust, zanim powrócili do Domu Ojca Niebieskiego. Niezależnie od ewentualnej, spisanej wcześniej, czy wypowiedzianej woli, właśnie te ostatnie słowa nabierają szczególnego znaczenia i przyjmowane są jako swoisty testament Zmarłego.
2018-09-16
I Rok czytań
J 19,25-27
"Obok krzyża Jezusa stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie".
Dzisiejszy, krótki w słowach fragment Ewangelii, spisanej ręką umiłowanego ucznia Jezusowego i naocznego świadka – św. Jana Apostoła i Ewangelisty rekompensuje niewielką ilość słów, niezwykłą ich głębią i znaczeniem tak dla ówczesnych, jak i dzisiejszych świadków Jezusa. Poznajemy bowiem jeden z kluczowych momentów życia Chrystusa, a zarazem życia Kościoła.
Zapewne niejeden z nas chowa głęboko w sercu ostatnie chwile spędzone ze swoimi bliskimi i ostatnie słowa, jakie padły z ich ust, zanim powrócili do Domu Ojca Niebieskiego. Niezależnie od ewentualnej, spisanej wcześniej, czy wypowiedzianej woli, właśnie te ostatnie słowa nabierają szczególnego znaczenia i przyjmowane są jako swoisty testament Zmarłego.
Tak właśnie traktować należy też słowa Jezusa, które padły z krzyża. Było ich niewiele, ale za to dotyczyły spraw fundamentalnych dla zycia człowieka. Kiedy odchodzi ktoś nam bliski – zwłaszcza ojciec i matka – nagle, niezależnie do tego czy mamy 10, 30 czy 50 lat, czujemy się sierotami. W jakimś sensie zostaliśmy okaleczeni. Czujemy, jakby odeszła ważna cząstka nas samych. Jezus nie chce, abyśmy doznawali takich uczuć, ani po Jego śmierci, ani później, po wniebowstąpieniu. Daje nam największy skarb w postaci swojej Matki, ale i jej powierza swój największy skarb, czyli nas, swoich umiłowanych uczniów. Ta pełna dramatycznej intymności chwila ma ogromne znaczenie dla rodzącego się Kościoła i dla każdego, kto przez całe wieki, będzie się z tym Kościołem utożsamiał. W Kościele nigdy nie jesteśmy sierotami. Mamy Ojca Niebieskiego, mamy Matkę, mamy braci i siostry. Otrzymujemy ich miłość i opiekę, ale i sami obdarzamy nią innych. „I od tej godziny uczeń wziął Ja do siebie”.
Zabierzmy do swojego życia Maryję – naszą Matkę i Orędowniczkę, ale zabierzmy także wszystkich naszych braci i siostry; ich troski i potrzeby, ich cierpienia i samotność. Niech nigdy nikt nie poczuje się samotny i opuszczony w Chrystusowym Kościele
Wcześniejsze rozważania można znaleźć TUTAJ.