Słów kilka o bólu

Czy ból może być czymś dobrym i potrzebnym?

zdjęcie: backgrounds.hd

2018-09-25

Czym jest ból?

Międzynarodowe Towarzystwo Badania Bólu w 1979 roku zdefiniowało ból jako „nieprzyjemne doznanie czuciowe i emocjonalne związane z aktualnym lub potencjalnym uszkodzeniem tkanek, albo opisywane w kategoriach takiego uszkodzenia”. Ta definicja sprawdza się w badaniach naukowych, statystyce, ale – jak to sztywna definicja – nie zawsze przystaje do konkretnej sytuacji, do bólu konkretnego człowieka. Bliższa jest mi definicja dra Roberta Twycrosa, który wraz z dr Cecylią Saunders jest twórcą medycyny paliatywnej: „ból jest zjawiskiem psychosomatycznym, a więc jest tym, co podaje pacjent, a nie tym, co wyobraża sobie lekarz”.  A więc ból to zjawisko ZMYSŁOWE (polegające na odbieraniu, lokalizowaniu i określaniu siły bodźca bólowego) i EMOCJONALNE (polegające na interpretacji bodźca bólowego i nadawaniu mu znaczenia), np. bóle porodowe łatwiej znieść, gdy rodzi się dziecko, o wiele trudniej, gdy ciąża obumarła i rodzi się martwy płód... Ból jest zawsze doświadczeniem subiektywnym. Niektórzy mówią, że nie istnieje ból jako taki, jest tylko osoba doświadczającą bólu!

Dlaczego nas boli? Przyczyny bólu

Aby ból był „zauważony” przez mózg (i naszą świadomość), musi zaistnieć bodziec bólowy, który pobudzając receptory bólowe, wywołuje impuls biegnący wzdłuż nerwów do ośrodkowego układu nerwowego. Najczęściej przyczyną bólu są bodźce zewnętrzne, np. urazy, stłuczenia, złamania kończyn, uszkodzenia skóry przez oparzenie, przecięcie itp. Ból może być także spowodowany obrzękiem, powiększeniem narządu i uciskiem sąsiadujących tkanek w różnych stanach chorobowych, np. patologicznie powiększone węzły chłonne pachy mogą powodować obrzęk i ból kończyny.

Po co nas boli? Czy ból jest potrzebny?

Pan Bóg, gdy stwarzał świat, na każdym etapie stworzenia oceniał to dzieło, że „było dobre”. Także i ból jest w zasadzie „dobry”. Pełni funkcję ostrzegającą nas przed zranieniem (typowy przykład cofania ręki, gdy odczuwamy gorąco lub ukłucie) lub zmusza nas do podjęcia leczenia (np. ból w zapaleniu wyrostka robaczkowego, kolka nerkowa, ból głowy w skoku ciśnienia krwi). Są ludzie, którzy nie odczuwają albo bardzo słabo odczuwają ból (np. cukrzyca powikłana polineuropatią). U takich chorych często dochodzi do uszkodzenia skóry, a następnie stanu zapalnego, co czasem skutkuje amputacją kończyny, bo nie „zauważyli” kamyczka w bucie, nie bolało ich, jak kamyk ranił stopę, więc nie mogli się bronić... Ale gdy ból spełni już rolę ostrzegawczą – jest niepotrzebny, a wręcz szkodliwy i należy go uśmierzyć. Ból przewlekły, patologiczny, niepotrzebny, sam w sobie staje się chorobą i wywołuje zmiany w wielu układach i narządach, np. wzmożone napięcie, zaniki mięśni, zwyrodnienie kości, osłabienie układu odpornościowego, brak apetytu, bezsenność, lęk, depresję.

Czy można leczyć ból? Czy jest możliwe leczenie bólu?

Ból można, a nawet trzeba leczyć. Aby dobrze leczyć ból, należy go najpierw dobrze zdiagnozować, ponieważ różne rodzaje bólu wymagają podawania różnych leków. Najczęściej rozróżniamy ból RECEPTOROWY, który powstaje w wyniku zadziałania na receptor bólowy bodźca bólowego (to ból z tkanek miękkich, ból kostny, trzewny, mięśniowy, ból związany ze wzrostem ciśnienia śródczaszkowego) oraz ból NEUROPATYCZNY, spowodowany uszkodzeniem struktur układu nerwowego (np. po chemioterapii, radioterapii, w cukrzycy oraz z ucisku patologicznie zmienionych tkanek na korzenie nerwowe). Często ból ma charakter MIESZANY, jednak zwykle da się określić, który rodzaj bólu w danym przypadku przeważa. Ból leczymy według tzw. „drabiny analgetycznej”, dobierając leki przeciwbólowe zgodnie z natężeniem bólu (zwykle ocenianym w skali NRS od 0 do 10 punktów) od leków słabych po silnie i bardzo silnie działające. Na każdym stopniu tej „drabiny” można podawać dodatkowo leki ułatwiające leczenie bólu neuropatycznego oraz leki zapobiegające działaniom niepożądanym terapii. Lecząc ból należy – wychodząc od schematu ogólnego – dopasować leczenie do konkretnego chorego, czyli zindywidualizować terapię. Trzeba brać pod uwagę wiek, ewentualne zaburzenia świadomości, wydolność nerek i wątroby, stopień odżywienia, a także możliwość podawania leków (np. chory z zaburzeniami połykania będzie wymagał podawania leków inną drogą niż doustna).

Obecnie są duże możliwości wyboru drogi podawania leków w zależności od potrzeb, możliwości zastosowania i preferencji chorego (plastry, aerozol i żel donosowy, płyny, tabletki
„zwykłe”, podjęzykowe i dopoliczkowe, czopki doodbytnicze, iniekcje podskórne i dożylne oraz w szczególnych przypadkach blokady nerwów i radioterapia). Zawsze należy monitorować leczenie bólu i „na bieżąco” weryfikować dawki i drogi podawania leków.

Chorobom przewlekłym, postępującym, o złym rokowaniu, często towarzyszy tzw. ból totalny (wszechogarniający). To ból, który dotyka wszystkich (trzech) obszarów naszego JA: ból somatyczny (z uszkodzenia ciała przez chorobę), ból psychiczny (np. gniew, złość, depresja, wstyd, poczucie niskiej wartości) oraz ból duchowy (brak nadziei, rozpacz, negatywne bilansowanie swojego życia). Same, nawet bardzo silne leki przeciwbólowe mogą nie wystarczyć, bo „na ból duchowy nie ma lekarstwa farmakologicznego – lekarstwem jest drugi człowiek” (prof. Krystyna de Walden-Gałuszko).

Czy człowiek wierzący może przyjmować środki uśmierzające ból?

Pan Bóg kazał nam „czynić sobie ziemię poddaną” – to dotyczy także rozwoju nauki i stosowania lekarstw od ziół po leki syntetyczne. Można powiedzieć żartobliwie, że już podczas pierwszej operacji (wyjęcie żebra z boku Adama) Bóg zesłał na Adama sen – czyli znieczulił go! Ból można i trzeba leczyć! Przewlekłemu bólowi często towarzyszy lęk i depresja. Chory owładnięty bólem może nie być w stanie spełniać swoich obowiązków rodzinnych, zawodowych, społecznych i religijnych (nie proponuję choremu wizyty kapelana, dopóki choć w części nie uśmierzę bólu!). Ból można i trzeba leczyć, ale... można także przyjąć ból jako dobrowolną ofiarę, jako zadośćuczynienie za winy swoje lub cudze, jako dołożenie swojej cegiełki do zbawczego dzieła Jezusa Chrystusa. Zdarzają się takie sytuacje! Pamiętam dwie kochane Babcie – jedna ofiarowała swoje cierpienie w intencji nawrócenia wnuka, druga w intencji szczęśliwego rozwiązania zagrożonej, bliźniaczej ciąży wnuczki. Obie uprosiły to, czego pragnęły! To heroizm! Tych chorych należy wspierać, na ile można – pomagać, ale trzeba pamiętać, że to indywidualna decyzja każdego chorego. My mamy być blisko, wspierać, a gdy widzimy, że sił ubywa, proponować ulgę – jak podanie cierpiącemu na krzyżu Jezusowi gąbki z winem i octem... Chory sam zdecyduje, czy zechce pić...

Autorzy tekstów, Kopczyńska Barbara, Polecane

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024