„To było cierpienie mierzone wiernością”
W krakowskim sanktuarium św. Jana Pawła II uroczyście zakończono obchody 40-lecia pontyfikatu Papieża - Polaka.
2018-10-24
W homilii arcybiskup nawiązał do osobistych wspomnień z czasu wyboru Jana Pawła II na papieża. Podkreślił, że kard. Karol Wojtyła opuścił Kolegium Polskie w Rzymie 14 października, a dwa dni później było ono chyba najszczęśliwszym domem w całym Wiecznym Mieście, bo z niego właśnie wyszedł nowy papież.
– I można wyobrazić sobie oczekiwania młodych księży studentów, by mogli spotkać się z Janem Pawłem II już u niego na Watykanie. Oczekiwanie przedłużało się, aż 6 grudnia papież zechciał nas przyjąć. Zastanawialiśmy się, co mu przynieść w prezencie. I ktoś wpadł na myśl, żeby przynieść mu choinkę, bo to już bliskość świąt Bożego Narodzenia. I zapewne była to pierwsza choinka, przyjęta zresztą z ogromną wdzięcznością przez Ojca św., w apostolskich pałacach.
Metropolita wspomina, że było to spotkanie pełne serdeczności i osobistych rozmów. Na zakończenie papież poprosił, by zaśpiewali mu „Barkę”. Ojciec św. dołączył się, śpiewając drugim głosem.
– Dla większości z nas była to oazowa piękna pieśń. Nie wiedzieliśmy, że papież już wtedy u początku swego pontyfikatu (…) odnosił te słowa bardzo osobiście do siebie, do Krakowa, do Polski.
Arcybiskup przypomniał, że podczas ostatniej pielgrzymki do ojczyzny papież wyznał, że miał w uszach tę pieśń podczas ogłoszenia wyroku konklawe i przez cały swój pontyfikat.
„Barka” mówi o św. Piotrze, którego następcą był Jan Paweł II. On, podobnie jak Apostoł, w posłuszeństwie samemu Bogu dotarł do Rzymu, miasta, które przyniosło mu cierpienie.
– Jan Paweł II, idąc za głosem Chrystusa zaszedł aż do Rzymu. Do miasta, w którym przeżył zapewne bardzo wiele chwil radości i uniesień. Chwil, które kazały mu nieustannie wysławiać Pana. Ale było to też miasto, w którym doznał bardzo wielu cierpień. Począwszy od tego 13 maja 1981 roku, kiedy zbrodnicze siły wielkich tego świata urządziły zamach na życie papieża. Żeby zamilkł. Żeby nie głosił już prawdy o Chrystusie, dla którego trzeba otworzyć bramy całego świata.
W dalszej części homilii metropolita przypominał słowa, jakie papież wypowiadał na temat cierpienia. O tym, że zrozumiał, iż musi wprowadzić Kościół w trzecie tysiąclecie właśnie poprzez cierpienie ofiarowywane przede wszystkim za rodziny, które dziś są poważnie zagrożone. Wielokrotnie także, zwracając się do chorych, papież mówił o tym, że jest z nimi, że rozumie, modli się i także cierpi.
– Jesteśmy świadomi tego, że kiedy 40 lat temu Jan Paweł II rozpoczynał swój pontyfikat i myślał przez wszystkim o (…) tym, że będzie musiał świadczyć w Rzymie na wzór Piotra, to jednocześnie wiemy – jego cierpienie nie było takie jak Piotra umęczonego na krzyżu w Cyrku Nerona zwanym także Cyrkiem Kaliguli nieopodal watykańskiego wzgórza. To nie było cierpienie kilkugodzinne, na własne życzenie zresztą, ukrzyżowanego głową w dół. To było cierpienie rozkładane na lata. Mierzone wiernością wymagającą ciągłego potwierdzania minuta po minucie, dzień po dniu, rok po roku. Że jest się świadkiem Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.
Na zakończenie arcybiskup podkreślił, że pragniemy dziś wysławiać Boga za to, że Chrystus okazał się dla tak wielu Bożą mocą i Bożą mądrością.
Po Mszy św. odpustowej odbył się koncert dziękczynny za pontyfikat pt.: „Św. Jan Paweł II – Papież, poeta, artysta”. W słowie wprowadzenia metropolita krakowski przypomniał, że papież po wyborze na Stolicę Piotrową, z jednej strony mówił, że pochodzi „z dalekiego kraju”, a z drugiej wskazywał na bliskość Polski i Rzymu, które pochodzą z tej samej tradycji kulturowej i mają te same chrześcijańskie korzenie.
– Jan Paweł II ciągle podkreślał wagę kultury. Wagę tej szczególnej działalności ludzkiego ducha, która sprawia, że staje się bardziej człowiekiem.
Arcybiskup zaznaczył, że te jego słowa nie były czystą teorią, ale potwierdzone osobistym doświadczeniem poety i aktora.
Metropolita wyraził także wdzięczność organizatorom koncertu, szczególnie Akcji Katolickiej.
– Jestem głęboko przekonany, że Jan Paweł II patrzy ze swego niebiańskiego okna, uśmiecha się do nas, wiedząc, czym jest naprawdę samo piękno. I błogosławi nam, abyśmy umieli w pięknie się naprawdę zatopić i nim dzielić. Życzę, żeby to piękno, którym będziemy oddychali, któremu damy się przenikać, żebyśmy to piękno zanieśli w naszą codzienność.