Dieta jako pomoc w powrocie do zdrowia
Rozmowa z dietetykiem, Bożeną Czabaj-Brauntsch.
2018-10-31
S. ALEKSANDRA LEKI CSSE: – Czym jest dieta?
BOŻENA CZABAJ-BRAUNTSCH: – Wydaje się, że to proste pytanie, ale moim zdaniem odpowiedź na nie jest bardzo szeroka. Dla niektórych dieta to tylko określony sposób żywienia, a dla innych to wręcz sposób życia.
– Przeważnie dieta kojarzy nam się z jakimś specjalnym sposobem odżywiania, związanym na przykład z koniecznością zrzucenia zbędnych kilogramów. Czy takie rozumienie jest wystarczające? Jak dietetyk definiuje dietę?
– Dieta to ogólnie mówiąc sposób odżywiania się i zaspokajania potrzeb pokarmowych, który może być bardzo indywidualny, zależny na przykład od stanu zdrowia czy stanu fizjologicznego danej osoby. Dla osoby zdrowej będą to bardzo ogólne zasady żywieniowe, dotyczące ilości posiłków, godzin ich spożywania i rodzaju pokarmów; w przypadku osoby chorej będzie to bardzo indywidualny, dopasowany do określonej jednostki chorobowej plan żywieniowy. Dieta nie powinna kojarzyć się wyłącznie z odchudzaniem. To bardzo szerokie pojęcie, ale mówiąc prostymi słowami, jest to nasz sposób odżywiania, który jest albo zwyczajny, czyli powszechny w danej społeczności, albo alternatywny, czyli polegający na świadomej rezygnacji z niektórych pokarmów, jak np. dieta wegetariańska, wegańska itd. Jest jeszcze dieta lecznicza, gdzie nie z własnego wyboru, ale z powodów zdrowotnych musimy wyeliminować z diety określone produkty lub zastosować wybrane techniki kulinarne. Każdy z nas jest na diecie, jednak nie zawsze jest ona przedmiotem naszego codziennego zainteresowania: na przykład osoba, która nie zwraca uwagi na to, czym się żywi i sięga po żywność typu fast-food czy słodycze, również jest na określonej diecie.
– Wspomniała Pani o tym, że dieta jest dopasowana do danej jednostki chorobowej. Czy to znaczy, że sposobem żywienia możemy komuś pomóc w powrocie do zdrowia?
– Tak. Powiedziałabym nawet, że znaczenie diety można podkreślić do tego stopnia, że przy niektórych jednostkach chorobowych stanowi ona jedyny i wyłączny sposób leczenia. Natomiast, jeśli nie jest jedynym sposobem leczenia choroby, to zawsze w istotny sposób wspomaga ten proces i skraca czas powrotu do zdrowia. Nie można wyleczyć choroby samymi lekami czy samymi wizytami u lekarza, jeśli jej podstawą jest nieodpowiedni styl życia. W ten sposób złagodzimy objawy, ale nie wyeliminujemy przyczyny i problem powróci. Przyczyna choroby często leży po naszej stronie: może to być brak aktywności fizycznej, brak snu, przewlekły stres, a przede wszystkim złe nawyki żywieniowe.
– Przypuszczam, że przede wszystkim dotyczy to chorób układu pokarmowego.
– Rzeczywiście, najczęściej ze strony przewodu pokarmowego odczuwamy natychmiastowe dolegliwości pod wpływem naszych błędów dietetycznych. Niestrawność, problemy związane z zespołem jelita drażliwego, refluks żołądkowo-przełykowy, zaparcia, biegunki czy wzdęcia bezpośrednio kojarzymy z tym, że zjedliśmy coś niewłaściwego, co po prostu nam zaszkodziło. Znaczenie diety jest znacznie szersze i wykracza poza choroby układu pokarmowego. To, co jemy jako jeden z ważnych czynników, ma wpływ na pełnię naszego zdrowia, na każdy nasz organ. Począwszy od chorób układu krążenia po choroby nowotworowe. To, co jemy, zgodnie z ostatnimi badaniami naukowymi, ma również wpływ na nasze emocje i stan psychiczny. Warto też podkreślić, że większość komórek odpornościowych naszego organizmu znajduje się w jelitach. Jeśli nasza mikroflora jelit jest zaburzona, to w perspektywie czasu negatywnie odbije się to na naszym zdrowiu: nasza odporność będzie upośledzona, nasze emocje mogą być rozchwiane, a profil lipidowy będzie daleki od normy. Zawsze podkreślam, że znaczenie diety nie ogranicza się wyłącznie do chorób dietozależnych, np. do cukrzycy – dieta i styl życia mają zasadnicze znaczenie dla zdrowia naszego organizmu w ogóle.
– Czy to oznacza, że właściwym sposobem żywienia można zapobiec zachorowaniu na nowotwór?
– Rola żywienia w prewencji chorób nowotworowych jest ogromna, ale nie gwarantuje pełnej ochrony przed zachorowaniem. Byłabym nieuczciwa, gdybym powiedziała, że jeśli będziemy się odżywiać bardzo dobrze, to mamy pewność, że nie zachorujemy na raka, ponieważ są jeszcze inne czynniki, np. genetyczne czy środowiskowe, na które nie mamy wpływu. Poza tym, nawet jeśli odżywiamy się zgodnie z zasadami prawidłowego żywienia i starannie dobieramy żywność, to, niestety, jest ona w dzisiejszych czasach skażona substancjami, które nie powinny się w niej znajdować: w mięsie możemy znaleźć antybiotyki, hormony, w warzywach pestycydy, w pozostałej żywności znajdują się liczne konserwanty, ulepszacze, zagęszczacze czy barwniki. Mawia się, że czasami lepiej nie wiedzieć, co jemy. Marna jakość naszej żywności nie zwalnia nas ze świadomego wyboru. Nie możemy powiedzieć: „ach, skoro to wszystko jest już takie szkodliwe, to i tak mogę jeść, co chcę, bo to już nie ma znaczenia”. Badania naukowe pokazują, że nasz styl życia, na który składa się dieta, w ponad 53% wpływa na stan naszego zdrowia, a dla niektórych nowotworów, np. w przypadku raka jelita grubego, to już 80%. To bardzo dużo.
– Może to banalne pytanie, ale chyba warto je postawić: jakie są ogólne zasady zdrowego żywienia, o czym warto pamiętać?
– Myślę, że przede wszystkim należy zdać się na zdrowy rozsądek i unikać tego, co jest niezdrowe. Wydaje się być to proste, ale jak się pójdzie do sklepu czy wyjdzie na ulicę, to wcale tak nie jest: tu mamy lody, tam pączki, jakieś desery, fast-foody… To wszystko nas kusi. Jeśli jesteśmy głodni, to po prostu po to sięgamy. Nie ma nic gorszego niż systematyczne błędy żywieniowe i sięganie po tego typu żywność. Dlatego tak bardzo podkreślam, by unikać produktów, o których wszyscy wiemy, że są szkodliwe. Poza tym ważne jest zachowanie zasad prawidłowego żywienia, na które składają się: regularność posiłków (śniadanie powinno być zjedzone do ½-1 godziny po przebudzeniu, kolacja 2-3 godziny przed snem), odpowiednia ilości posiłków (3-5 posiłków dziennie) i odpowiednio zbilansowana dieta dostarczająca odpowiednią ilość składników odżywczych. Posiłki nie powinny być zbyt obfite, raczej mniejsze objętościowo – wówczas składniki odżywcze są lepiej przyswajane przez organizm. No i oczywiście niezmiernie ważna jest odpowiednia ilość warzyw i owoców (z naciskiem na warzywa), które powinny pojawić się w każdym posiłku. Najlepiej, aby było ich 3/4 w stosunku do owoców. Można powiedzieć, że im więcej warzyw, tym lepiej. Nie ma jednego warzywa lepszego od drugiego – każde ma swoje znaczenie dla naszego zdrowia. Nie trzeba wiedzieć, jakie są wartości odżywcze poszczególnych warzyw – wystarczy się sugerować ich kolorami: nasza kanapka powinna mieć coś zielonego, czerwonego, żółtego.
– Im bardziej kolorowo na talerzu, tym lepiej?
– Dokładnie. Jedzenie musi być nie tylko smaczne i zdrowe, ale również kolorowe i piękne. Wtedy sprawia nam dużo przyjemności, zarówno smakowo, jak i wizualnie.
– Kto najczęściej znajduje się w gronie Pani pacjentów? Czy są to jedynie panie, które koniecznie chcą pozbyć się zbędnych kilogramów?
– Właśnie nie. Podzieliłabym moich pacjentów na trzy najczęstsze grupy. Kobiety mają bardzo dużo problemów z tarczycą: to jest choroba Hashimoto, niedoczynność tarczycy; mężczyźni często mają problemy z jelitami – to są dwie grupy. Trzecia grupa to osoby bez dolegliwości chorobowych, które chcą schudnąć. Są to osoby, które gdzieś się pogubiły w sposobie żywienia.
– Czy dla osób z nadwagą istnieje „dieta-cud”? Czy jest jakaś dieta uniwersalna, możliwa do zastosowania przez każdą z nich, czy też każda wymaga indywidualnego potraktowania?
– Absolutnie indywidualnego. Nie istnieje żadna tak zwana „dieta-cud”. Często ludzie robią sobie krzywdę tymi dietami. Co prawda, osiągają zamierzone cele, bo udaje im się schudnąć, ale kosztem utraty zdrowia lub spowolnienia metabolizmu. Podejście do każdej osoby musi być indywidualne. Trzeba przeprowadzić z każdą osobą wywiad żywieniowo-medyczny. Określić jej nawyki żywieniowe często ugruntowane latami – począwszy od dzieciństwa. Jeśli ktoś od wielu lat je same fast-foody, słodycze, które popija colą czy innymi słodzonymi napojami, a ja z dnia na dzień wprowadzę do jego diety kiełki, nasiona, same warzywa i jakieś kasze, których on nigdy w życiu nie jadł, to jest to na nic. Ta osoba nie zmieni swojego stylu życia z dnia na dzień i w sposób rewolucyjny. Lepiej dokonywać zmian małymi krokami, słuchając danej osoby, ponieważ wtedy istnieje szansa, że się nie zrazi i nie rzuci nowych postanowień już po tygodniu.
– Co jakiś czas pojawia się informacja o kolejnej wyjątkowej diecie – mieliśmy już dietę Kwaśniewskiego, dietę białkową… Jakie jest Pani zdanie o tych dietach? Czy zawsze możemy je wprowadzać w nasze życie?
– Każda z tych diet jest inna i nie do końca zdrowa, bo nam potrzebne są wszystkie, a nie wybrane składniki odżywcze, i to w odpowiednich proporcjach. Czasami ktoś chwali sobie jakiś rodzaj wymienionych wcześniej diet, bo zauważa poprawę samopoczucia po ich zastosowaniu. Często jednak ta poprawa samopoczucia wynika nie tyle z zastosowania danej diety, ile z faktu, że ta osoba zaczęła racjonalnie myśleć nad tym, co je i ile je, a wcześniej tego nie robiła.
Dieta zbyt restrykcyjna nigdy nie jest dieta idealną. Jeśli wybiorę sobie jakąś dietę opartą na dużych ograniczeniach, to nie będę w stanie trwać w niej przez całe życie. Tak naprawdę ważny jest zdrowy rozsądek. Trzeba najpierw zastanowić się, na jakim etapie dzisiaj jestem i jakie błędy w żywieniu popełniam, a potem włożyć trochę wysiłku, żeby je wyeliminować. Na przykład, jeśli dotychczas posiłki jadałem nieregularnie, to należy zadbać o regularne ich spożywanie, jeśli opuszczałem śniadania, to należy zadbać o codzienne ich jedzenie, jeśli jadłem niewiele albo w ogóle nie jadłem warzyw, należy zadbać o ich obecność w każdym posiłku. Każda restrykcyjna dieta niesie niebezpieczeństwa: z jednej strony nas ogranicza, a z drugiej – trudno będzie w niej wytrwać, bo będziemy mieć ciągłe poczucie krzywdy. Diety rozpowszechniane w mediach nie zawsze są oparte na zasadach zdrowego żywienia i nie można bezkrytycznie wprowadzać ich w życie.
– Wiem, że są diety, przy których wylicza się ilość spożytych kalorii. To chyba też może być dla kogoś trudne i męczące?
– Nie jestem zwolennikiem liczenia kalorii, uważam, że spokojnie można sobie bez tego poradzić, ale znam też osoby, którym życie z kalkulatorem pomaga. Jeśli ktoś czuje się dobrze z liczeniem kalorii, to niech tak zostanie. Ja natomiast jestem daleka od tego. Myślę sobie często o naszych przodkach, którzy nie mieli kalkulatorów, nie wiedzieli, co zawiera się w pojęciu kalorii, a ich masa ciała była w większości prawidłowa. Jak mówiłam wcześniej, problemem jest nieodpowiedni dobór żywności i oczywiście jej nadmiar. Kiedy zaczniemy za bardzo skupiać uwagę na liczeniu kalorii, odbierzemy sobie przyjemność jedzenia.
– Co Pani sądzi o dietach takich jak post Daniela?
– Jest to dieta warzywno-owocowa, czyli dość restrykcyjna, dlatego zalecałabym ostrożność, ponieważ przy jej niewłaściwym stosowaniu może dojść do niedoborów wielu ważnych składników odżywczych, co w konsekwencji doprowadzi do niedożywienia, do anemii. Zastosowana przez osobę zdrową, raz w tygodniu lub raz na jakiś czas – może być dobrą okazją, żeby oczyścić organizm i poczuć się lżej.
– Kiedy nam potrzebny jest dietetyk?
– Dietetyk stara się w naturalny sposób wspomóc proces leczenia wielu chorób. Trzeba pamiętać, że nawet otyłość jest chorobą, chociaż my kojarzymy ją najczęściej wyłącznie w aspekcie estetycznym. Dzisiaj lekarze często nie mają czasu na to, żeby pacjentowi wyjaśnić znaczenie odpowiedniego stylu życia i diety dla zachowania lub przywrócenia zdrowia. Pacjent przychodzi czasem z takim problemem, który można rozwiązać w inny sposób, niż farmakologicznie i tutaj rola dietetyka jest zasadnicza.
Uważam, że naturalne instynkty, które mieli nasi przodkowie, zaginęły w nas, pogubiliśmy się w dzisiejszym świecie i dotyczy to również spraw związanych z jedzeniem, po które często sięgamy wyłącznie dla przyjemności lub pod wpływem innych emocji: smutku, nudy, złości. Dlatego rola dietetyka jest ogromna, by unaocznić te błędy. Dietetyk naprawdę może bardzo pomóc.
– Skąd biorą się u Pani pacjenci? Sami przychodzą czy też lekarze kierują ich do Pani?
– Najczęściej przychodzą sami, w jakiś sposób mnie znajdują. Ale podoba mi się to, że coraz więcej lekarzy kieruje swoich pacjentów do dietetyków. Bardzo cenię takich lekarzy, którzy potrafią powiedzieć: nie znam się na wszystkim lub nie mam na to czasu. O tym, że leczenie jest prawidłowe, moim zdaniem, świadczy fakt, że zanim wprowadzi się leczenie farmakologiczne, próbuje się przez jakiś czas zastosować naturalne metody, np. właśnie jakąś dietę. Nie zawsze jest to możliwe, ale jeśli jest taka szansa, to nie powinno się jej pomijać. Dla przykładu, tkanka tłuszczowa ma ogromne znaczenie endokrynologiczne, wpływa na gospodarkę hormonalną, czasem więc wystarczy, że kobieta trochę schudnie i już osiąga równowagę hormonalną. Uważam, że współpraca lekarza z dietetykiem byłaby idealna.
– Czym różni się dieta od postu?
– Nie wiem, czy można mówić o poście w dietetyce. W dietetyce nie ma określenia „post”, bo ewentualna rezygnacja z jedzenia wynika z określonych sytuacji np. przed zabiegiem operacyjnym przed badaniami, natomiast post (jakościowy lub ilościowy) to świadome odmówienie sobie pokarmu w określonym czasie. Chyba nie można całe życie pościć, ale można być przez całe życie na diecie, bo to przecież nasz sposób żywienia się.
– Bardzo dziękuję za rozmowę.
Zobacz całą zawartość numeru ►