Pociecha dla duszy
Chrystus zaprasza wszystkich strapionych do siebie. Chce ich wesprzeć, a my jednak często nie odczuwamy tej pomocy.
2018-12-12
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Mt 11, 28-30
II tydzień Adwentu
Bóg, jako najwyższe dobro i nieskończona miłość, zawsze chce pomóc człowiekowi. My, doświadczeni różnymi trudami codziennego życia, szukamy tego wsparcia. Jednak wielu z nas odchodzi sprzed Bożego oblicza rozczarowanymi. Nie czujemy żadnej inicjatywy, nie widzimy zmian w swoim życiu ani efektu modlitwy w intencjach, o które prosiliśmy. Czy to oznacza, że Bóg milczy?
Dodatkową trudnością są tragiczne momenty w dziejach ludzkości, takie jak wojna, głód, zabójstwa, konflikty w rodzinach, rozbite małżeństwa, tragiczne wypadki i ciężkie choroby. Łatwo wtedy o pytanie Gdzie jest Bóg? O wiele trudniej o odpowiedź na nie. Człowiek jest istotą praktyczną i chciałby widzieć skutki swojej aktywności szybko, łatwo i efektywnie tak, aby móc ich osobiście doświadczyć. Kiedy ich nie dostrzega w swoim życiu łatwo poddaje się rezygnacji.
Problem obojętności Boga tkwi jak zwykle w szczegółach. On nigdy nie pozostaje bierny względem ludzi i świata, któremu dał istnienie. Sęk w tym, że my niekiedy nie potrafimy właściwie odczytywać Pisma Świętego, gdzie wyraża się Boże orędzie względem ludzi. Dobitnym przykładem jest fragment Ewangelii rozważany dzisiaj. Można zapytać o poczucie obecności Boga w różnych traumatycznych sytuacjach i skonfrontować z Jego nawoływaniem, aby przychodzili do Niego wszyscy strapieni i pokrzywdzeni. W odbiorze niektórych ludzi dojdzie tutaj do nieścisłości, gdyż być może nie odkryją Bożego działania. Jednak po wnikliwszej analizie można wysnuć wniosek, że Bóg obiecuje przede wszystkim pocieszenie duszy: znajdziecie ukojenie dusz waszych (Mt 11, 29). W tym tkwi Boża troska o ludzi, że chce im dać wewnętrzną siłę: motywację, wiarę, nadzieję, poczucie akceptacji i miłości, bo dzięki tym wartościom można zmierzyć się z trudami, jakie stają na naszej drodze.