Kierownictwo duchowe
Szkoła modlitwy. Kierownictwo duchowe jest spotkaniem trzech otwartości: penitenta, kierownika duchowego i samego Boga.
2019-04-02
Do Sekretariatu Apostolstwa Chorych przysyłane są różne listy. W niektórych z nich autorzy opisują życie, piszą także o trudnościach i radościach swojej drogi wiary. Zwyczaj korespondencji duchowej w Apostolstwie Chorych sięga początków wspólnoty – czasów posługi księży Michała Rękasa i Jana Szurleja. Zachował się on do dnia dzisiejszego.
Towarzyszenie korespondencyjne osobom nie jest nowością w Apostolstwie Chorych. Czyniło to wielu kapłanów. Świadczą o tym listy św. Rafała Kalinowskiego, czy bł. Honorata Koźmińskiego. Bogatą korespondencję duchową pozostawił po sobie św. Ojciec Pio. W latach 1914-1923 prowadził w ten sposób ponad pięćdziesiąt osób. Pisał sto listów rocznie…
Korespondencja duchowa jest jedną z form kierownictwa duchowego. Nie zawsze możemy bezpośrednio spotkać się z kapłanem, np. z racji choroby. List może ułatwić taki duchowy kontakt. Chciałbym zaproponować w obecnej Szkole Modlitwy temat kierownictwa duchowego jako formy pomocy w drodze do świętości. Kierownictwo duchowe jest także odpowiedzią na kryzys autorytetu dotykający osób pełniących misję służebną w społeczeństwie.
Być najpierw uczniem
By być autorytetem dla innych, sami wpierw winniśmy być uczniami. Na przykład nabywanie sztuki medycznej i pielęgniarskiej domaga się relacji mistrz – uczeń. Młody lekarz i młoda pielęgniarka nie wszystkiego potrafią się wyuczyć i o wszystkim przeczytać. Ważna jest relacja z kimś bardziej doświadczonym w zawodzie. Potrzebne są jego rady i wskazówki. Jak w zdobywaniu zawodu lekarskiego i pielęgniarskiego konieczna jest relacja mistrz – uczeń, tak w życiu duchowym chrześcijanina potrzebna jest podobna więź.
Była ona obecna w chrześcijaństwie od pierwszych wieków. Zanim św. Piotr stanął na czele Kościoła, sam stał się uczniem Chrystusa. Do końca życia uczył się tego, nie bez trudności i upadków. Podobnie Szaweł po nawróceniu potrzebował pomocy, by umocnić dobry wybór. Udzielił mu jej Ananiasz. Nawrócony Paweł stawał się ojcem wobec innych, „rodząc” duchowo Tytusa, Tymoteusza i innych uczniów. Pisał nie tylko do nich listy, ale spotykał się z nimi bezpośrednio. By być dobrymi chrześcijanami, wszyscy winniśmy stawać się uczniami i „czyniącymi uczniów”. Wyrażenie „czynić uczniów” (por. Mt 28, 19) to dosłowne tłumaczenie słów Chrystusa wypowiedzianych do apostołów przed Wniebowstąpieniem, wzywających ich do odważnego nauczania Ewangelii.
Potrzebujemy w naszym duchowym rozwoju osób stających się przewodnikami. W wędrówce po górach przewodnik nie niesie na plecach turysty, nie bierze także jego plecaka, ale prowadzi go, dzieli z nim trudy wspinaczki i pomaga: wskazuje drogę, ostrzega przed niebezpieczeństwami, zwraca uwagę na piękno gór i przyrody. Podobnie w kierownictwie duchowym prowadzący pomaga penitentowi w jego „duchowej wspinaczce”. Nie wyręcza go w tym dążeniu, ale cierpliwie mu towarzyszy. Czasami dodaje otuchy, koryguje błędy, mobilizuje, jeszcze innym razem hamuje, by wystarczyło sił na później, zwłaszcza na ostatni etap – zdobycie szczytu.
Kierownictwo duchowe: czym jest, a czym nie?
Nie jest zrzuceniem z siebie balastu emocjonalnego i trudów „duchowej wspinaczki”: narzekaniem na swoją sytuację, na otaczający świat. Owe zrzucenie balastu – jak nazwałem wspomnianą postawę – może stać się punktem wyjścia do dalszych etapów towarzyszenia. I może zapoczątkować duchową drogę, pomoc w pracy nad sobą. Nie może się jednak na tym zakończyć. Niestety wielu na tym pozostaje. Celem takiego jednorazowego spotkania stałoby się więc doświadczenie jakiejś chwilowej ulgi związanej z wypowiedzeniem tego, co obciąża serce. To jednak za mało…
Czym wobec tego jest kierownictwo duchowe? Jest towarzyszeniem drugiemu człowiekowi w jego osobistej relacji z Bogiem, rozeznawaniem, do czego i w jaki sposób Bóg prowadzi? Jest wspólnym, zarówno prowadzonego, jak i prowadzącego, wsłuchaniem się w Słowo Boga. Jak się to dokonuje? Przywołam jeszcze jeden obraz. Zamieszczony w Pierwszej Księdze Samuela opis powołania młodego Samuela ukazuje istotę towarzyszenia i rozeznania duchowego. Przypomnijmy tę historię: Samuel trzykrotnie słyszy głos Boga. Nie wie, od kogo pochodzi. Idzie z wątpliwościami do Helego, który za trzecim razem reaguje: „Pan powtórzył […] swoje wołanie: «Samuelu!» Wstał więc i poszedł do Helego, mówiąc: «Oto jestem: przecież mię wołałeś». Heli spostrzegł się, że to Pan woła chłopca. Rzekł więc Heli do Samuela: «Idź spać! Gdyby jednak kto cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha»” (1 Sm3, 8-9). Sędziwy Heli nie ingeruje w przeżycie duchowe Samuela. Delikatnie uwrażliwia go na Boga. Jest niejako tłem dla relacji Samuela z Bogiem. Ale jego obecność jest ważna. Pomaga mu w rozeznaniu powołania.
Kierownictwo duchowe nie jest dyrygowaniem drugim człowiekiem, naginaniem jego woli, ale jest pokornym wsłuchiwaniem się w Boga, zarówno penitenta, jak i tego, który mu towarzyszy. Na delikatność zwraca uwagę św. Jan Paweł w adhortacji skierowanej do kapłanów Pastores dabo vobis, w której wiele mówi o potrzebie kierownictwa duchowego. Autor adhortacji zauważa, iż kierownictwo „jest bardzo delikatnym, ale niezwykle wartościowym narzędziem wychowania; jest sztuką pedagogiczną i psychologiczną, nakładającą wielką odpowiedzialność na tego, kto się tego zadania podejmuje; jest ćwiczeniem duchowym wymagającym pokory i ufności od tego, kto mu się poddaje”. Dodajmy, iż sam Wojtyła zanim stał się wielkim autorytetem dla innych, wpierw miał swojego duchowego towarzysza. Był nim… krakowski krawiec, Jan Tyranowski. To on w młodym Wojtyle obudził wielkie zamiłowanie dla duchowości karmelitańskiej.
Innym pięknym przykładem kierownictwa duchowego była relacja świętych: Franciszka Salezego i Joanny de Chantal. Historia tej duchowej przyjaźni to odległe czasy (XVI w.), ale problem podjęty w tym towarzyszeniu wciąż jest aktualny. Najpierw św. Franciszek prowadził Joannę przez małżeństwo i życie rodzinne. Gdy św. Joanna wychowała dzieci i owdowiała, wstąpiła do zakonu założonego z inspiracji św. Franciszka. Święty Franciszek nieraz tłumaczył, że nie można prowadzić życia zakonnego, jeśli realizuje się powołanie małżeńskie i rodzinne. Podobnie zakonnica i kapłan nie powinni prowadzić życia świeckiego, bo to nie ich powołanie.
Spowiedź i kierownictwo
Istnieją dwie ważne posługi w Kościele: sakrament spowiedzi świętej oraz kierownictwo duchowe. Są one ściśle ze sobą powiązane. Warto jednak je rozdzielać. Istotą spowiedzi świętej jest odpuszczenie grzechów i pojednanie grzesznika z Bogiem i Kościołem, a przez to przywrócenie stanu łaski uświęcającej. Istotą zaś kierownictwa jest pomoc w rozwoju duchowym. Upraszczając nieco, można powiedzieć: gdzie kończy się sakrament pokuty, tam zaczyna się kierownictwo duchowe.
Od pierwszych lat kapłaństwa (prawie co roku), uczestniczę w ośmiodniowych rekolekcjach. Najpierw były to rekolekcje ignacjańskie, obecnie są to rekolekcje Lectio Divina. Podczas tych rekolekcji codziennie ma miejsce dwudziestominutowa rozmowa z kierownikiem duchowym. Jej przedmiotem jest treść rozważanego Słowa Bożego, wspólne poszukiwanie odpowiedzi na pytania: jak to Słowo wpływa na moje życie, jakie przynosi owoce, jakie rodzi opory? Podczas rekolekcji oprócz codziennej rozmowy z kierownikiem duchowym istnieje także możliwość skorzystania z sakramentu pokuty i pojednania.
Przywołując dalej własną historię życia, pragnę także wspomnieć o pierwszym doświadczeniu duchowego towarzyszenia. Chodzi o relację z moją mamą, jej wychowanie oraz duchowe towarzyszenie. Pamiętam, że przygotowując mnie do pierwszych spowiedzi świętych, długo ze mną rozmawiała, uczyła nazywać po imieniu swoje grzechy, przyznawać się do nich, przepraszać za nie Boga i bliskich. Gdy zaś ustawiałem się w kolejce do konfesjonału, widziałem, najpierw ona spowiadała się, dając mi przykład. Taka była jej pedagogia. Współcześnie coraz częściej duchowego prowadzenia młodego pokolenia podejmują się dziadkowie, mobilizując swoje wnuki do modlitwy oraz prowadząc ich do właściwych wyborów życiowych.
Modlitwa
Aby poprosić o kierownictwo duchowe konieczna jest osobista modlitwa. Modlitwa wspólnotowa, jaką jest Msza święta, nie wystarcza. Człowiek niemodlący się, nie stawia sobie pytań o wolę Bożą w życiu, albo szuka jej tylko powierzchownie. O jakiej więc modlitwie tutaj mówimy?
W rekolekcjach Apostolstwa Chorych uczestniczą w większości osoby starsze, prowadzące głębokie życie modlitewne. Ich modlitwa jest systematyczna, nierutynowa, dotykająca serca. Rytm życia odmierzany modlitwą. O to chodzi w naszym życiu i rozwoju duchowym! Towarzysząc niektórym z nich, dostrzegłem, że dzięki prostej modlitwie różańcowej można osiągnąć wyżyny życia duchowego. Będąc świadkiem tego, nie przestaję uwielbiać Boga za ich wiarę.
Równocześnie zwykłą drogą do świętości jest modlitwa Słowem Bożym. Była ona obecna w chrześcijaństwie od samego początku. Dzięki takiej modlitwie poznajemy głos Boga przemawiający do nas przez Pismo święte w naszej codzienności. Podczas modlitwy Słowem Bożym możemy posłużyć się następującymi etapami, określonymi przez Tradycję czterema łacińskimi pojęciami: lectio (lekcja), meditatio (medytacja), oratio (modlitwa) i contemplatio (kontemplacja). Jak więc podejmować to Boże Czytanie, czym ono jest? Lectio jest poznaniem treści Słowa Bożego. Inaczej mówiąc, szukam odpowiedzi na pytanie: co Bóg mówi w danym tekście? Meditatio to rozważenie Słowa Bożego, ale w powiązaniu z własnym życiem, czyli: co Bóg mówi w tym konkretnym Słowie do mnie osobiście, do mojej obecnej sytuacji życiowej? Dalej oratio to odpowiedź, którą formułuję wobec Bożego Słowa. Modlę się, czyli proszę Boga, przepraszam Go, dziękuję Mu, czy też uwielbiam Go. I ostatnia część Bożego Czytania to contemplatio będące trwaniem w obecności Boga, sercem przy Jego Sercu. Contemplatio otwiera mnie na praktykę życia codziennego.
Przychodząc do kierownika duchowego, obiektywizuję swoje duchowe doświadczenie, które miałem na modlitwie. Opowiadam o tym doświadczeniu; o tym, jak ono wpłynęło na moje życie, na moją codzienność, jakie rodziło opory, co mnie pociągnęło. Kierownictwo duchowe pomaga mi spojrzeć na świat nie moimi oczyma, ale oczyma Boga. Moje oczy i serce naznaczone są ludzką, kruchą miłością, podatną na zranienia, na nieprzebaczenie… Bóg inaczej patrzy na moje życie i na życie moich bliźnich. Uczy mnie innego, swojego życia. Święty Paweł mówił o Nowym Życiu w Duchu Świętym.
Otwartość i ufność
W kierownictwie duchowym konieczna jest postawa otwartości prowadzącego i prowadzonego. Rodzi się ona z zaufania. Kierownictwo duchowe jest spotkaniem trzech otwartości: penitenta, kierownika duchowego i samego Boga. To Bóg otwiera się przed nami, objawia się nam, objawia swoją miłość. W otwarciu się na drugą osobę poznaję swoją wartość. Bóg mi ją stale przypomina, od mojego chrztu: „moje dziecko jesteś wartościowy (-a) – mówi mi – kocham ciebie, stworzyłem ciebie na swój obraz i podobieństwo. Jesteś moim dzieckiem”. To bardzo ważne poznanie Bożej Prawdy. Ona jest potrzebna wszystkim, osobom niepełnosprawnym, które stawiają sobie pytanie, dlaczego urodziły się z niepełnosprawnością, w czym zawiniły? Potrzebna jest także osobom w wieku starszym doświadczającym nieraz samotności. Pod wieczór życia, Słowem, na które szczególnie powinni się otwierać, może stawać się modlitwa samego Chrystusa: „Ojcze w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Ł 23, 46) lub też modlitwa Symeona, trzymającego w ramionach małego Jezusa: „Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie” (Łk 2, 29). Ważne jest wypowiadanie tych słów z dziecięcą ufnością i szczerością. Nieraz pielęgniarka, kapelan, czy inny członek zespołu medycznego, w szpitalu, hospicjum, mogą pomóc choremu w wypowiedzeniu takiej modlitwy.
Otwartość na poznanie Bożej Prawdy potrzebna jest także młodym rodzicom, którzy dowiedzieli się, że ich nowo poczęte dziecko jest chore. Wspólne poszukiwanie przez nich prawdy na modlitwie i w rozmowie z chrześcijańskimi lekarzami oraz prośba o pomoc kierownika duchowego, mogą okazać się pomocne w dokonaniu przez nich właściwego wyboru.
Poznanie miłości Boga, najwyższej Prawdy, pokazuje równocześnie naszą ludzką, niedoskonałą miłość. W „lustrze” Miłości Boga nasza miłość wygląda nieraz krucho. Poznanie tej kruchości może zrodzić kryzys i smutek. To początek kolejnego naszego nawrócenia, kolejnego jego etapu, głębszego zwrócenia się do Boga z prośbą o pomoc, by wypełnił pustkę serca i uleczył tę kruchość. Pod koniec naszego życia pomocą może stawać się naśladowanie postawy sędziwego Nikodema. Jezus jako dobry Pedagog prowadził Nikodema. I czyni to wobec nas, abyśmy stale rodzili się na nowo (por. J 3, 1-21).
Znalezienie dobrego kierownika duchowego to posiadanie wielkiego skarbu. Święty Jan od Krzyża, wielki przewodnik duchowy, przestrzegał: „dobrze uważać, w jakie ręce się oddaje, albowiem jaki jest mistrz, taki będzie uczeń; jaki jest ojciec, taki będzie syn”. Co więcej: „Przewodnicy duchowi winni być nie tylko mądrzy i roztropni, ale także posiadać szczególne doświadczenie. Jeśli przewodnicy duchowi nie mają doświadczenia w życiu duchowym, nie będą zdolni pokierować duszami, gdy Bóg będzie je chciał prowadzić, ponieważ oni ich nie zrozumieją”. Dlatego ważna jest stała modlitwa za kapłanów i o dobrego kierownika duchowego.
Modlitwa o dobrego kierownika duchowego
Panie i Boże nasz, Królu nieba i ziemi.
Ześlij Twojemu ludowi świętych kapłanów
i roztropnych przewodników na drogach wiary,
aby byli dla niego podporą w trudnościach,
ostoją w potrzebach i pocieszeniem w cierpieniach.
Spraw, aby kapłańskie serca, myśli i ręce pozostały czyste,
pokorne i zawsze gotowe do ofiarnej, bezinteresownej posługi.
Niech będą odbiciem Twego Świętego Oblicza,
niech pozostaną wierni Tobie, Kościołowi i swojemu powołaniu,
aż do ostatniej chwili życia. Amen.
Zobacz całą zawartość numeru ►