Pierwsi świadkowie Zmartwychwstania
Do kogo jestem podobny: do szczęśliwych kobiet czy do przekupionych strażników?
2019-04-22
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Mt 28, 8-15
Poniedziałek Wielkanocny
Od pustego grobu Jezusa odchodzą pierwsi świadkowie Zmartwychwstania. Kobiety biegną z radością, by jak najprędzej podzielić się Dobrą Nowiną z Apostołami: Jezus żyje! Nie zwlekają, nie zastanawiają się nad tym, że ich świadectwo z punktu widzenia prawa żydowskiego jest mało wiarygodne, bo przecież nikt nie wierzył słowom kobiet. Chcą jak najszybciej opowiedzieć o swoim spotkaniu ze Zmartwychwstałym. Nie zastanawiają się nad konsekwencjami.
Strażnicy zaś (a właściwie niektórzy z nich) przychodzą do miasta i powiadamiają arcykapłanów o tym, co zaszło. Oni byli przy tym, widzieli to wszystko, co się stało. Poznali prawdę, zanim odkryły ją niewiasty, św. Piotr czy św. Jan. Ale nie widać w nich entuzjazmu. Nawet nie wszyscy docierają do miasta. Wyobraźnia podpowiada mi, że pewnie mocno pokłócili się w drodze o to, co mają powiedzieć arcykapłanom i starszym. Z jednej strony, widzieli, co się stało i nie potrafią sobie tego wytłumaczyć. Z drugiej, zapewne boją się swoich „pracodawców”: przecież nie wywiązali się ze swojego zadania, nie „upilnowali” Jezusa. A potem, przekupieni, idą w świat i głoszą, że to uczniowie wykradli martwe ciało Jezusa.
Każdy z nas został odkupiony przez mękę i śmierć Chrystusa. Każdy z nas przez chrzest został włączony w Jego śmierć i zmartwychwstanie, stając się Jego świadkiem. Pytanie tylko, jakie jest moje świadectwo? Czy głoszę Jezusa Zmartwychwstałego? Czy raczej głoszę to, co jest „politycznie poprawne” albo po prostu opłacalne?