Święty Józef - patron na dziś

Józef radykalnie wypełnia usłyszane Słowo Boga i całkowicie opiera się na Nim.

zdjęcie: WWW.FREECHRISTIMAGES.ORG/GEORGES DA LA TOUR, „JÓZEF CIEŚLA”, 1642

2019-05-06

Ubiegły rok poświęcony był w Kościele w Polsce św. Józefowi. 1 maja kolejny raz będziemy ob­chodzili jego wspomnienie. Przyjrzyjmy się ponownie jego osobie. Jest on szcze­gólnym patronem mężczyzn, choć nie tylko… Pisząc ten tekst, korzysta­łem z treści wygłoszonych przez ks. Krzysztofa Wonsa podczas sesji du­chowej w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie.

Prostota Józefa

Spójrzmy wpierw na prostotę i zwyczajność Józefa. Zobaczmy w nim świętego bez aureoli. Aureole święci otrzymują po śmierci. Święci nieraz mogą mieszkać pośród nas, a my ich nie dostrzegamy, bo tak zwyczajne jest ich życie. Ukazując prostotę Józefa ła­twiej nam będzie uwierzyć, iż każdy z nas, podobnie jak on kiedyś, został wybrany przez Boga. Myślimy, że Bóg wybiera wielkich świętych do wielkich dzieł, ale na pewno nie nas – małych. To nieprawda. Każdy z nas został wy­brany do wypełnienia wielkiego planu zbawczego w swoim życiu: jako ojciec, jako matka, w małżeństwie, rodzinie, jako kapłan, jako osoba chora, niepełno­sprawna, osłabiona wiekiem. Gdybyśmy tylko w to uwierzyli…

Milczenie Józefa

Jedną z cech wyróżniających Józe­fa od innych bohaterów biblijnych jest jego milczenie. Józef we wszystkich ewangeliach milczy. Nie znamy ani jednego jego słowa, które by zostało udokumentowane przez ewangelistę. Jego milczenie jednak nie zaskakuje, ale najbardziej odsłania, kim jest.

Józef milczący nie jest milczkiem obrażonym na świat, na Boga, na Maryję, za to co mu się stało. Nie buntuje się. Ta­kie milczenie byłoby raniące dla innych. Nie zamyka się także na zewnętrzny świat. Milczy, ponieważ pragnie się wy­cofać i dać przestrzeń, dla Drugiego. Sta­le milczy, ponieważ ciągle słucha Boga. I rozważa, co Bóg chce mu powiedzieć. Milczy, gdy w nocy przychodzi do niego anioł, by oznajmić mu misję. Milczy, ponieważ cierpi – rozważa w sercu, co zrobić z Maryją. Gdy zasypia, wchodzi w noc – w ciemną noc wiary. Milczy nie tylko w noc swojego zwiastowania, ale także milczy w poranek obrzezania Jezusa, w dzień ofiarowania Go w świą­tyni, gdy Bóg przemawia przez Symeona i Annę. Milczy jako uchodźca, ucieka­jąc z Maryją i Jezusem do Egiptu. Jego milczenie ma głęboki sens. Jakże bliska staje się mężczyznom droga św. Józefa.

Józef milczący i słuchający staje się Józefem głęboko wierzącym. Wiara Jó­zefa rodzi się ciemną nocą, nie przez cudowne olśnienia, ale na skale Słowa Bożego. Pośród wątpliwości i trudności. Czego one dotyczyły? To są konkretne problemy mężczyzny. Józef widzi Maryję w ciąży i nie rozumie tego. Nie krzyczy na swoją Małżonkę. Wręcz odwrotnie: jest odpowiedzialny i nadal kocha Mary­ję. Możemy przypuszczać, jakie pytania mogły zrodzić się w jego głowie: „jakim jestem mężczyzną, że nie uchroniłem Maryi?”, „dlaczego pozwoliłem Jej sa­mej pójść do Elżbiety tak niebezpieczną drogą?”, „jaką mam teraz podjąć decyzję, by Jej nie skrzywdzić?”. Wątpliwości tar­gające jego sercem, rodzą w nim coraz większy lęk. Po ludzku jest w sytuacji bez wyjścia.

Sprawiedliwość Józefa

Józef jest sprawiedliwy. To kolejna jego cecha. Dlatego pragnie oddalić po­tajemnie Maryję. Czytamy w Ewange­lii takie zdania: „Po zaślubinach Matki Jego Maryi z Józefem, wpierw zanim zamieszkali razem, znalazła się brze­mienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż, Jej Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie” (Mt 1, 18-19). Na pierwszy rzut oka widzimy pewną niezgodność w drugim zdaniu. Jeżeli jest sprawie­dliwy, to nie powinien oddalać Maryi. Jak zatem rozumieć decyzję Józefa? Interpretacji jest wiele. Wybiorę dwie. Według pierwszej Józef jako człowiek sprawiedliwy oddalając Maryję, pra­gnie wziąć na siebie całą winę. Wiemy, iż cudzołóstwo w Izraelu było karane ukamienowaniem. Gdyby oznajmił, że Maryja zgrzeszyła i zhańbiła się, zosta­łaby ukamienowana. Nie może także przyjąć nie swojego dziecka. Pozostaje więc rozwiązanie pośrednie – chronią­ce Maryję i dziecko: Józef bierze całą winę na siebie, nie chce Maryi za Mał­żonkę, daje jej list rozwodowy, co było dopuszczalne na tym etapie zaślubin i oddala Ją. W opinii społeczeństwa staje się skrajnie nieodpowiedzialnym męż­czyzną. To jedna interpretacja, nieraz przywoływana.

Istnieje inna. Wydaje się być praw­dziwsza. Józef wierzy, jeszcze przed przyjściem anioła, iż Maryja poczęła Dziecko za sprawą Ducha Świętego. Uwierzenie w ingerencję z góry, to coś niebywałego, coś czego historia ludz­kości jeszcze „nie przerabiała”, coś co było niezwykle trudne dla Józefa. Było to trudne dla Józefa, ale także i dla Maryi.

Możemy domyślić się, że ci mło­dzi małżonkowie musieli ze sobą dłu­go rozmawiać, nie jeden raz, ale być może wiele dni i nocy. Z pewnością razem się modlili i wspólnie próbowali zrozumieć historię. Historię, która ich oboje wystawiała na najwyższą próbę wiary wobec Boga oraz na najwyższą próbę wzajemnego zaufania. Zachowa­nie Józefa świadczy o tym, że uwierzył on w to, co niewiarygodne.

Jednak decyduje się na rozstanie. Dlaczego? Wejdźmy w jego sytuację, w jego sposób myślenia. Myśli: „jeżeli Maryja poczęła za sprawą Ducha Świę­tego, to również ten sam Duch zatrosz­czy się o Maryję. Ja – myśli małżonek Maryi – powinienem usunąć się na bok, by nie przeszkadzać Bogu. To jest Jego dzieło i Jego sprawa”. Józef spra­wiedliwy wierzy, że oddalając się od Maryi, zostawia przestrzeń dla Boga, dla Jego działania. Ale anioł tłumaczy mu inaczej, niż on myśli: „Ty weź Maryję do siebie, a Bóg zatroszczy się o was, o wasze życie i wam pomoże”.

Zobaczmy, jak działa Bóg. Po pierw­sze, konieczna była na tym etapie życia i myślenia Józefa nadzwyczajna ingeren­cja z góry. Po drugie, Bóg myśli jeszcze bardziej po ziemsku niż Józef i pragnie wykorzystać jego ludzkie możliwości. Bóg zawsze wykorzystuje nasze ludzkie możliwości, bo nam ufa, wierzy w nas. Zresztą obdarzył nas talentami, czę­sto w zalążku i czeka na współpracę ze Sobą. Wszelkie działanie magiczne jest Bogu obce. Józef radykalnie wypeł­nia usłyszane Słowo Boga i całkowicie opiera się na Nim.

Miłość Józefa

Józef milczący i słuchający jest głę­boko wierzący, sprawiedliwy, staje się Józefem kochającym. Wszystkie zamiary Boga ujawniają się dopiero po zaślubi­nach Józefa i Maryi. Nie wcześniej. Józef jest młodym mężczyzną zakochanym po uszy w Miriam. Nie wyobraża sobie życia bez Niej. Bóg potrafił przemienić miłość zakochanego mężczyzny w głęb­szą miłość. Z chwilą decyzji Józefa, by zabrać Maryję pod swój dach, Bóg nie usunął z niego w jakiś cudowny sposób jego męskiej miłości. Miłość bez uczucia jest po prostu niemożliwa. Bóg nie po­wołuje do miłości bez uczuć. Ale dzięki Duchowi Świętemu miłość czysto ludz­ka, w relacji między Maryją – kobietą a Józefem – mężczyzną została przemie­niona, podniesiona do Miłości Bożej, w języku biblijnym określanej mianem agape.

Józef, możemy się domyślić, uczył się tego całe życie. Maryja strzegła miłości i czystości u niego, a on strzegł miłości i czystości u Maryi. Życie Józefa i Maryi wcale nie było usłane różami i pozba­wione napięć: ucieczka do Egiptu, po­wrót z Egiptu, codzienne życie w Naza­recie, troska o byt. Jednak pomimo tych napięć zachowali wstrzemięźliwość.

Maryja i Józef jako Małżonkowie podjęli decyzję wstrzemięźliwości ze względu na Jezusa i na Jego nadzwy­czajne poczęcie. Każde inne małżeń­stwo wręcz odwrotnie nie jest wezwane do wstrzemięźliwości. Jest powołane do zachowania czystości i wierności. W tym względzie Józef i Maryja po­magają małżonkom, gdy ci zwracają się do nich, w zachowaniu czystości nie tylko w czynach, ale także w pra­gnieniach, uczuciach i dążeniach. Józef i Maryja stają się także szczególnymi patronami dla bezżennych, dla narze­czonych, dla tych którzy pragną za­chować czystość przedmałżeńską. Są szczególnymi patronami dla kapłanów! Ponadto jako mężczyźni możemy uczyć się od Józefa właściwej postawy wobec kobiety: szacunku, szukania rozwiązy­wania trudności w rozmowie, na mo­dlitwie osobistej, wspólnej modlitwie z małżonkiem.

Ojcostwo Józefa

Ostatnią cechą Józefa, którą chciał­bym przywołać, jest jego ojcostwo. Nie chodzi o jego ojcostwo w sensie naturalnym, bo Jezus nie był jego sy­nem, ale o ojcostwo duchowe. Odkąd Jezus przyszedł na świat, Józef odkrył i zrozumiał, że on musi zejść na bok, stać się cieniem Jezusa. Teraz Jezus był najważniejszy w życiu Maryi i w jego życiu. „Józef-ojciec” to jego kręgosłup. Nie ma większego powołania nad drogę ojca i matki, także w sensie duchowym!

Józef nie jest ojcem przez biolo­giczne przedłużenie rodu, ale ojcem w sensie przyjęcia dziecka. Ojcostwo najbardziej objawia się nie tyle w sensie fizycznym, co przede wszystkim w sen­sie duchowym. Rodzice życia nie dają, ale je przyjmują. Początek każdego życia jest w Bogu, w Jego Sercu. Człowiek nie ma prawa do życia dziecka. Może jedynie przyjąć życie jako dar. Życie jest darem, który się otrzymuje. W tym sensie każde poczęcie jest cudem. Józef nigdy nie przywłaszczył sobie Jezusa.

Józef nie jest bierny, nie wycofuje się, ale jest cieniem. Nie zbliża się do Maryi, ale chroni Ją i Jezusa. Uczy Jezu­sa Prawa Mojżeszowego, złotej sztuki milczenia, rezygnowania z własnej woli oraz czułej miłości do Matki, co za­owocuje w przyszłości Jego wrażliwym podejściem do chorych. Józef uczy, że Bóg jest Bogiem jedynym.

Świat potrzebuje dzisiaj Józefów słuchających, wierzących, sprawiedli­wych, kochających i wychowujących swoje dzieci.


Zobacz całą zawartość numeru

Autorzy tekstów, Bartoszek Wojciech, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2019nr05, Z cyklu:, Nasi Orędownicy, Teksty polecane

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024