Wymaluj obraz
Historia bodaj najsłynniejszego na świecie wizerunku Pana Jezusa jest bardzo bogata. Obraz Jezusa Miłosiernego doczekał się wielu mniej lub bardziej udanych kopii. Od namalowania pierwszego obrazu „Jezu, ufam Tobie” mija w tym roku 87 lat.
2021-02-22
Obraz Jezusa Miłosiernego należy do najbardziej znanych w historii wizerunków Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Jest to obraz niezwykły nie tylko z tego względu, że jest najbardziej upowszechniony, ale przede wszystkim dlatego, że jego współautorem jest sam Pan Jezus, który właśnie w takiej postaci ukazał się Siostrze Faustynie w celi płockiego klasztoru Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia 22 lutego 1931 roku i według tej wizji polecił namalować swój obraz. „Wieczorem, kiedy byłam w celi – relacjonuje to wydarzenie w Dzienniczku siostra Faustyna – ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. (…) Po chwili powiedział mi Jezus: Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie” (nr 47).
Tułaczka obrazu
Był to jedyny wizerunek Jezusa Miłosiernego, jaki widziała na własne oczy siostra Faustyna. Kiedy Chrystus w 1931 roku polecił jej sporządzić konkretny obraz swojej postaci, zakonnica nie wiedziała, jak to zrobić. Dopiero dzięki swemu spowiednikowi, ks. Michałowi Sopoćce, którego poznała w Wilnie, mogła spełnić żądanie Jezusa.
Ksiądz Sopoćko mieszkał wówczas w budynku kapelanii sióstr wizytek na wileńskiej Rossie, gdzie swoje mieszkanie i pracownię miał także znany malarz i wykładowca prof. Eugeniusz Kazimirowski. To właśnie on – od stycznia do czerwca 1934 roku – namalował obraz Jezusa Miłosiernego. Jako model pozował mu ks. Sopoćko, a siostra Faustyna przychodziła od czasu do czasu do pracowni, by korygować, czy wizerunek Chrystusa jest zgodny z wizją, którą widziała w swym objawieniu.
Pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego autorstwa prof. Eugeniusza Kazimirowskiego, z 1934 roku.
Po raz pierwszy obraz został zaprezentowany publicznie w Ostrej Bramie podczas Triduum Paschalnego w 1935 roku. Później znalazł się w wileńskim kościele św. Michała, gdzie ks. Sopoćko był rektorem. Tam wisiał w prezbiterium po prawej stronie ołtarza. W roku 1948, gdy władze sowieckie zamknęły świątynię, płótno trafiło do wileńskiego kościoła Ducha Świętego. W 1956 roku zjawił się tam ks. Józef Grasiewicz, który jeszcze przed wojną był przyjacielem ks. Sopoćki i wielkim czcicielem Bożego Miłosierdzia. Uprosił tamtejszego proboszcza ks. Jana Ellerta, by mógł zabrać obraz do swojej parafii. W ten sposób wizerunek namalowany przez prof. Kazimirowskiego trafił do małego wiejskiego kościółka w Nowej Rudzie koło Grodna na Białorusi. W 1970 roku władze sowieckie zlikwidowały tam parafię, a jej wystrój przeniesiono do innej świątyni w pobliskim Porzeczu. Ponieważ płótno Jezusa Miłosiernego wisiało wysoko pod sklepieniem, uniknęło przewózki. Przez kilkanaście kolejnych lat obraz znajdował się więc w opustoszałym kościółku.
Dopiero w 1986 roku, gdy w Związku Radzieckim zaczęła się pieriestrojka, obraz został potajemnie wywieziony do Wilna przez trójkę polskich księży, pełniących posługę na Litwie. Rok później – po latach – ponownie zawisł w wileńskim kościele Ducha Świętego. Do ostatniej przeprowadzki obrazu doszło w 2005 roku, gdy na polecenie kardynała Juozasa Backisa wizerunek przeniesiono do kościoła Trójcy Świętej w Wilnie, gdzie powstało Sanktuarium Miłosierdzia Bożego.
Drugi wizerunek
Podczas gdy obraz Eugeniusza Kazimirowskiego przez całe dekady zatrzaśnięty był za żelazną kurtyną (najpierw w Wilnie, a potem w Nowej Rudzie) i tam pozostawał niedostępny dla ogółu wiernych, na świecie coraz bardziej znany stawał się inny wizerunek Jezusa Miłosiernego namalowany przez Adolfa Hyłę. Jak do tego doszło?
Otóż podczas II wojny światowej do klasztoru Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Łagiewnikach zgłosił się krakowski malarz, uczeń Jacka Malczewskiego – Adolf Hyła. Zaproponował, że stworzy jakiś obraz do kaplicy sióstr jako wotum za ocalenie od śmierci jego rodziny. Wówczas jezuita ks. Józef Andrasz, który od 1936 do 1938 roku był w Krakowie spowiednikiem i kierownikiem duchowym siostry Faustyny, poprosił artystę, by namalował wizerunek Jezusa Miłosiernego. Jedyną wskazówką, jak miał wyglądać Chrystus na obrazie, był opis Jego postaci pozostawiony w Dzienniczku zmarłej zakonnicy. Opierając się na tym opisie, Hyła między listopadem 1942 a marcem 1943 roku stworzył wizerunek Jezusa Miłosiernego. Okazało się jednak, że płótno nie pasowało rozmiarami do wnętrza bocznego ołtarza kaplicy. W związku z tym siostry zamówiły u malarza jeszcze jeden obraz, który zawisł ostatecznie w świątyni w kwietniu 1944 roku.
Później artysta dokonał w nim jeszcze jednej zmiany – pierwotnie dzieło przedstawiało Chrystusa na tle łąki, ale w 1954 roku Hyła przemalował tło na ciemny kolor, a pod stopami Zbawiciela domalował posadzkę. Później stworzył on jeszcze ponad sto płócien tego typu, które trafiły do różnych kościołów. Przez kilkadziesiąt lat to właśnie łagiewnicki wizerunek Jezusa Miłosiernego pozostawał praktycznie jedynym, do którego mieli dostęp wierni z całego świata. On też służył jako oryginał dla niezliczonej ilości kopii, które rozpowszechniły się na całym świecie. Trzeba było dopiero upadku komunizmu, by obraz namalowany przez Kazimirowskiego mógł zostać odkryty na nowo.
Drugi obraz Jezusa Miłosiernego autorstwa Adolfa Hyły, namalowany na przełomie 1942 i 1943 roku.
Do trzech razy sztuka?
Nie wszyscy wiedzą, że istnieje jeszcze trzecia wersja wizerunku Jezusa Miłosiernego pędzla Ludomira Slendzińskiego.
Płótno to wygrało konkurs na najlepszy wizerunek Jezusa Miłosiernego i zyskało uznanie polskich biskupów. Rozpisanie konkursu było wynikiem burzliwego posiedzenia konferencji plenarnej Episkopatu Polski we wrześniu 1953 roku. Pojawiło się wówczas wiele krytycznych opinii pod adresem obrazów Jezusa Miłosiernego, malowanych przez różnych malarzy i rozproszonych po kościołach w całej Polsce. Wielu dziełom zarzucano, że nie spełniają katolickich norm liturgicznych i dogmatycznych. Najmocniej protestował biskup Franciszek Barda, który stwierdził, że część owych płócien nie odpowiada nauczaniu kościelnemu, gdyż jest oparta nie tyle na Objawieniu zawartym w Piśmie świętym, ile raczej na prywatnych wizjach, których autentyczność nie została jeszcze potwierdzona przez Kościół.
Trzeci obraz Jezusa Miłosiernego autorstwa Ludomira Sleńdzińskiego, namalowany w 1954 roku.
W związku z tym ks. Michał Sopoćko postanowił bronić idei obrazu Jezusa Miłosiernego i rozpisał konkurs na nowy wizerunek, który spełniałby wymogi nauczania kościelnego. Miał on przedstawiać Chrystusa ukazującego się uczniom w Wieczerniku i ustanawiającego sakrament pokuty. Adolf Hyła odmówił wzięcia udziału w konkursie. Wygrał Ludomir Sleńdziński. Wytypowała go jako zwycięzcę komisja kościelna na czele z biskupem Stanisławem Rospondem. W październiku 1954 roku Komisja Główna Episkopatu Polski uznała, że obraz Sleńdzińskiego powinien stanowić wzór do naśladowania dla innych artystów. Wizerunek nie zyskał jednak w oczach wiernych takiej popularności, jak u biskupów. Konkursowe płótno wisi dziś w kaplicy Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia na warszawskim Grochowie.
Zobacz całą zawartość numeru ►