Jezus Chrystus prawdziwy Bóg
Dzisiejszy fragment Ewangelii ukazuje, że Chrystus jest na równi z Bogiem Ojcem. Coś, co wydaje się oczywiste, łatwo może zostać zapomniane.
2019-07-17
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Mt 11, 25-27
XV tydzień zwykły
Pewnie nie zdajemy sobie sprawy, że kiedy wypowiadamy Wyznanie wiary i mówimy o Chrystusie słowa: „Bóg z Boga, światłość ze światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego”, to deklarujemy wiarę w prawdę, o którą w pierwszych czterech wiekach chrześcijaństwa toczono bardzo poważne i ożywione dyskusje na temat tego, kim tak naprawdę jest Jezus. Wielu z podejmujących rozważania na ten temat uważało, że jest jednym z ludzi, trochę doskonalszym, mądrzejszym, ale nie można uważać Go za Boga. Inni zastanawiali się jak to możliwe, że wszechmocny najdoskonalszy Bóg wstąpił w ludzkie ciało i mieszkał z nami na ziemi. Niekiedy dochodzono do wniosku, że Chrystus jedynie pozornie był człowiekiem, a to. co Go stanowiło, to Boska natura. W końcu Kościół jednoznacznie doszedł do słusznego wniosku i podał go jako obowiązujący dogmat wiary, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. A Jego natura Boska i ludzka były ze sobą współobecne jednocześnie.
Tyle, jeśli chodzi o poważną teologię. Warto jednak zastanowić się nad tym, jakie ona ma przełożenie na codzienne życie zwyczajnych ludzi. To, że Chrystus jest Bogiem, ma dla nas ogromne znaczenie. Rozważany dzisiaj fragment wyraźnie ukazuje tę prawdę: „Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn” (11, 27). Ojciec z Synem są na równi. Znają się wzajemnie, są jednym i chociaż trudno nam zrozumieć, jak to jest możliwe, by dwie osoby stanowiły to samo – jednego Boga, to cieszymy się, że zechciał On zamieszkać między nami. Pomijając wszelkiego rodzaju rozważania teologiczne, warto wzbudzić w sobie ogromne dziękczynienie i podziw z tego powodu, że sam Stwórca wszechświata zechciał być na moment człowiekiem. To kolejne wydarzenie w dziejach historii zbawienia, które pokazuje niezwykłą miłość Boga do ludzi. Dzięki temu nie musimy się bać, w naszych sercach i sumieniach może zagościć trwały pokój oparty o doświadczenie miłości. Nie taki, który rodzi się z jakiegoś zapewnienia, czy zabezpieczenia, albo z przekonania, że jesteśmy samowystarczalni lub przynajmniej na tyle mocni, żeby nie bać się świata. Pokój dawany przez Chrystusa jest o wiele głębiej zakorzeniony, bo wynika z tego, że On sam stał się jednym z nas i pragnie, abyśmy kiedyś byli jak On.