Lourdzkie szaleństwo

Renata i Jan Siwiccy z parafii św. Krzysztofa na Bielanach w Warszawie, członkowie Domowego Kościoła, dzielą się wrażeniami ze swojego pierwszego pobytu u Matki Bożej w Lourdes.

zdjęcie: TERESA WÓJTOWICZ

2019-08-02

REDAKCJA: – III Archidiecezjalna Pielgrzymka Osób Chorych i Niepełnosprawnych do Lourdes adresowana była szczególnie do wiernych z archidiecezji katowickiej. A tutaj proszę – pielgrzymi rodem z War­szawy. Jak trafiliście Państwo do pociągu relacji Katowice-Lourdes?

RENATA SIWICKA (RS): – Przeczytaliśmy ogłoszenie w „Gościu Niedzielnym”, zadzwoniliśmy do biura podróży i za­pisaliśmy się. Jak się później okazało, zajęliśmy jedne z ostatnich miejsc. Jeste­śmy z mężem niesamowicie szczęśliwi, że to się w ogóle udało. Widocznie tak miało być.

JAN SIWICKI (JS): – Kiedy tylko dowiedzie­liśmy się, że taka wyjątkowa, bo kole­jowa, pielgrzymka jest organizowana, oboje bardzo zapragnęliśmy na nią po­jechać. Decyzja nie należała do łatwych, bo rokowania dotyczące stanu zdrowia mojej żony, nie były pewne. Lekarz pro­wadzący, onkolog, powiedział nam, że ten wyjazd w naszym wypadku to czyste szaleństwo. Tym bardziej dziękujemy Bogu, że pozwolił nam uczestniczyć w tej pielgrzymce. Z doświadczenia dobrze wiemy, że w chorobie nie nale­ży się zajmować tylko chorowaniem, ale również tym wszystkim, co dzieje się dookoła.

– No tak, ale skoro choroba jest poważna, to trudno o niej nie myśleć i się nią nie zajmować. To chyba niemożliwe.

RS: – Cała rodzina, w szczególności mój mąż, na co dzień dostosowuje się do mnie, do moich potrzeb i pragnień. Oczywiście mam teraz na myśli zwyczaj­ne potrzeby, których realizacja jest w za­sięgu ręki. Pragnienie wyjazdu do Matki Bożej nie było już takie zwyczajne i po­wszednie. Przy podejmowaniu decyzji musieliśmy wziąć pod uwagę wszystkie za i przeciw. Ostatecznie postanowiliśmy podjąć to ryzyko i z perspektywy czasu widzimy, że to była bardzo dobra decy­zja. Dzięki doskonałej organizacji i bar­dzo profesjonalnej opiece medycznej, czuliśmy się komfortowo i bezpiecznie.

– Pielgrzymujecie Państwo razem, mał­żonka jest podopieczną, a Pan opiekunem.

JS: – Tak. Nie wyobrażałem sobie, żeby mogło mnie tutaj nie być. Pragnie­nie mojej żony jest moim pragnieniem, dlatego wspierałem żonę w przygoto­waniach do wyjazdu i w podtrzymy­waniu nadziei, że nasze plany uda się zrealizować. Na wyjeździe na tę piel­grzymkę zależało nam z jeszcze jednego powodu. 14 lipca będziemy obchodzić 40-lecie naszego małżeństwa. Można więc powiedzieć, że wyjazd do Lour­des jest dla nas prezentem i pięknym zwieńczeniem dotychczas przeżytych chwil w małżeństwie.

– Jak Pani zniosła trudy pielgrzymowania?

RS: – Według mnie bardzo dobrze. W ogóle mogę powiedzieć, że to, jak się czuję, absolutnie nie pokrywa się z tym, co można wyczytać w dokumen­tacji medycznej. Cierpię na chorobę no­wotworową. Jej początek sięga 10 lat wstecz. Wówczas rozpoznano u mnie raka piersi. Rozpoczęło się leczenie chirurgiczne, naświetlania i chemio­terapia. Wszystko to w miarę dobrze zniosłam. Regularnie, raz na pół roku chodziłam na kontrole, badałam się. Niestety w 2017 roku choroba wróciła. Okazało się, że mam zmiany przerzuto­we w kościach udowych, w kręgosłupie i wątrobie. Więc znów rozpoczęło się leczenie, które trwa do chwili obecnej. Także podczas tej pielgrzymki musia­łam przyjmować chemię. Dlatego moja radość jest tym większa, że mogę tutaj być. Wiele wskazywało na to, że to nie będzie możliwe. A jednak... Mam w ser­cu wielką radość, że mogłam się modlić w Lourdes. Przyjechałam tutaj z wielką nadzieją i z wielką nadzieją odjeżdżam. Nie zamierzam ustawać w modlitwie. Głęboko wierzę, że moje modlitwy zo­staną wysłuchane. Wieziemy z Lourdes poświęcone dewocjonalia, w tym także różaniec, który kupiłam dla siebie, bo swój dotychczasowy zgubiłam nieopo­dal Groty.

– Co było dla Państwa najważniejszym przeżyciem tej pielgrzymki?

JS: – To jest trudne pytanie, bo tych przeżyć było wiele. Muszę przyznać, że kilkakrotnie byłem poruszony do łez. Podczas jednej z procesji eucharystycz­nych dziękowałem Bogu za doświadcze­nie wspólnoty Kościoła. Widząc ludzi różnych narodowości, którzy w ten sam sposób oddają publiczną cześć Jezusowi w Najświętszym Sakramencie, pomyśla­łem, że Kościół jest wieczny, że bramy piekielne naprawdę go nie przemogą. Z takich bardziej przyziemnych do­świadczeń, to niezwykle ujęło i wzru­szyło mnie to, w jaki sposób my warsza­wiacy, zostaliśmy przyjęci przez ludzi ze Śląska. Ich życzliwość, otwartość i ciepło przerosły nasze oczekiwania. Jesteśmy za to wdzięczni całej grupie.

RS: – Mnie zachwyciło piękno litur­gii no i oczywiście bardzo przeżyłam modlitwę w Grocie Objawień. W mo­dlitewnym skupieniu pomagała mi świa­domość, że w tym miejscu Bóg przez Maryję wysłuchał już tak wielu ludzkich próśb. Zresztą i my w historii naszej rodziny doświadczyliśmy prawdziwego cudu uzdrowienia. Nasza córka urodziła wcześniaka, który nie miał absolutnie żadnych szans na przeżycie. Był w stanie krytycznym, najważniejsze organy nie działały, wszędzie miał podłączone rury i aparaturę. Po ludzku nie było żadnej nadziei. Wówczas pewna zaprzyjaźniona pani przywiozła wodę z Lourdes i nasz wnuk został tą wodą z wiarą obmyty. Dzisiaj Jaś ma 5 lat i jest naszą najwięk­szą radością.

– Nie ma chyba osoby, która wracałaby z Lourdes bez pocieszenia, bez umocnienia, bez nadziei. Państwo też wracacie z nowy­mi duchowymi siłami?

JS: – Tak, oczywiście. Kiedy widzia­łem w Lourdes ogromne rzesze chorych i cierpiących ludzi, na nowo zdałem so­bie sprawę, że wielu z nich choć znaj­duje się w dużo gorszym położeniu niż my, potrafi cieszyć się każdym dniem i bezgranicznie ufać Bogu. To jest wiel­ka lekcja dla nas, by nie tracić nadziei i wiernie kroczyć Bożymi drogami. Ra­zem z żoną mamy wielką nadzieję, że to nie był nasz ostatni pobyt w Lourdes.

– Bardzo dobrze Państwa rozumiem, bo sama chciałabym jeszcze kiedyś wrócić do Massabielskiej Groty. Dziękuję za rozmowę.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, Cogiel Renata Katarzyna, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2019nr07, Z cyklu:, W cztery oczy

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024