Bóg spełnionych obietnic
Bóg wypełnia swoje obietnice. Skoro coś zapowiada, sam doprowadza to do wypełnienia. Rzeczy zapowiedziane, kiedy przychodzi ich czas, osiągają swoją pełnię.
2019-12-23
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Łk 1, 57-66
IV tydzień Adwentu
W pierwszym rozdziale Ewangelii św. Łukasza, z którego pochodzi rozważany fragment, Autor prowadzi równolegle narrację historii Jana i Jezusa, w drugim opowiada o narodzinach Jezusa, by w trzecim rozdziale znów powrócić do postaci Jana, kończąc opis jego działalności informacją o uwięzieniu. Osoba Jana i jego misja jest łącznikiem pomiędzy epoką zapowiedzi zbawienia, a jego realizacją. Sam Jezus rysuje tę granicę, mówiąc: „Aż do Jana sięgało Prawo i Prorocy; odtąd głosi się Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, i każdy gwałtem wdziera się do niego”.
Aby dostrzec piękno równoległej narracji o Janie i Jezusie trzeba podkreślić podobieństwa oraz różnice w historii tych dwóch postaci. Widzimy, że św. Łukasz prowadzi konfrontację pomiędzy niewiarą Zachariasza (podeszły w latach kapłan), a wiarą Maryi (młoda dziewczyna). Tę konfrontację Autor podkreśla poprzez „bycie niemym” przez Zachariasza i natychmiastową zdolność do okazywania miłości przez Maryję. Aby wychwalać Boga, Maryi wystarcza zapowiedź narodzenia Jezusa, Zachariasz potrzebuje natomiast „widzenia i dotykania” swego syna. Droga nawrócenia potrzebna w przejściu od Starego Testamentu do Nowego, jest więc zilustrowana niedowierzaniem Zachariasza (punkt wyjścia) i wiarą Maryi (cel).
W dalszej części Ewangelii to, co różni Jana i Jezusa, to także sprawa postów oraz „stylu” wypełniania misji. Jan przynależy do epoki zapowiedzi zbawienia, Jezus przynosi jego realizację. Jan rodzi się jako ostatni prorok, który ma wskazać Mesjasza, Jezus przychodzi jako spełnienie Bożych obietnic. Natomiast podobieństwa wyraźnie ukazują ciągłość historii prowadzonej przez Boga i jego niezmienność w pragnieniu zbawienia człowieka. W historii narodzenia Jana i Jezusa dostrzegamy elementy wspólne: zwiastowanie, imię nadane przez anioła, branie sobie do serca wydarzeń związanych z narodzinami, obrzezanie ósmego dnia, a w dalszej części Ewangelii, doświadczenie pustyni i uczenie modlitwy.
Bóg wypełnia swoje obietnice. Skoro coś zapowiada, sam doprowadza to do wypełnienia. Rzeczy zapowiedziane, kiedy przychodzi ich czas, osiągają swoją pełnię. Elżbieta zna obietnicę daną jej mężowi i ona pierwsza odwołuje się do niej. Narodzenie Jana jest dla niej ewidentnym znakiem Bożego miłosierdzia, tak więc jest dla niej rzeczą oczywistą, że nie tylko Zachariasz, ale obydwoje mają pozostać wierni poleceniu anioła, nadając synowi imię wybrane przez Boga. Także imię Jezusa jest nadane przez anioła w czasie zwiastowania, a Jego rodzice są posłuszni temu objawieniu.
Tradycja nadawania imion polegała na przywoływaniu imion przodków. Chłopcu najczęściej dawano imię jego dziadka lub rzadziej ojca. Stąd zdziwienie uczestników obrzezania Jana, że Elżbieta łamie tradycję i pragnie nadania innego imienia. Tym, który ma ostatecznie władzę nadawania imienia jest ojciec. W posłuszeństwie Zachariasza w kwestii imienia dla syna uwidacznia się przekonanie, że prawdziwym ojcem wszystkich ludzi jest Bóg i dlatego ma On prawo decydować o imieniu każdego swego dziecka. Konsekwencja niewiary Zachariasza jeszcze trwa, dlatego nie może on wypowiedzieć imienia swego syna, ale je pisze. W ten sposób Zachariasz wypełnia polecenie anioła.
Bóg rozwiązuje języki niemych. Poprzez znak bycia niemym, a następnie otwarcia ust, Zachariasz staje się świadkiem dzieł Bożych. Kantyk Zachariasza jest świadectwem wiary w to, że Bóg wypełnia swoje obietnice. Usta człowieka są po to, aby oddawać chwałę Bogu: „Otwórz moje wargi, Panie, a usta moje będą głosić Twoją chwałę” (Ps 51,17). Z człowieka zalęknionego i nieufnego Zachariasz staje się człowiekiem zawierzenia i adoracji. Bowiem Bóg działający w sercu człowieka, zdolny jest dokonywać cudów.