"Chodźcie a zobaczycie"
I my również zawsze możemy do Niego „przyjść i zobaczyć”. „Zobaczyć” Go w Jego Domu, „usłyszeć” go w Jego Słowie, „dotknąć” Go w drugim człowieku, zwłaszcza tym najmniejszym, z którym najbardziej się utożsamia. Możemy nawet „posmakować” Go w Jego Eucharystycznym Ciele” i podzielić się Jego miłością z innymi, stając się Jego świadkim.
2020-01-04
Rozważanie do fragmentu Ewangelii J 1, 35-42
Okres Bożego Narodzenia
Człowiek, aby zachwycić się lub nawet tylko zainteresować innym człowiekiem lub jakąś nową dla siebie ideą, potrzebuje nieraz świadectwa kogoś, komu ufa, kto jest dla niego autorytetem. Tak też było z dwoma uczniami Jana Chrzciciela, którzy usłyszawszy opinię swego nauczyciela o przechodzącym właśnie Jezusie, wyrażoną krótkim zdaniem „Oto Baranek Boży”, bez wahania poszli za Nim.
W podobny sposób zaczynała się przygoda osobistego spotkania z Mesajszem wielu późniejszych, gorliwych świadków Jezusa, gotowych za łaskę tego spotkania zapłacić bezgranicznym oddaniem, a nawet ofiarą złożoną z własnego życia.
Uczniowie Jana uwierzyli autorytetowi swego mistrza i w konsekwencji „poszli za Jezusem”. „Poszli” czyli podjęli wysiłek uczynienia pierwszego kroku na drodze poznania i zbliżenia się do Nauczyciela z Nazaretu. Na reakcję Jezusa nie musieli długo czekać. „Jezus zaś, odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?»”.
I my, jeśli podejmiemy wysiłek pójścia za Chrystusem, jeśli wkroczymy na drogę osobistego z Nim spotkania, musimy być przygotowani na takie pytanie. Czego szukacie, czego oczekujecie, i na co jesteście gotowi? Bo o jednym trzeba nam pamiętać. Miłość i bliskość osztuje. Każde „bliskie spotkanie” z Bogiem niesie z sobą poważne konsekwencje i każde może wywrócić nasze dotychczasowe życie, naszą małą „stabilizację” i nasz „święty spokój” do góry nogami. Bóg o tym wie, dlatego pozwala człowiekowi dokonać wyboru, ale też cierpliwie czeka na jego decyzję i zgodę, po to, aby człowieka obdarować ponad wszelka miarę swoimi łaskami.
Jezus pytając „czego szukacie” nie oczekuje od uczniów Jana natychmiastowej odpowiedzi. Pozwala im poznać się bliżej. Na ich pytanie „Gdzie mieszkasz” odpowiada więc zaproszeniem „Chodźcie, a zobaczycie”.
I my również zawsze możemy do Niego „przyjść i zobaczyć”. „Zobaczyć” Go w Jego Domu, „usłyszeć” go w Jego Słowie, „dotknąć” Go w drugim człowieku, zwłaszcza tym najmniejszym, z którym najbardziej się utożsamia. Ale i to nie wszystko. Możemy nawet „posmakować” Go w Jego Eucharystycznym Ciele” i podzielić się Jego miłością z innymi.
Po przyjęciu zaproszenia Jezusa, uczniowie Jana „tego dnia pozostali u Niego”. To „pozostanie” z Jezusem na jakiś czas, zapewne pozwoliło im lepiej Go poznać, nawiązać z nim bliższą więź i podjąć konkretne decyzje na przyszłość. Autor dzieisjsze Ewangelii piszę, że jednym z tych dwóch uczniów był Andrzej., brat Szymona Piotra, który „ spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: «Znaleźliśmy Mesjasza» – to znaczy: Chrystusa. i przyprowadził go do Jezusa”.
Takie „pozostanie” z Nim jest potrzebne także każdemu współczesnemu uczniowi Jezusa, każdemu z nas. Tylko pozostając z kimś choćby na jakiś czas, uczestnicząc w jego życiu, żyjąc tym czym on żyje, możemy go naprawdę poznać i zbliżyć się do niego. Takim „pozostaniem” z Chrystusem może być nasz udział w Jego Eucharystycznej Ofierze, osobista czy wspólnotowa modlitwa, adoracja, czas spędzony na rekolekcjach czy chociażby odnawiana codziennie zgoda na przyjęcie i ofiarowanie własnych cierpień w łączności z krzyżową ofiarą Syna Bożego. Konsekwencją takiego spotkania, tak jak to miało miejsce w przypadku Andrzeja, powinno być pragnienie podzielenia się własnym doświadczeniem i radością spotkania z Bogiem z innymi ludźmi.