Jezus nadzieją grzeszników

I ja potrzebuję lekarza i miłosierdzia, jakie Jezus okazuje grzesznikom. I ja pragnę być powołana do pójścia za Nim, do nawrócenia, do zajęcia obok Niego miejsca przy stole.

2020-01-18

Rozważanie do fragmentu Ewangelii Mk 2, 13-17
 

Kiedy rozważam słowa dzisiejszej,  spisanej przez św. Marka, Ewangelii, uparcie powracają do mnie fragmenty nauczania papieża Franciszka, zwłaszcza te, w których już na początku swojego pontyfikatu wołał o większe otwarcie się Kościoła, o jego wyjście „na peryferia”. Wzywał do tego, co czynił Jezus. Bo Jezus wybierał miejsca, które inni, tzw. „sprawiedliwi”, omijali z daleka. Udał się nawet do człowieka, którego, nie zaprosiłby do siebie żaden szanujący się „prawowierny”. Mało tego; skierował do niego zaproszenie: „Pójdź za mną”. I Lewi (znany także jako Mateusz) –  bogaty celnik, który miał wiele do stracenia – nie zawahał się ani przez moment. Zaryzykował. Zostawił wszystko i poszedł za Nim. 

Przypominam sobie pewien dialog papieża Franciszka z młodymi podczas jego wizyty w salezjańskiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Rzymie. Młodzi przez 40 minut zadawali wówczas Ojcu Świętemu pytania – a papież cierpliwie odpowiadał. Ktoś zapytał:  „Ojcze Święty, wielu z nas chciałoby odkryć wolę Bożą w naszym życiu, nasze powołanie. Co byś nam poradził? Jak możemy to zrobić bez lęku, że siebie kładziemy na szali?”.Papież odpowiedział na to: „Cóż, drogę w życiu znajduje się idąc. Gdy będziesz siedział w domu, to nigdy drogi nie znajdziesz. Musisz opuścić samego siebie i zacząć iść. Pan w drodze ci powie, gdzie cię chce mieć, gdzie chce, abyś był. Powie to. Ale zamknięty w domu – a mówiąc „w domu” mam na myśli: w twoim egoizmie, w twoich wygodach…; w tym nigdy swego powołania nie znajdziesz. Jakie tu będzie twoje powołanie? Powołanie egoizmu: praca dla samego siebie, dla własnej przyszłości, tylko dla siebie. To będzie powołaniem. A jak skończysz? Źle. Chcesz odnaleźć wolę Bożą, swoje miejsce w życiu? Rusz w drogę. Ktoś powie: «Ależ jest tyle niebezpieczeństw…» . Tak. W drodze można wiele razy zbłądzić. Wiele pomyłek czeka na tych, którzy w życiu idą. Ale gorsze są pomyłki pozostających w zamknięciu. Człowiek, który jest zamknięty, zaczyna chorować (...) Wchodziliście kiedyś do pomieszczeń, co przez miesiące nie były otwierane? Kiedy je otwierasz czuć stęchlizną, zamknięciem… taka jest i dusza ludzi zamkniętych. Chorują. A ci, którzy ruszają w drogę? Cóż, im też może się przytrafić to, co się zdarza idącym: wypadek. Ale ja tysiąc razy wolę Kościół po wypadkach, po przejściach, niż Kościół chory z zamknięcia". 

Gdy Lewi wyprawił ucztę dla Jezusa, zaprosił wielu swoich przyjaciół, takich jak on sam, ludzi „z marginesu”, z którymi faryzeusze nie chcieli mieć nic wspólnego. Może i byli grzesznikami, może przynieśli z sobą bagaż nie zawsze dobrych doświadczeń, może mieli poranione dusze. Ale to właśnie oni  - nie faryzeusze, nie uczeni w Pismie - zaryzykowali: udali się „w drogę”, by zasiąść z Chrystusem do stołu. I może niejeden z nich zobaczył w nim Lekarza, który może go uleczyć.

«Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników». – odpowiedział Jezus na szemrania faryzeuszy. Niech te Jezusowe słowa będa moją nadzieją. Bo i ja potrzebuję lekarza i milosierdzia, jakie Jezus okazuje grzesznikom. I ja pragnę byc powołana do pójścia za Nim, do nawrócenia, do zajęcia miejsca obok Niego przy stole. Nie pozwól mi, Panie o tym zapomnieć. Nie pozwól mi nigdy oburzać się na miłosierdzie, jakie okazujesz także innym - czasem mniejszym, czasem większym ode mnie - grzesznikom.

Autorzy tekstów, Dajmund Danuta, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 25.11.2024