Podtrzymać płomień
Po długiej i samotnej nocy udało mi się zdobyć sprawność „koszałka opałka”. Było kilka momentów kryzysowych, gdy resztkami sprytu próbowałam zapobiec wygaśnięciu ogniska. Przy nadziei trzymała mnie jednak myśl o porannym apelu i czekającej nagrodzie za wykonane zadanie.
2020-01-30
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Mk 4, 21-25
III tydzień zwykły
W 1990 roku pojechałam na obóz harcerski do Ełku. To piękna mazurska okolica – miejscami do dzisiaj jakby nietknięta wielką łapą cywilizacji. Nasz biwak rozbiliśmy na leśnej polanie, z dala od zabudowań i gwaru. Przez blisko trzy tygodnie zdobywaliśmy najrozmaitsze harcerskie sprawności. Jedną z najciekawszych, którą pamiętam, była sprawność „koszałek opałek”. Aby ją zaliczyć, należało wykazać się dużym sprytem i odwagą.
Zadanie rozpoczęło się późnym wieczorem, gdy wszyscy obozowicze byli już w swoich namiotach. Druh zaprowadził mnie na sam środek harcerskiej wioski – miejsce, w którym na maszcie powiewał nasz zastępowy sztandar. Był to centralny punkt obozowiska, widoczny z każdego namiotu. Może dlatego nazywaliśmy to miejsce „sercem”. Druh powiedział krótko: Jest godzina 22.00. Aby zaliczyć zadanie musisz w ciągu 30 minut znaleźć wszystko, co potrzebne jest do rozpalenia ogniska i następnie rozpalić je. Najważniejsze jednak, abyś czuwała tutaj przez całą noc i podtrzymywała płomień. Ogień ma się palić do porannego apelu. Podpowiem ci tylko, że wszystko, czego będziesz potrzebowała do wykonania zadania, ukryliśmy na terenie obozu. Nie musisz więc zapuszczać się daleko w ciemny las…
Czytając dzisiejszą Ewangelię, przypomniałam sobie tamten harcerski obóz na Mazurach.
Jezus naucza, że lampa powinna być postawiona w widocznym miejscu, wszak jej zadaniem jest dawanie światła. Tylko głupiec schowałby ją pod łóżkiem. Słowa tej Ewangelii odczytuję niemalże dosłownie. Lampą dającą światło innym, ma być moje życie. Mam tak się zachowywać i tak wybierać, by inni patrząc na mnie, nie stracili orientacji, co jest dobre, a co złe. Mam – jak na tamtym pamiętnym obozie – podtrzymywać ogień. Tym razem ma to być jednak ogień miłości i wiary. Do jego blasku i ciepła przyjdą inni. Moje życie ma być jak „serce” obozu, w którego centrum powiewa sztandar Chrystusa.
Po długiej i samotnej nocy udało mi się zdobyć sprawność „koszałka opałka”. Było kilka momentów kryzysowych, gdy resztkami sprytu próbowałam zapobiec wygaśnięciu ogniska. Przy nadziei trzymała mnie jednak myśl o porannym apelu i czekającej nagrodzie za wykonane zadanie. Warto było się natrudzić i zmarznąć. Warto było przeczekać noc. Warto było wytrwać do rana.
Proszę dzisiaj, aby moja wiara była mężna i cierpliwa. Proszę, bym w chwilach zwątpienia nie straciła z oczu Celu. Proszę, bym umiała cierpliwie czekać na ten najważniejszy Poranek…