Prosić w Imię Pana
Modlitwa to nie jest jakiś uciążliwy i żmudny obowiązek. Modlitwa ma być rozmową pomiędzy tymi, którzy się kochają.
2020-05-23
Rozważanie do fragmentu Ewangelii J 16, 23b-28
VI Tydzień wielkanocny
Gdy czytałam dzisiejszą Ewangelię do mojej pamięci uparcie wracały wspomnienia niedawnych chwil, które wszystkim nam dane było dopiero co przeżywać. Kościoły w których nagle nie mogliśmy spotkać się we wspólnocie wierzących, w których na blisko 2 miesiące zamilkł szept ludzkich modlitw i w których nie dane nam było posilić się Eucharystycznym Chlebem. I ten dojmujący głód w duszy, który czujemy nawet dziś, na samo tylko wspomnienie tamtych dni.
Na tle tego przykrego doświadczenia tym bardziej pełne czułości i zrozumienia wydają mi się słowa zachęty, które Jezus kieruje do swych uczniów na kartach dzisiejszej Ewangelii. On wie, że już wkrótce powróci do Ojca. Zdaje sobie sprawę jak trudna może być dla ludzi, którzy przez trzy lata dzielili z nim niemal każdą chwilę swego życia, rzeczywistość pozbawiona nagle Jego namacalnej, cielesnej obecności. Dlatego stara się ich do tego przygotować. Uczy ich nowych relacji z sobą. Zaprasza do zupełnie nowego, duchowego doświadczenia: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek prosilibyście Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna”. Od tej pory uczniowie Jezusa będą mogli zwracać się z prośbami do Boga, w Jego Imieniu. Ta modlitwa ma być relację najbliższą z możliwych, trochę przypominająca tą, która jednoczy z sobą ludzi zakochanych; szczerych wobec siebie, przepełnionych oddaniem i miłością. Jezus chce, aby uczniowie zrozumieli, że Bóg ich kocha i że jest On Bogiem pełnym miłości, pragnącym spełnić wszystkie prośby swoich umiłowanych dzieci.
Do tej poryuczniowie mogli rozmawiać ze swoim Mistrzem bezpośrednio – radzić się Go i zwracać się do Niego w potrzebie. Jezus zachęca ich, aby czynili to nadal poprzez modlitwę. Modlitwa to nie jest jakiś uciążliwy i żmudny obowiązek. Modlitwa to również nie wykaz pilnych spraw do załatwienia czy żądań do spełnienia. Modlitwa ma być rozmową pomiędzy tymi, którzy się kochają. Jeśli to zrozumiemy, pojmiemy również i to, że Bóg naprawdę nas miłuje, bo miłuje wszystkich tych, którzy uwierzyli, że Jezus nie jest jak któryś z proroków, który przyszedł w imieniu Boga. On jest tym, który przyszedł bezpośrednio od Ojca. Przypomina nam o tym słowami dzisiejszej ewangelii: „.Nadchodzi godzina, kiedy już nie będę wam mówił w przypowieściach, ale całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. W owym dniu będziecie prosić w imię moje, i nie mówię wam, że Ja będę musiał prosić Ojca za wami. Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wy Mnie umiłowaliście i uwierzyliście, że wyszedłem od Boga”.