Dary mierzone wiarą
Czy Jezus chciał upokorzyć ową kobietę, ignorując jej prośbę, a później odpowiadając niegrzecznie? Czy Boga trzeba prosić o to, czego jako ludzie, Jego dzieci, potrzebujemy?
2020-08-05
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Mt 15, 21-28
XVIII tydzień zwykły
Na kartach Ewangelii pojawia się przed naszymi oczyma wiele kobiet, różnego wieku i stanu. Spotykamy kobiety dotknięte chorobą czy cierpieniem fizycznym, jak owa, która „miała ducha niemocy; była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować”, jak teściowa Szymona, która „leżała w gorączce”, czy jak kobieta cierpiąca „na upływ krwi”. Każda z nich doznała uzdrowienia. Jest też córka Jaira, którą Jezus przywraca do życia. Jest jeszcze wdowa z Nain, której Jezus przywraca do życia jedynego syna. Jest to wreszcie Kananejka, kobieta, która zasługuje na słowa szczególnego uznania ze strony Chrystusa z powodu swej wiary, pokory i takiej wielkości ducha, na jaką może się zdobyć tylko serce matki: „O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!”.
Czy Jezus chciał upokorzyć ową kobietę, ignorując jej prośbę, a później odpowiadając niegrzecznie? Czy Boga trzeba prosić o to, czego jako ludzie, Jego dzieci, potrzebujemy? Kobieta kananejska, zatroskana o swoją chorą córkę, z pewnością wzbudza naszą sympatię. Prawdopodobnie wiele już słyszała o Jezusie z Nazaretu, o Jego nauce i uzdrowieniach, których dokonywał. Nie zawahała się więc wyjść Jezusowi naprzeciw z głośnym błaganiem: „Zmiłuj się nade mną. Moja córka cierpi!”. Jest zdeterminowana i gotowa na wszystko. Nie zraża się milczeniem Jezusa. Nie zraża się Jego szorstką odmową. Targuje się z Nim i argumentuje, że przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by jej pomógł, choć jest obca. Wie, że nic się jej nie należy, ale wie też, że może prosić. W tej prośbie zatroskanej matki wyraża się jej wiara w Jezusa cudotwórcę, wiara w Jego dobroć i miłosierdzie.
Postawa upartej w swoich dążeniach kobiety kananejskiej stawia nas wobec pytania o naszą wiarę. Jezus chwali wielkość wiary kobiety kananejskiej i jednocześnie boleje nad niewiarą Żydów. Mieli oni bardzo konkretne wyobrażenia o obiecanym Mesjaszu. Jezus, taki jaki przyszedł, taki jaki był w swoich słowach i czynach, nie pasował do ich wizji i oczekiwań. Nie był spełnieniem ich marzeń. „Czy może być co dobrego z Nazaretu?” – pytali pogardliwie.
Tymczasem do Jezusa dostęp ma ten, kto wierzy. Wierzy nie tylko w Jezusa, ale wierzy również Jezusowi. Wierzy każdemu Jego słowu, wierzy w Jego miłość. Kananejka wierzyła bez zastrzeżeń i właśnie na miarę tej swojej wiary – ufnej i radykalnej – została obdarowana.