Dziękuję Ci mamo, że mnie kochasz mimo mojego problemu
„Mamo! Gdybyś wiedziała, będąc ze mną w ciąży, że będę miał Zespół Aspergera, urodziłabyś mnie, czy byś się mnie pozbyła?” – zapytał mnie Szymon, mój 13-letni syn z Zespołem Aspergera po tym, jak usłyszał informacje o zamieszaniu w sprawie decyzji Trybunału Konstytucyjnego.
2020-10-28
Ta informacja to nie sprawa dorosłych. Ona dotyka dziecka, które jest świadome swojego problemu i które każdego dnia toczy walkę o to, by funkcjonować wśród rówieśników. To dziecko jest małym wojownikiem walczącym ze swoim brakiem koncentracji, z natręctwami i z ogromną ilością myśli, które zalewają jego głowę. Ma różne trudności z organizacją życia codziennego. Ale ma takie same marzenia i pragnienia jak jego rówieśnicy, walczy i chce żyć. To samo dziecko pyta mnie, czy może być bezpieczne, czy jest chciane i czy nie jest dla mnie problemem. Zastanawiałam się nad tym, co budzi się w jego sercu, po usłyszeniu takich informacji w mediach? Może niepokój, lęk, zagrożenie… Odpowiedziałam mu, że On i jego siostra są dla mnie darem i nie ma żadnego znaczenia, jakie On ma wady wrodzone i braki. Jest moim dzieckiem, a serce matki kocha każde dziecko, i to zdrowe i chore. Uśmiechnął się wtedy i przytulił. W jego oczach wybrzmiewały słowa: „Dziękuję Ci mamo, że mnie kochasz mimo mojego problemu.” To dało mu poczucie bezpieczeństwa.
Ktoś mógłby zapytać, a co z moim poczuciem bezpieczeństwa? Nie wiem przecież, co będzie z moim dzieckiem w przyszłości, kiedy mnie zabraknie. Ileż godzin spędziłam z nim na terapii, poszukiwaniu specjalistów, ile godzin „straconych”, ile wydanych pieniędzy… Ciągła walka o niego trwa… A życie ucieka… Gdzie moje poczucie bezpieczeństwa?
Moje poczucie bezpieczeństwa pozostaje w Bogu. Każdego dnia myślę o wychowaniu mojego dziecka, o wsparciu dla niego. Ale każdy dzień z nim spędzony, to dla mnie nade wszystko radość. Co może być większym szczęściem dla matki, która widzi swojego wojownika pokonującego kolejne szczeble, pnącego się w górę, często małymi krokami? Każdy taki mały krok jest jak krok milowy i daje ogromną radość. Moje serce uczy się pokory, doceniania tego, co małe i często niezauważalne. Bywają dni trudne, smutne, pełne bólu i cierpienia, ale cierpienie jest przecież częścią naszego życia, drogą, która nas kształtuje, uczy pokory, pokazuje, ile w nas pychy. Ono nas prowadzi na wyżyny człowieczeństwa, byśmy mogli stać się jak oszlifowany diament. Bycie mamą dziecka ze spektrum autyzmu jest dla mnie darem i błogosławieństwem a każda chwila spędzona z mężem, moim synem i moją córką, jest radością, czasem danym mi przez Boga. Może nieraz wielu rzeczy nie rozumiem, ale wiem, że czuwa nad nami Pan Bóg. Zawierzyłam mojego syna Maryi i wiem, że Ona go chroni i prowadzi. Jej Serce jest dla mnie wzorem serca matczynego. Wiem, że Maryja przeżywała radość ale też ból i cierpienie. Wszystko rozważała w swoim Sercu, będąc oddaną Bogu w pełni. Chcę być taką matką, jak Ona. Dziękuję Bogu za mojego syna, za jego życie, za każdą trudność i każdą radość. Nie ma większej wartości jak życie człowieka, każdego człowieka, od poczęcia aż do naturalnej śmierci.