Królewska misja chrześcijanina

Szkoła modlitwy. Chrystus Król jest Sługą. Jego panowanie dokonuje się przez pokorę, służbę, uniżenie, a nawet ogołocenie i dobrowolne oddanie życia.

zdjęcie: WWW.CENTROALETTI.COM

2020-11-18

Ostatnia niedziela roku liturgicznego to uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Wprowadził ją do kalendarza liturgicznego papież Pius XI encykliką Quas Primas 11 grudnia 1925 roku, na zakończenie roku jubileuszowego. W bieżącym roku uroczystość tę będziemy obchodzić w niedzielę, 22 listopada. Ten dzień to także odpust parafii katedralnej w Katowicach. W jaki sposób Chrystus króluje? Czy rzeczywiście możemy powiedzieć, iż należymy do Jego królestwa? I czy chcemy należeć do niego? Spróbujmy odpowiedzieć na te pytania w Szkole Modlitwy.

Skąd określenia królestwo Boże, królestwo niebieskie?

Sam Jezus wielokrotnie o nich mówił. Czynił to nieraz w czasie przyszłym, w sensie przychodzącego królestwa. W Modlitwie Pańskiej, której uczył, znajduje się prośba skierowana do Boga Ojca: „przyjdź królestwo Twoje”. W swoim nauczaniu ukazywał różne cechy królestwa Ojca. Czynił to w przypowieściach, używając języka symboli. W większości, rozpoczynał swoje przemowy od słów: „królestwo niebieskie podobne jest do…” i porównywał duchową rzeczywistość królestwa do jakiegoś obrazu bliskiego słuchaczom. Na przykład w przypowieści o chwaście (por. Mt 13, 24-30. 36-40) ukazał dwie rzeczywistości – dwa przeciwstawne królestwa: Boże i szatana, przywołując obrazy posianego dobrego ziarna oraz chwastu zasianego przez nieprzyjaciela. Obrazy posianych ziarna i chwastu to symbolika. Królestwo Boga i szatana to konkretne rzeczywistości dotykające człowieka.

Pod koniec ziemskiego życia w sposób otwarty, już bez symboliki obrazów,ukazał swoją królewską tożsamość. Powiązał ją z prawdą. Podczas przesłuchania, na pytanie rzymskiego prokuratora: „Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?”, odpowiedział mu: „Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd (…). Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu” (J 18, 33. 36. 37b). Jezus – Król i Zbawiciel jest świadkiem prawdy. Jego Słowo prowadzi do rozróżnienia dobra od zła. Pierwsze wydobywa z  człowieka, nazywa je po imieniu. Jest ono fundamentem królestwa Bożego. Z drugiego – wyzwala, o ile człowiek tego chce. Wybawienie człowieka od zła, grzechu i śmierci jest główną misją Chrystusa, Syna Bożego, Króla i Zbawiciela.

Pantokrator

Od samego początku chrześcijanie ukazywali Chrystusa jako tzw. Pantokratora, czyli Wszechwładcę, panującego, zasiadającego na tronie i posiadającego ziemię za swój podnóżek. Ukazywanie takich obrazów ma swoje podstawy biblijne. Jezus okazywał władzę nad szatanem, panował nad naturą: gdy uciszał burzę, uzdrawiał i wskrzeszał, czyli gdy czynił cuda. Absolutna Jego władza objawiła się, gdy zmartwychwstał. Także później, gdy jako Zmartwychwstały ukazywał się apostołom.

Wczesnochrześcijańscy twórcy ikon i mozaik przedstawiali więc wizerunki panującego Chrystusa. Widzimy je zwłaszcza w dziełach związanych z Kościołem Wschodnim. Mozaika Chrystusa Pantokratora obecna jest m.in. w jednej z najstarszych bazylik chrześcijańskiego Wschodu, w Hagia Sophia w Istambule. Ostatnio było o niej głośno w związku ze zamianą jej przeznaczenia na kult muzułmański. Również współcześnie chrześcijańska sztuka ukazuje w podobny sposób Jezusa, panującego i wydobywającego człowieka z niewoli grzechu. Między innymi pokazuje to piękna mozaika umieszczona w sanktuarium św. Jana Pawła II w krakowskich Łagiewnikach.

Powróćmy do Bożego Słowa. Sym boliczny opis panowania Chrystusaobecny jest w Apokalipsie. Święty Jan relacjonuje wizję, której był świadkiem, ukazującą postawę zbawionych wobec Boga i Jego Syna. „Taką nową pieśń śpiewają” – czytamy w piątym rozdziale Apokalipsy. „«Godzien jesteś wziąć księgę i jej pieczęcie otworzyć, bo zostałeś zabity i nabyłeś Bogu krwią twoją [ludzi] z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu, i uczyniłeś ich Bogu naszemu królestwem i kapłanami, a będą królować na ziemi». I ujrzałem, i usłyszałem głos wielu aniołów dokoła tronu i Zwierząt, i Starców, a liczba ich była miriady miriad i tysiące tysięcy, mówiących głosem donośnym: «Baranek zabity jest godzien wziąć potęgę i bogactwo, i mądrość, i moc, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo». A wszelkie stworzenie, które jest w niebie i na ziemi, i pod ziemią, i na morzu, i wszystko, co w nich przebywa, usłyszałem, jak mówiło: «Zasiadającemu na tronie i Barankowi błogosławieństwo i cześć, i  chwała, i  moc, na wieki wieków!» A czworo Zwierząt mówiło: «Amen». Starcy zaś upadli i oddali pokłon” (Ap 5, 9-14).

Podobnie św. Paweł przedstawia Syna Bożego. Mówi o Nim jako o Głowie. Benedykt XVI tłumaczy ten biblijny obraz: „Tytuł ten stosowany jest w dwóch wymiarach. W pierwszym znaczeniu Chrystus postrzegany jest jako Głowa Kościoła (por. Kol 2, 18-19 i Ef 4, 15-16). (…) Zarządza, kieruje, odpowiada za prowadzenie wspólnoty chrześcijańskiej jako jej przywódca i Pan (por. Kol 1, 18): «On jest Głową Ciała – Kościoła». W drugim znaczeniu jest On Głową dającą siłę i żywotność wszystkim członkom ciała, którym kieruje (…), czyli On nie tylko rządzi, ale jest organicznie z nami związany, i od Niego pochodzi również siła potrzebna, by postępować w sposób prawy.” Dlatego tak ważna jest nasza jedność z Głową – Chrystusem. Bez Niego nie jesteśmy w stanie rozwijać królestwa Bożego, dokonywać – jak On – rozeznania między dobrem a złem, najpierw w osobistym życiu, później w relacjach z bliźnimi.

Chrystus Król – Sługa

Słowo Boże ukazuje jeszcze inny, ważny wymiar panowania Syna Bożego. Dzięki niemu możliwe jest panowanie Chrystusa i panowanie – w biblijnym znaczeniu tego słowa – także Jego uczniów. Przyjrzyjmy się ponownie ewangelicznemu opisowi sądu Piłata nad Jezusem. Zwróćmy uwagę na okoliczności wypowiadanych Jezusowych słów: „jestem Królem” (J 18, 33). Chrystus Król wypowiada je, gdy jest ogołocony ze wszystkiego, ubiczowany, ukoronowany cierniem, całkowicie wyniszczony. Na krzyżu nad głową ma przytwierdzoną tablicę z wypisanymi słowami: „Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski” (J 19, 19).

Ten ewangeliczny przekaz ukazuje najwyraźniej, że w najgłębszym, chrześcijańskim sensie panować znaczy służyć i oddać życie za innych. Przed męką Jezus tłumaczył apostołom: „Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mt 20, 25-28).

Chrystus Król jest Sługą. Jego panowanie dokonuje się przez pokorę, służbę, uniżenie, a nawet ogołocenie i dobrowolne oddanie życia. Głęboki wymiar teologii uniżenia ukazał św. Paweł w słynnym hymnie o kenozie. Znamienny jest wstęp do tego hymnu: „To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie.” Przytoczę całość tego tekstu, gdyż jest on ważny dla dobrego zrozumienia postawy panowania Syna Bożego i naszej chrześcijańskiej misji. „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM – ku chwale Boga Ojca” (Flp 2, 5-11).

Słowo Boże światłem dla naszego postępowania

Jak bardzo jesteśmy członkami królestwa Bożego? – rodzi się pytanie, gdy „przykładamy” obraz królestwa Bożego do naszego życia. Czy żyję w zjednoczeniu z Chrystusem, dzięki któremu potrafię dokonać rozeznania między dobrem a złem najpierw w swoim życiu? Czy ożywia mnie to samo dążenie pokory i  służby, które było w Chrystusie?

Jeszcze raz powtórzmy, iż w chrześcijańskim wymiarze panować znaczy przede wszystkim służyć. To jedna z trzech misji chrześcijanina – królewska, o których mowa podczas obrzędu chrztu świętego, nazywana również służebną (pozostałe dwie: kapłańska i prorocka). Postawa służby, podobnie – postawa pokory (właściwie rozumiana), domagają się duchowej dojrzałości. Tylko człowiek, który zna swoją wartość potrafi być pokorny.

W pierwszej encyklice św. Jana Pawła II, Redemptor hominis czytamy: „Aby umiejętnie i skutecznie służyć drugim, trzeba umieć panować nad samym sobą, trzeba posiadać cnoty, które to panowanie umożliwiają”. Panujemy nad sobą, gdy Chrystus panuje nad nami, gdy On posiada nasze serce i gdy we wszystkim co stanowi nasze życie, należymy do Niego. Rdzeniem tej drogi jest głębokie zjednoczenie człowieka z Bogiem. Otwarcie się na Jego Osobę. W otwarciu się tym konieczne są: rezygnacja z siebie samego, stanie się wolnym od siebie, uczynienie siebie darem dla innych. To duchowa droga patrzenia przed siebie, ku drugiemu, ku Bogu i ludziom, których On do mnie posyła. Jezus mówił: „Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne” (J 12, 25). Benedykt XVI komentując te słowa, mówi: „Kto chce zachować swoje życie dla siebie, żyć tylko dla siebie, zagarnąć wszystko dla siebie i wykorzystać wszystkie możliwości – właśnie ten traci życie. Staje się ono nudne i puste. Tylko gdy wyrzekamy się siebie, jedynie gdy czynimy bezinteresowny dar z własnego ja dla drugiej osoby, tylko poprzez «tak» w stosunku do większego życia, życia Bożego, także nasze życie staje się bogate i wielkie”. Całe nasze życie jest utkane z takich chwil, gdzie miłość w taki sposób rozumiana, jest konieczna w praktyce. To miłość rodziców do dziecka, to także miłość dzieci do starszych rodziców. To droga powołania kapłańskiego, zakonnego, czy opieka nad chorym członkiem rodziny.

Gdy głębiej przyjrzymy się różnym formom chrześcijańskiego powołania, zobaczymy, iż bez służby, także bez ogołocenia, trudno realizować autentycznie powołanie. Droga tak rozumianego powołania stoi w sprzeczności ze współczesną mentalnością konsumpcyjnego życia, w której na pierwszy plan wysuwane jest zaspokajanie własnych potrzeb.

Starość, żałoba

Ważnym czasem życia człowieka jest starość, którą również można przeżywać w kluczu chrześcijańskiego powołania. To czas trudnego ogołocenia związanego z utratą sił witalnych, osamotnienia związanego z coraz bardziej „kruszącymi się” relacjami z bliźnimi i z trudnościami zrozumienia mentalności kolejnych pokoleń. To okres pojawiających się i wciąż zaskakujących chorób somatycznych. To nieraz czas kryzysu wiary. Wszystkie te przykre elementy związane z okresem starości mogą rodzić frustracje i rozczarowanie życiem. Ale może być inaczej. Gdy starszy człowiek odkrywa, iż przeżywane przez niego różne formy ogołocenia, mogą mu pomóc w  zrozumieniu postawy Chrystusa i pełnego Jego ogołocenia na krzyżu. Na krzyżu, gdy był najmocniej unieruchomiony, Chrystus najbardziej zapanował nad światem. Gdy przyjął wielkie cierpienie w pokorze i w pełnej akceptacji, z miłości do Boga i do nas. Wówczas okazał największą siłę ducha.

Nie bez powodu uroczystość Chrystusa Króla obchodzimy na zakończenie roku liturgicznego. Rok liturgiczny jest także obrazem życia człowieka. Gdy przychodzi jesień życia, człowiek może odnieść trudne formy swojego ogołocenia do końcowego okresu doczesnego życia Chrystusa. Również najboleśniejszy czas przeżywanej przez człowieka żałoby, rodzący trudne emocje, może być przeżywany w chrześcijańskim duchu ogołocenia. Każda pustka, po ludzku trudna do zapełnienia przez drugiego człowieka, może być uzdrowiona łaską Bożą, Bożą Obecnością, łaską płynącą z krzyża Chrystusa. W taki sposób krzyż Jezusa będący narzędziem największego cierpienia i wyniszczenia, staje się źródłem najgłębszego uzdrowienia duchowej pustki człowieka. Za św. Pawłem mogę powiedzieć: „Ilekroć nie domagam tylekroć jestem mocny” (2 Kor 12, 10), bo próbuję oprzeć się na Bogu i uchwycić się mocno ręki Jezusa.

Królewska droga krzyża

Dobrą lekturą polecaną przez wielu świętych, dla zrozumienia chrześcijańskiego powołania, jest dzieło „O naśladowaniu Chrystusa” przypisywane kiedyś autorstwu Tomasza à Kempis. Jeden z rozdziałów dzieła zatytułowany „O królewskiej drodze krzyża świętego”, kończy się wskazaniami autora: „Zrozum, że musisz żyć, umierając nieustannie. A im kto więcej umiera dla siebie, tym bardziej zaczyna żyć w Bogu. Ten tylko potrafi pojąć sprawy Boże, kto pochyli się nisko, aby dźwigać swe niedole dla Chrystusa. Nic nie jest milsze Bogu i nic dla ciebie bardziej zbawienne na świecie niż chętne znoszenie cierpienia dla Chrystusa. A nawet gdybyś mógł wybrać, powinieneś pragnąć raczej cierpieć dla Chrystusa niż cieszyć się i radować, bo przez to upodobnisz się bardziej do Niego i do wszystkich Jego świętych. Nasze zasługi i doskonałość nie zależą od szczęścia i radości, ale raczej od umiejętności przyjmowania ciężarów i nieszczęść. Gdyby była jaka lepsza i skuteczniejsza droga zbawienia dla człowieka niż cierpienie, Chrystus ukazałby nam ją słowem lub przykładem. A przecież idących za Nim uczniów i wszystkich, którzy chcieli postępować za Nim, wyraźnie zachęca do niesienia krzyża i mówi: «Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i naśladuje Mnie». Na koniec, gdyśmy już tyle przeczytali i rozważyli, zjawia nam się jedno zdanie: Tylko przez wielkie cierpienie wejść można do Królestwa niebieskiego.”

W styczniu 1926 roku, u samych początków Apostolstwa Chorych (Apostolstwo Chorych powstało pierwotnie w Holandii, następnie duchowość wspólnoty rozpowszechniła się na kolejne kraje i dotarła do Polski), ks. Jakub Willenborg, założyciel wspólnoty, zwracał się do chorych w jednym z pierwszych listów, przywołując właśnie ten fragment cytowanego dzieła: „Wasze apostolstwo jest jednym z najpotężniejszych środków, które Jezus jako Król chce użyć w swoim królestwie: w waszej chorobie i cierpieniu, dźwiganym jako apostoł, ta potęga żyje, ta moc działa, to królestwo panuje, ta chwała świeci. Dlatego Tomasz à Kempis mówi o Królewskiej Drodze Krzyżowej Naśladowania Chrystusa”. Wcześniej ks. Willenborg zachęca chorych (pisze te słowa dwa miesiące po opublikowaniu przez papieża Piusa XI encykliki Quas Primas): „Czy nie zauważyliście, drodzy chorzy, jak wyraźnie Duch Święty przemawia najpierw przez biskupa, a teraz ponownie przez papieża podczas uroczystej inauguracji Chrystusowego królestwa w akcie poświęcenia, aby zwłaszcza dla błądzących i niewierzących (…) być apostołem przez modlitwę, przez życie, przez głoszenie, a  szczególnie w  waszym przypadku przez cierpienie (…). Zwróćcie uwagę na honorowe miejsce waszej choroby i cierpienia w tym królestwie”.

 


Zobacz całą zawartość numeru ►

 

Autorzy tekstów, Bartoszek Wojciech, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2020nr11, Z cyklu:, Modlitwy czas

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024