Dom na skale
Dom – to miejsce naszego stałego zamieszkania. Dom – to bezpieczne miejsce, do którego się wraca. Dom – to wreszcie ludzkie życie, życie każdego z nas.
2020-12-03
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Mt 7, 21.24-27
I tydzień adwentu
Gwałtowny deszcz, wezbrane rzeki, porywiste wichry – to obraz życiowych trudności i przeciwności, które spadają na człowieka. To obraz chorób, cierpień i niedołężności, które dotykają ludzkie życie, zarówno nasze własne, jak i bliskich. Te gwałtowne zjawiska to zarówno obraz fizycznych dolegliwości, ale także różnego rodzaju cierpień psychicznych, ogarniających nieraz człowieka.
Co może stać się z domem, czyli z naszym życiem w obliczu tak gwałtownych przeciwności? Możliwości są zasadniczo dwie: albo dom to wszystko wytrzyma i po prostu przeżyjemy nasze choroby i inne trudności życiowe, albo też dom, czyli nasze życie tego nie wytrzyma i runie: choroba doprowadzi do śmierci albo w najlepszym wypadku do jakichś ciężkich, nieodwracalnych niesprawności i życiowych ograniczeń. W taki sposób wielu patrzy na swoje życie w kontekście epidemii. Mówią tak: jeśli się zakażę, to albo przeżyję tę chorobę lekko, może wręcz bezobjawowo, albo dotkną mnie ciężkie powikłania, które nawet i do śmierci mogą doprowadzić.
Co zrobić, by nasz dom wytrzymał nawałnicę choroby? Pierwsza naturalna odpowiedź to: udać się do lekarza. To prawda, współczesna medycyna potrafi zaradzić chorobom, które jeszcze jakiś czas temu wydawały się nieuleczalne. Obecnie pracuje nad szczepionkami i lekarstwami na nową chorobę. Równocześnie jednak wiemy, że istnieją choroby i niesprawności, z którymi nawet najlepiej rozwinięta medycyna nie potrafi sobie poradzić.
W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus wskazuje na podstawowy fundament, na którym powinniśmy budować dom naszego życia. Mówi tak: „każdego, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale”. I dodaje: „Spadł deszcz, wezbrały rzeki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony”. Pan Jezus wskazuje, że dom życia należy budować na skale słowa Bożego, równocześnie dodając, że nie chodzi jedynie o powierzchowne słuchanie słowa Bożego, ale o kształtowanie całego swojego życia w świetle tego słowa. Głęboka więź z Bogiem, wyrażająca się w naszej wierze, nadziei i miłości, stanowi trwały fundament domu naszego życia. Owszem, mogą pojawić się choroby, cierpienia, niepełnosprawność, które nieraz poważnie osłabiają naszą kondycję, jednak zakorzenienie naszego życia w głębokiej przyjaźni z Bogiem daje nam podstawowe poczucie bezpieczeństwa. A dzieje się tak nawet w obliczu doświadczenia ostatecznego, jakim jest umieranie i śmierć naszych bliskich, a nawet nas samych. Co prawda, w momencie śmierci rozpada się życie doczesne, ale głęboka więź z Bogiem daje nadzieję, że śmierć niczego de facto nie zmienia. Bo doczesny dom, czyli ludzkie życie na ziemi, jest przecież jedynie zapowiedzią trwałego domu Ojca, do którego to domu zmierzamy i w którym jest mieszkań wiele.
Czy postawa pełnego zawierzenia słowu Bożemu oznacza, że o zdrowie nie trzeba się troszczyć, i że w obliczu choroby do lekarza nie trzeba iść? Nic bardziej mylnego. Żeby zbudować dom potrzebny jest nie tylko dobry fundament, ale też dobre materiały budowlane i dobrze sporządzona zaprawa murarska. Wszystko to jest obrazem ludzkiego zaangażowania w solidną budowę domu. Czasem coś w domu zepsuje się i wymaga remontu. To obraz naszej współpracy z lekarzem, który wesprze, doradzi, nawet wymieni na coś lepszego, dając jakąś protezę, a nawet przeszczepiając jakiś organ. Życie jest podstawowym talentem, który otrzymaliśmy od Boga, talentem, o który mamy się troszczyć i który mamy pomnażać poprzez stały rozwój własnego życia. Całe to nasze zaangażowanie ma być osadzone na najtrwalszym fundamencie, jakim jest sam Bóg.