Przewodnik i Przyjaciel Jan
Święty Jan Chrzciciel w życiu kapłańskim przypomina mi, że zostałem posłany przez Boga, że jestem „głosem wołającym”, który można usłyszeć na szpitalnych oddziałach czy w konfesjonale.
2020-12-10
Rozważanie o fragmentu Ewangelii Mt 11,11-15
II tydzień adwentu
W dzisiejszej Ewangelii trzykrotnie zostaje wymienione imię Jana Chrzciciela. To ważny prorok Nowego Testamentu, ale też czasu liturgicznego, który teraz przeżywamy – adwentu. Kiedy myślę o tym świętym, przypomina mi się przyjmowany przeze mnie w maju 1993 roku sakrament bierzmowania, podczas którego obrałem sobie Jana Chrzciciela za swojego patrona. Wybór ten był wtedy dla mnie ważny, gdyż na chrzcie świętym nie otrzymałem drugiego imienia. Przypomina mi się postawione przez księdza katechetę pytanie: „O którego Jana ci chodzi?”. Wtedy znałem ich dwóch: Jana Ewangelistę i Jana Chrzciciela. Bez namysłu wówczas odpowiedziałem: „Jana Chrzciciela”. Kilkadziesiąt lat później, podczas głoszenia rekolekcji w parafii pod wezwaniem ścięcia św. Jana Chrzciciela w Rudzie Śląskiej-Goduli, przedstawiciele Parafialnej Rady Duszpasterskiej, przy okazji podziękowań, wypowiedzieli następujące zdanie: „Jest ksiądz takim Janem Chrzcicielem, głoszącym Słowo Boże, wzywającym do nawrócenia”.
Święty Jan Chrzciciel towarzyszy mi więc od dawna. Coś z jego osoby jest we mnie: porywczość (której czasem się wstydzę i stale się z nią borykam), bezkompromisowość, nieustępliwość, niezgoda na obojętność wobec tych, którzy potrzebują łaski spowiedzi świętej. Święty Jan Chrzciciel w życiu kapłańskim przypomina mi, że zostałem posłany przez Boga, że jestem „głosem wołającym”, który można usłyszeć na szpitalnych oddziałach czy w konfesjonale. Janie, dziękuję Ci za twoją gwałtowność, która mi imponuje. Coraz odważniej pomagasz mi dotknąć i zbudzić śpiącego pacjenta, zatrzymać się przy niebędącym w dobrym humorze lekarzu czy zmęczonej pielęgniarce. Zawitać o 6.40 rano do dyżurki i powiedzieć: „Szczęść Boże”, zapewniając, że nosisz ich wszystkich w sercu.
Chrystus uczy nas, że królestwo niebieskie zdobywają zarazem ludzie gwałtowni, jaki i pokorni. To obie cechy św. Jana Chrzciciela, który przypomina: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u jego sandałów” (Mk 1, 7). Wszystko, co piękne jest zatem dziełem nie moim, lecz Boskim. Mam być wielki nie sobą, lecz prostotą pochodzącą od Boga. „Kto ma uszy niechaj słucha” – adorując Najświętszy Sakrament, rozważając Słowo Boże, czyniąc rachunek sumienia i spowiadając się. Powinniśmy zobaczyć o wiele więcej w środkach ubogich w Kościele. Dla Jana był to wygląd: „pas skórzany około bioder” i żywienie się „szarańczą leśną i miodem” (Mk 1, 6). Wiele mnie jeszcze od niego różni i dzieli. Choćby nawet to, że On pociągał tłumy, a ja nie. Jeśli będę je wytrwale zdobywał, może będę większy od niego, bo „najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż On” (Mt 11,11)? Cóż za obietnica! Wszystko jeszcze przede mną. Tylko Ty, Boże, wiesz co będzie za 10, 20, 40 lat.