Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego
Pamiętajmy, że i my wszyscy jesteśmy w ręku Boga, dla którego „nie ma nic niemożliwego” i bez którego nawet jeden włos nie spadnie nam z głowy. Zaufajmy Mu! Złóżmy wszystkie swoje troski w Jego dobre ręce i powtórzmy za Maryją: „Niech mi się stanie według Twego słowa”.
2020-12-20
Rozważania do fragmentu Ewangelii Łk 1, 26-38
IV Niedziela Adwentu
Muszę się przyznać do pewnej niepokornej, a może tylko trochę „nieuczesanej” myśli, która towarzyszy mi już od jakiegoś czasu. Dzieje się tak za każdym razem, kiedy krajowe media obiega informacja, że oto w którymś z rozsianych po Polsce „okien życia” odnaleziono niemowlę. Owszem – tak jak większość ludzi – cieszę się ogromnie, że prawdopodobnie w ten sposób kolejne ludzkie życie zostało ocalone. Ale choć w żaden sposób nie chcę tu negować celowości istnienia takich „okien” – przeciwnie: uważam, że są niezbędne ze względu na różne ludzkie dramaty – z drugiej strony każdy taki komunikat napełnia mnie smutkiem. Może świadczyć bowiem o tym, że oto znów ktoś odrzuca najpiękniejszy Boży dar, jakim jest dziecko. Bo choć zdają się o tym nie pamiętać maszerujące ulicami naszych miast panie z czerwonymi blyskawicami na twarzach i transparentach, dziecko - każde dziecko - zawsze jest darem, niezależnie od tego, jakich argumentów użyją czy to zdesperowani rodzice dla usprawiedliwienia faktu rezygnacji z tego daru, lub co gorsza, jeśli robią to ludzie reprezentujący lobby przeciwne życiu i skłaniające do stokroć gorszego czynu, jakim jest aborcja.
Fakt, że „okna życia” w ogóle są potrzebne smuci mnie także i z tego powodu, że jakimś nieszczęśliwym rodzicom może zwyczajnie zabrakło wiary. Nie potrafili zaufać Bogu tak jak Maryja.
Ten nasz brak ufności to już prawdziwa pandemia. Zamartwiamy się praktycznie wszystkim. Brakiem zdrowia, brakiem gotówki i brakiem czasu. Narzekamy na brak pracy i na nadmiar obowiązków, na zmęczenie i na nudę. Utyskujemy na samotność a zarazem przeszkadza nam, że „ktoś wiecznie czegoś od nas chce”. Cierpimy z powodu braku potomstwa i przeciwnie: rozpaczamy lub wpadamy w panikę, gdy Bóg obdarza nas kolejnym dzieckiem… Niepostrzeżenie przestajemy dostrzegać setki powodów do radości i wdzięczności, jakich Bóg dostarcza nam każdego dnia.
W czytanym dziś fragmencie Ewangelii, której można by nadać tytuł "Historia pewnego zawierzenia" święty Łukasz w sugestywny i obrazowy sposób opisuje moment Zwiastowania. Oto przed młodziutką, zaledwie kilkunastoletnią dziewczyną zjawia się dziwny zwiastun. Już samo to niejednego bardziej doświadczonego człowieka mogłoby przerazić, a przynajmniej mocno zaniepokoić. Nie inaczej jest z Maryją, o której Ewangelista pisze, że „zmieszała się na te słowa”. A tu jeszcze ta niewiarygodna nowina! A Ona zadaje tylko jedno, rzeczowe pytanie: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?”. Czy zważywszy na okoliczności, nie miałaby prawa do stu kolejnych pytań i wątpliwości:? „Dlaczego akurat ja? Ja się do tego nie nadaję, to dla mnie zbyt wielka odpowiedzialność, jestem zbyt młoda! Jak ja sobie poradzę, no i co ludzie na to powiedzą?"
Tymczasem Maryję zadawala i uspokaja tylko jedno krótkie wyjaśnienie: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. (…) Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”.
Pamiętajmy, że i my wszyscy jesteśmy w ręku Bogu, dla którego „nie ma nic niemożliwego” i bez którego nawet jeden włos nie spadnie nam z głowy. Zaufajmy Mu! Złóżmy wszystkie swoje troski w Jego dobre ręce i powtórzmy za Maryją: „Niech mi się stanie według Twego słowa”.