Przełamać obawy i pójść do chorego
Czas spędzony z osobami chorymi był trudnym, ale ubogacającym doświadczeniem. Poznaliśmy osoby, które nie tylko mierzyły się z chorobą fizyczną, ale też z odrzuceniem i samotnością.
2021-01-13
Dni poprzedzające święta Bożego Narodzenia były dla mnie trudnym czasem. Był to okres wielkich przygotowywań, niekoniecznie związanych z Panem Bogiem czy z drugim człowiekiem. Tak już przyjęło się w moim domu rodzinnym, że musi być dużo jedzenia, wszystko powinno być czyste, posprzątane, by tylko w przerwie świątecznej nie trzeba było czegoś robić.
Wniosek po tej akcji był jeden. Nie potrzeba tak naprawdę wielkich przygotowywań, specjalnych akcji, czy też mnóstwa czasu i pieniędzy, by odwiedzić osoby chore. Wniosek być może banalny, ale ile razy ja sam się wstrzymałem, by pójść do chorych z wyżej wymienionych powodów? I podejrzewam, że nie jestem jedyną osobą, którą takie właśnie argumenty powstrzymują, przed towarzyszeniem innym: starszym, niepełnosprawnym i chorym. Czasem godzinę obecności przy drugim człowieku daje więcej sił i nadziei w walce z chorobą, niż wyspecjalizowane leczenie. Dlaczego człowiek miałby/ chciałby walczyć, skoro ciągle jest sam?
W dniach 17-18 grudnia sześciu wolontariuszy z diakonii miłosierdzia Ruchu Światło-Życie archidiecezji katowickiej zaangażowało się w dobroczynną akcję przekazania kilkunastu osobom chorym, niepełnosprawnym i osłabionym przez wiek (związanym z Apostolstwem Chorych) świątecznych paczek ufundowanych przez Fundację Donum Caritatis im. ks. Zdzisława Tronta. Pragnę im podziękować za tę posługę. Dziękuję także Fundacji im. ks. Z. Tronta (na czele z panem Grzegorzem Danielczykiem) za przygotowanie paczek świątecznych oraz dostarczenie ich do Sekretariatu Apostolstwa Chorych.