Czy moje serce jest „ojczyzną wierną”?

Najprościej zidentyfikować ową niewierną „ojczyznę” w życiu drugiego, w zdechrystianizowanym narodzie lub może i we wspólnocie Kościoła. Najtrudniej uznać, że ową „ojczyzną”, w której Jezus niewiele może zdziałać, terenem najbardziej misyjnym, opornym na Jego Ewangelię, jest nasze [moje] osobiste życie.

zdjęcie: Loft Gallery

2021-02-03

Rozważanie do fragmentu Ewangelii Mk 6, 1-6
IV tydzień zwykły

Krewni Jezusa z rodzinnego Nazaretu powątpiewali w Niego. Dlatego Jezus „nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich”. „Dziwił się ich niedowiarstwu”. Wyrzucał im: „Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony”. Zadaję sobie pytanie, w jakiej przestrzeni współczesnego życia mogę znaleźć ową „ojczyznę”, w której Jezus jest lekceważony, powątpiewa się w Niego i gdzie nie może dokonać żadnego znaku?

Najprościej zidentyfikować ową niewierną „ojczyznę” w życiu drugiego, w zdechrystianizowanym narodzie lub może i we wspólnocie Kościoła. Najtrudniej uznać, że ową „ojczyzną”, w której Jezus niewiele może zdziałać, terenem najbardziej misyjnym, opornym na Jego Ewangelię, jest nasze [moje] osobiste życie. Bo po pierwsze, słaba jest moja wiara. I po drugie, być może nie potrafię dostrzec prowadzącego mnie przez życie Jezusa.
 
Porównując postawę mieszkańców rodzinnego Nazaretu do naszego życia, możemy zobaczyć wiele podobieństw. Jezus wychowywał się w Nazarecie trzydzieści lat. Mieszkańcy Nazaretu rozmawiali z Nim, znali Jego rodzinny dom. Poznali Go bardzo dobrze. My również dobrze znamy Jezusa. Wielu pracowników służby zdrowia podjęło decyzję na pracę w zawodzie, bo poczuli kiedyś takie powołanie dzięki Jezusowi, Kościołowi i drugiemu człowiekowi.
Czy dzisiaj to poznanie Jezusa jest dalej takie samo jak było na początku drogi służby? Czy dalej jest wewnętrzne i głębokie? Czy więź z Jezusem nie powszednieje a praca staje się jedynie wykonaniem zawodu? Czy nasza wiara nie staje się tylko jakimiś działaniem nacechowanym rutyną?
Jezus prowadząc mnie przez życie, działa w nim. Także dzisiaj. Na oddziale covidowym, uzdrawiając chorych, przez sakramenty. Widzę to. Jednak – dostrzegam – że moje serce jest oporne na Niego. Doświadczam tego, że Jezus zaprasza mnie do czegoś znacznie głębszego.

Jedną z tajemnic niewiary Nazareńczyków było to, że nie potrafili dostrzec miłości Świętej Rodziny przejawiającej się w zwykłej, szarej codzienności życia. Czekali na coś nadzwyczajnego. Nie wszyscy jednak z Nazaretu nie uwierzyli w Jezusa. Znamy historię życia Maryi i św. Józefa. Oni rozpoznali w swoim Synu Zbawiciela i stali się Jego najlepszymi uczniami. Proszę więc Maryję i św. Józefa, aby pomogli mi spojrzeć ich oczyma na bliźnich i moje życie, zobaczyć w nim działającego Jezusa pragnącego budować Królestwo Boże, umacniać wiarę i uzdrawiać chorych.
 
Jednym z wiernych uczniów Chrystusa był + prof. Franciszek Kokot, którego pogrzeb odbył się w zeszłym tygodniu. Wielki człowiek, ojciec rodziny, lekarz, profesor. Codziennie idąc do pracy, rozpoczynał dzień od Mszy świętej.

Autorzy tekstów, Bartoszek Wojciech, Rozważanie, Komentarz do ewangelii

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024