Rozważania Drogi Krzyżowej
W okresie Wielkiego Postu zapraszamy do modlitewnego przejścia wraz z Jezusem Jego drogi na Golgotę. Autorem rozważań Drogi Krzyżowej jest niepełnosprawny kapłan – ks. Mirosław Kiwka.
2021-02-20
Stacja I: Wyrok
Muszę stanąć obok Ciebie, by wiedzieć, jak czuli się ci wszyscy, których sprzedałem za trzydzieści srebrników milczenia, w czasie, kiedy trzeba było mówić.
Muszę stanąć obok Ciebie, by wiedzieć, jak czuli się ci wszyscy, których skazałem słowem wtedy, gdy lepiej było milczeć.
Stacja II: Krzyż
Spójrz, robię wszystko, by odszedł ode mnie ten kielich.
Wiem, to nie zabawa, z krzyżem można iść tylko na Golgotę.
Za Tobą nie da się inaczej, jak tylko Twoją drogą.
Może dopiero wówczas, gdy przestanę walczyć o siebie, zrozumiem sens Twej męki.
Stacja III: Upadek i powstanie po raz pierwszy
Myślałem, że jestem silniejszy, sprytniejszy, lepszy...
Czego jeszcze trzeba doświadczyć, by uznać, że każdy upadek, ujawniając moją bezmyślność, uczy Twojej mądrości?
A tę można odkryć jedynie, gdy się powstaje.
Stacja IV: Matka
Zdrowy rozsądek kazałby trzymać się z daleka, jednak Maryja jest blisko. Inaczej być nie mogło. Uczyniła swoim wszystko, co było Twoje.
Pewnie dlatego u kresu swej drogi dałeś Jej wraz ze mną każdą z moich beznadziejnie przegranych spraw, bym wierzył do samego końca, że z Nią wszystko jest jeszcze ciągle do wygrania.
Stacja V: Szymon
Nie miał wyboru. Przecież tak wielu go nie ma. Szymon nie był wyjątkiem.
Może to nieistotne, najważniejsze, by odnaleźć Twoje ramię po drugiej stronie mojego krzyża, aby uwierzyć, że dźwigając go razem z innymi, jestem bliżej Ciebie.
Stacja VI: Weronika
Wahanie, lęk, jej chusta i Twoja twarz. Nigdy nie pozostawiasz takich gestów bez odpowiedzi.
Noszę w sobie Twój obraz – to pewne. Brak tylko odwagi, by jak Weronika wydobyć go na światło dzienne.
Stacja VII: Upadek i powstanie po raz drugi
Boże, nic tak nie zniechęca, jak przegrane bitwy, poddane bez wystrzału twierdze, powtarzające się upadki.
Który to już raz chcesz, abym się podniósł? Kolejna lekcja cierpliwości wobec siebie, innych, nawet wobec... Ciebie. Bez niej pozostaną tylko klęski.
Stacja VIII: Łzy
We łzach wszystko się rozmywa. Są jak mgła, która zdradliwie przesłania każdą możliwą drogę. A przecież nawet pośród mgieł utkanych z żalu nie wolno utracić ostrości widzenia. Dopiero, gdy patrzę na Ciebie, widzę wyraźnie, nad czym tak naprawdę powinienem płakać.
Stacja IX: Upadek i powstanie po raz trzeci
Upadek u kresu, bolesny, twarzą w proch. Wystarczy chwila, by stracić równowagę i skończyć niemal na dnie. Później, nawet gdy się uda powstać, na długo pozostaje lęk przed następnym krokiem.
Jak linoskoczek idę chybotliwie po cienkiej nitce życia. Jedynie trzymając się mocno Twego krzyża, mam szansę nie runąć w otchłań beznadziei.
Stacja X: Obnażenie
Bezwstydną myślą, zdrożnym zamiarem, nieprzemyślanym słowem obnażam innych, równie okrutnie jak ręka, co chciwie sięga po Twoje odzienie. Niby ubrany, ale tak naprawdę przerażająco nagi, patrzę Ci w oczy, czekając z nadzieją na szatę Twojego miłosierdzia.
Stacja XI: Przygwożdżenie
Ze wszystkich możliwych dróg ta właśnie była najlepsza, inaczej byś jej nie wybrał. Rozpadają się moje plany jak domki z kart. Nie muszę wiedzieć dlaczego. Wystarczy, że Ty to wiesz.
Ale trzeba mi wierzyć w sens zdarzeń, które jak gwoździe unieruchamiają, aby spełnić tajemnicę Twoich przeznaczeń.
Stacja XII: Śmierć
Nie chcę, by na mym grobie ktoś umieścił pogańskie „non omnis moriar”. Po cóż mi żyć w ludzkiej pamięci, trwać w dziełach mych rąk, po co budować sobie pomniki, rzeźbić epitafia, sypać kurhany? Jakie to ma znaczenie?
Przepadnę wszystek i tak, jeżeli nie nauczę się od Ciebie sztuki mądrego umierania.
Stacja XIII: Pieta
Pod krzyżem, w bezgranicznym cierpieniu rodzi się nadzieja zdolna unieść brzemię śmierci. Maryja jednak wierzy, że Twoje martwe ciało wypełnia Tajemnica, która w Jej ramionach ostatecznie dojrzewa do Zmartwychwstania.
Chwytam się tej wiary jak matczynego fartucha i próbuję raz jeszcze udźwignąć ciężar życia.
Stacja XIV: Grób
Niekiedy trzeba odejść, aby pozostać, zamilknąć, by przemówić, zamknąć oczy, by zobaczyć. I umrzeć trzeba, aby zacząć żyć naprawdę.
W ten dzień ostatni, gdy przyjdzie mi przechylić się na drugą stronę oddechu, w ów dzień, chciałbym się nie lękać.