Z misją Jezusa
Przeświadczenie, że idę przez świat z misją Jezusa, już rodzi moje zwycięstwo.
2021-03-11
Rozważanie do fragmentu Ewangelii Łk 11,14-23
III tydzień Wielkiego Postu
Przed kilkoma laty na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach odbywało się sympozjum naukowe na temat egzorcyzmów w tradycji i praktyce duszpasterskiej Kościoła. Wzbudziło niemałe zainteresowanie słuchaczy. Wśród prelegentów zaproszono egzorcystów, psychologów, lekarzy. Wypełniona po brzegi aula zgromadziła nie tylko studentów teologii, ale także osoby zainteresowane tym zagadnieniem, a nawet przedstawicieli mediów. Tematyka złych duchów i ich działania w życiu człowieka zawsze fascynowała ludzi. Istnieje jednak druga skrajność – całkowite zapomnienie i wymazanie istnienia grzechu i działania złego ducha z naszego życia.
Ewangelia zawiera spektakularne spotkania Jezusa z ludźmi dotkniętymi działaniem złego ducha. Wystarczy wspomnieć Jego egzorcyzm w krainie Gerazeńczyków (por. Mk 5,1-20) na człowieku opętanym przez legion demonów. Złe duchy od razu zareagowały na Niego: „Czego chcesz od nas Jezusie, Synu Boga Najwyższego” (Mk 5,7).
Z kolei w dzisiejszym fragmencie słyszymy o opętaniu niemego. Owszem, na rozkaz Jezusa zły duch go opuścił i człowiek ten zaczął mówić! Czy jednak zachowanie niektórych z tłumu nie przypomina zachowania złych duchów ze wspomnianej wcześniej krainy? Tam demony wykrzyczały: „Czego chcesz od nas Jezusie…” (Mk 5, 7). Tu słyszymy podobną niechęć: „Mocą Belzebuba, władcy złych duchów, wyrzuca złe duchy” (Łk 11,15).
Przypominają mi się pielgrzymki: Jana Pawła II, Benedykta XVI czy Papieża Franciszka do zlaicyzowanych krajów. Orędzie Dobrej Nowiny zazwyczaj rodziło sprzeciw, konfrontowało się z oskarżaniem, wylewaniem żalu i złych emocji, jakimś nagłym atakiem bluźnierstw, kłamstw, agresji, medialnej machiny, która to wszystko rozdmuchiwała. Trzeba sobie jasno powiedzieć: tam, gdzie jest głoszona Ewangelia i rodzi się Królestwo Boże, nierzadko będziemy świadkami sprzeciwu złego ducha, jego skowytu i niezadowolenia. „Jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was Królestwo Boże” (Łk 11,20).
Setki udzielanych namaszczeń chorym, nawrócenia i spowiedzi po wielu latach, codziennie udzielana Komunia Święta, głoszona Ewangelia – to wszystko nie może pozostać bez echa działania złych duchów. Na szczęście nie głosimy siebie, ale Jezusa. A wiemy, że przed Nim zgina się „każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych” (Flp 2,10).
Przeświadczenie, że idę przez świat z misją Jezusa, już rodzi moje zwycięstwo. Jest jeszcze jeden warunek skutecznej i bezpiecznej misji: „Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie” (Łk 11, 21). A Ewangelia przestrzega także: „Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje…” (Łk 11,17). Głosić Jezusa i być z Nim zjednoczonym, to największy atut wobec demonów. Nawet jeśli mamy do czynienia z Belzebubem nazywanym „mocarzem” (Mk 3, 27), władcą złych duchów czy demonów (por.: Mt 12, 24; Mk 3, 22; Łk 1,15). Nie możemy zapominać, że także świat aniołów upadłych jest poddany Bogu. Jezus zaś zwyciężył ich i grzech poprzez śmierć na krzyżu. Warto więc nie zapominać słów wypowiadanych w czasie drogi krzyżowej: „Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją odkupił świat”.