Biskup ubogich
Homilia abp. Wiktora Skworca wygłoszona 15 marca 2021 roku podczas Mszy świętej w 25. rocznicę śmierci bpa Czesława Domina.
2021-03-16
Człowiek modlitwy
Biskup Czesław Domin urodził się w 1929 roku w Michałkowicach, w rodzinie Franciszka i Rozalii z Podgórskich. Wzrastał w cieniu neoromańskiego kościoła pw. Michała Archanioła. Od imienia patrona parafii wzięła nazwę cała górnicza osada, należąca jako jedna z dzielnic do miasta Siemianowice Śląskie, którego po latach został honorowym obywatelem. Nic więc dziwnego, że kiedy w 1970 roku ks. Czesław Domin został biskupem pomocniczym biskupa katowickiego, jako hasło swego posługiwania wybrał właśnie imię i zawołanie Michała Archanioła: Quid ut Deus! – „Któż jak Bóg!”.
Już wcześniej w swe życie zabrał również modlitwę do św. Michała Archanioła. Odmawiał ją z wiarą w trudnych latach okupacji hitlerowskiej i w czasach zmagania z systemem komunistycznym. Już wtedy swoją gorliwą pracą duszpasterską m.in. w ramach duszpasterstwa akademickiego narażał się władzom, które kilkakrotnie odmawiały jego zatwierdzenia na stanowisko proboszcza. Biskup katowicki zamianował go więc administratorem parafii Mariackiej w Katowicach, gdzie zastała go w 1970 roku nominacja na biskupa pomocniczego w Katowicach, na co ówczesne władze nie miały żadnego wpływu.
Nie znamy okoliczności – a mogły to być lata studiów seminaryjnych w Krakowie – w których stał się apostołem Bożego Miłosierdzia, czcicielem siostry Faustyny. Wiele mówił o tej postaci, o jej misji. Każdy wyjazd do Krakowa łączył się z krótką modlitwą u grobu siostry Faustyny. A Koronka do Miłosierdzia Bożego należała oprócz różańca do katalogu jego codziennych, niejako prywatnych modlitw, bo pierwszą był kapłański brewiarz, często odmawiany na kolanach.
Człowiek czynu
Słowa „Któż jak Bóg!” wróciły w życiu ks. Czesława Domina z nową mocą, kiedy w 1970 roku ówczesny prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński powiadomił go o nominacji papieża Pawła VI na biskupa pomocniczego. Dziesięć lat później, w 1980 roku biskup Domin został przewodniczącym Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski; jej siedziba powstała w Katowicach. Wynikało to z konieczności zbudowania służebnych struktur – centrum ewidencji i dystrybucji darów charytatywnych, jakie zaczęły szeroko płynąć do naszego kraju w okresie „Solidarności” i szczególnie intensywnie po ogłoszeniu w 1981 roku stanu wojennego, kiedy społeczeństwo stanęło na skraju humanitarnej katastrofy.
Współpracując z ówczesnym sekretarzem Konferencji Episkopatu Polski, doprowadził do odzyskania przez Kościół rzymskokatolicki tak zasłużonej, a zlikwidowanej przez władze Polski Ludowej w 1950 roku instytucji, jaką był Caritas, przyczynił się do uchwalenia jego ogólnopolskiego statutu. A potem promował odbudowę struktur diecezjalnych oddziałów Caritasu, organizował spotkania oraz rekolekcje dla diecezjalnych dyrektorów Komisji Charytatywnej, później Caritasu. Nieustannie nalegał na tworzenie we wszystkich diecezjach Parafialnych Oddziałów. Wiedział, że działalność charytatywna – miłość miłosierna – to jeden z filarów Kościoła, jedno z imion ewangelizacji. Przewidywał, że dary charytatywne, które w latach osiemdziesiątych nadsyłano do Polski, skończą się, zaś organiczna praca charytatywna powinna rozwijać się na poziomie parafii i świadczyć o żywotności Kościoła.
Swój wolny dzień, a był nim poniedziałek, poświęcał na pracę w Sekretariacie Episkopatu Polski w Warszawie. Tam też odwiedzał ministerstwa, ambasady i inne urzędy, aby załatwiać sprawy Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski, później Caritasu. Na propozycje – a takie mu przedstawiano – by postarał się o zawieszenie swoich funkcji wynikających z obowiązków biskupa pomocniczego w Katowicach, odpowiadał niezmiennie, iż nie chce się wyobcować z posługi w diecezji. Dlatego niezależnie od ogromu pracy w Komisji Charytatywnej wizytował parafie, udzielał bierzmowania i podejmował inne obowiązki wikariusza generalnego. Caritasem nie zajmował się wyłącznie teoretycznie, był autentycznie człowiekiem miłosiernym, bo zawsze znajdywał czas na czyny miłosierdzia, jak np. odwiedziny chorych.
Człowiek miłości
Nie angażował się w bieżące problemy polityczno-społeczne. Jego „polityką” była caritas, pomoc charytatywna, była troska o człowieka potrzebującego. Wokół tego zadania i wezwania gromadził ludzi różnych wyznań i światopoglądów, a nawet partii. Szeroko szukał sprzymierzeńców i pomocy, aby realizować różne projekty charytatywne, tworząc ośrodki dla niepełnosprawnych na płaszczyźnie diecezjalnej i ogólnopolskiej. Tak powstał m.in. ośrodek rehabilitacji dla dzieci w Rusinowicach (dziś diecezja gliwicka).
Z racji pełnionej funkcji i prac, także w Caritas Internationalis, zyskał wielu przyjaciół zarówno w Polsce, jak i za granicą. A na miejscu, w katowickiej centrali, wszystkim tu przybywającym okazywał wraz z siostrami boromeuszkami niezwykłą gościnność. Zawsze za wszystko dziękował, o czym zaświadcza dokumentacja Komisji Charytatywnej i Caritasu. Cieszył się zaufaniem Ojca Świętego Jana Pawła II, który w okresie najgorszego kryzysu w polskiej służbie zdrowia poprzez Komisję Charytatywną Episkopatu Polski przekazywał niemałe fundusze na zakup nowoczesnego sprzętu medycznego i leków dla wielu placówek medycznych w Polsce.
1 lutego 1992 roku, po 22 latach posługi biskupa pomocniczego w Katowicach, został mianowany przez Jana Pawła II biskupem diecezjalnym w Koszalinie. Rozstanie z macierzystą diecezją, gdzie wszystko było bliskie, a przez lata współtworzone, nie było łatwe. Szedł pełen ufności, powtarzając: „Któż jak Bóg!” i „ „Jezu, ufam Tobie!”, czego niektórzy z tu obecnych byli świadkami.
W Koszalinie podjął wiele inicjatyw charytatywnych. Były w dużej części odpowiedzią na zauważane potrzeby społeczne. Ubolewał nad tym, że po roku 1989 kolejne rządy III Rzeczypospolitej, także solidarnościowej proweniencji, nie wypracowały koncepcji społeczno-gospodarczej reformy rolnictwa i pozostawiły robotników rolnych z zlikwidowanych Państwowych Gospodarstw Rolnych samym sobie. Wobec tego inicjował działania na miarę możliwości diecezji. W jednym z listów pasterskich przedstawił wiernym możliwość nieodpłatnego przejęcia w użytkowanie gruntów należących do parafii. Motywem była wola przełamania apatii, niechęci do działania, która ogarnęła diecezjan, przede wszystkim pracowników byłych PGR-ów. Zorganizował, współpracując z belgijską Caritas, nagłośnioną przez środki przekazu akcję „Koza żywicielka”. W myśl założeń każda potrzebująca rodzina miała stać się właścicielem tego mało wybrednego i łatwego w hodowli zwierzęcia, by dostarczało rodzinie mleka. Założył też gospodarstwo rolne Caritas Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej – „Carol”. Ta diecezja zachowuje w pamięci wszystkie dzieła charytatywne, które zainicjował biskup Domin – od kuchni dla biednych, poprzez bursy dla uczącej się młodzieży, po ośrodki wypoczynkowe dla dzieci i rodzin w Kołobrzegu i Podczelu i inne, których nie sposób wyliczyć. Był jednak przede wszystkim pasterzem, zatroskanym o owce, którym starał się służyć jak najofiarniej!
W roku 1995 zaczął poważnie chorować. Choroba nowotworowa czyniła szybkie postępy, była bardzo bolesna. Rozpoczął się czas coraz częstszych i dłuższych pobytów w szpitalu. Do cierpień fizycznych dołączyły i inne, wynikające przede wszystkim z niemożności pełnienia obowiązków biskupich. Odchodził z tego świata człowiek – biskup – pasterz utrudzony modlitwą i miłością miłosierną. Zmarł 15 marca 1996 roku; był trzeci piątek tego miesiąca, kiedy w szczególny sposób czci się Miłosierdzie Boże.
W dniu jego pogrzebu w 1996 roku gazety w Koszalinie pisały: odszedł „biskup ubogich”. I taki pozostanie w naszej pamięci, w pamięci Kościoła i wielu wiernych, lokujących go swoimi pragnieniami i świadectwami w gronie świętych pasterzy.
Dziś – w 25. rocznicę jego odejścia do domu Ojca – patrzymy na życie i posługę śp. biskupa Czesława w świetle podarowanego nam słowa Bożego.
Uczestniczył w zapowiadanym przez proroka Izajasza procesie „stwarzania” nowej ziemi, budowania nowych domów dla ubogich, potrzebujących, niepełnosprawnych i w procesie uzdrawiania człowieka chorego, o czym mówiła Ewangelia. Świadczą o tym zainicjowane przez biskupa Czesława dzieła, które miały jedno źródło: wiara biskupa, który słowem i życiem wypowiadał: „Któż jak Bóg!”. Ta „wiara… działała przez miłość” (por. Ga 5,6) na każdej stacji jego życia i w każdy czas, aż do końca. Niech odpoczywa w pokoju. Amen. Alleluja.