Drodzy Chorzy!
Modlitwa za innych jest wielką misją osób chorych.
2021-05-11
Od grudnia ubiegłego roku razem z ks. Marcinem Niesporkiem posługuję w szpitalu tymczasowym dla chorych na Covid-19 w Katowicach. Piszę te słowa pod koniec marca, nie wiem więc jaka będzie sytuacja w szpitalu w maju, kiedy będziecie czytać te słowa. Na obecny czas wzrasta liczba pacjentów. W grudniu, gdy szpital rozpoczął swoją działalność, było 20 pacjentów. Na początku marca było ich 40, a obecnie pacjentów jest już ponad 260. Zwielokrotniliśmy częstotliwość naszych wizyt duszpasterskich. Zdecydowana większość pacjentów pragnie przyjąć Komunię świętą, wielu prosi o spowiedź świętą, innym udzielamy namaszczenia chorych. Z wieloma pacjentami rozmawiamy. Trudnym momentem dla chorych jest przejście z oddziału wewnętrznego na oddział intensywnej opieki medycznej. Nieraz jesteśmy świadkami ich wielkiego cierpienia. Tym, którzy nie przeszli covid-19 w szpitalu trudno sobie wyobrazić, jakie cierpienie może zrodzić ta choroba. Jesteśmy także świadkami wielkich przełomów dokonujących się w życiu chorych: w ich relacji do Pana Boga oraz do ludzi, zwłaszcza do najbliższych. Próbujemy także, gdy nie jest to możliwe w inny sposób (telefonicznie), przekazywać chorym ważne informacje z zewnątrz od ich najbliższych lub w drugim kierunku – od chorych dla ich rodzin. To nie tylko informacje, ale często słowa dające nadzieję, podtrzymujące chorych przy życiu: o miłości, wybaczeniu, słowa zachęcające do wytrwałości, także słowa pożegnania. Zdarzyło się, że czytaliśmy chorym listy dostarczane im przez małżonków przez nasze pośrednictwo.
Chociaż szpital jest przestrzenią wielkiego ludzkiego cierpienia, jest także miejscem heroicznej miłości. Nie tylko samych pracowników służby zdrowia, ale i chorych. Niestety wielu pacjentów nie potrafi pogodzić się z zaistniałą trudną sytuacją. Próbuję sobie wówczas przypomnieć słowa amerykańskiej lekarki Elisabeth Kübler-Ross, która w książce: „Rozmowy o śmierci i umieraniu”, przedstawiła teorię reakcji pacjenta na wiadomość o nieuleczalnej chorobie. Wyróżniła pięć etapów, przez które przechodzi pacjent, mierząc się z informacją o trudnej diagnozie: zaprzeczenie, gniew, targowanie się, depresja i być może na końcu – akceptacja. W naszym duszpasterstwie pośród chorych na covid-19 wiedza o tych psychologicznych uwarunkowaniach jest bardzo ważna.
Nieraz na psychologiczne uwarunkowania pierwszych etapów wyszczególnionych przez Kübler-Ross nakłada się osobisty obraz Boga i Kościoła danego pacjenta. Obraz ten – jeśli jest pozytywny – pomaga przejść przez trudne chwile choroby. Stąd ważna jest dbałość o relację z Bogiem w pomyślnym czasie zdrowia. Niestety zdarza się, że obraz Boga i Kościoła w sercu chorego jest negatywny. Ten negatywny obraz ma nieraz swoje źródło we wcześniejszych, złych doświadczeniach w relacjach z ludźmi Kościoła, bądź też w negatywnym przekazie medialnym. Często jednak powodem tego, że człowiek nosi w sobie taki negatywny obraz Boga i Kościoła, są jego osobiste, wewnętrzne decyzje. Jako kapelani wsłuchujemy się w słowa krytyki Kościoła, nieraz pełne bólu i goryczy. Gdy pacjenci próbują otworzyć się na spotkanie z nami oraz wypowiedzieć to, co powoduje cierpienie nie tylko fizyczne, ale także ból ich serca, sytuacja ta staje się nieraz początkiem drogi uzdrowienia duszy pacjenta. Tych pacjentów, którzy z różnych przyczyn nie chcą przyjąć sakramentów świętych nieraz pytam o to, czy mogę pomodlić się o łaskę zdrowia dla nich. Większość z nich odpowiada twierdząco. Te małe kroki budowania relacji z Kościołem, z Bogiem – wierzę w to głęboko – mogą poprowadzić do dłuższej drogi uzdrowienia duszy pacjenta. Zdarza się, że czysto ludzka relacja między kapelanem a chorym, naprowadza pacjenta na najważniejszą relację – z Chrystusem. Często sami chorzy wyznają, że Chrystus obecny w sakramentach świętych jest źródłem pokoju ich serca i pomaga im przejść przez trudne chwile pobytu w szpitalu.
Postawa chorych i ewangeliczny obraz Chrystusa utożsamiającego się z chorymi [„Byłem chory, a odwiedziliście Mnie… Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25, 36. 40)], sprawiają, że coś „przyciąga” nas do szpitala. Widzimy sens naszej kapłańskiej posługi. Piszę te słowa w liczbie mnogiej, bo jak wspomniałem na początku, posługuję w szpitalu razem z ks. Marcinem. Dostrzegam w tej posłudze kolejną łaskę Pana Boga. Pan Jezus wysyłał apostołów – jak czytamy w Ewangelii – po dwóch. Niezwykła była pedagogia Zbawiciela. Odkrywam ją właśnie teraz, w czasie naszej posługi.
Wspólnie z ks. Marcinem dzielimy się czasem posługi – gdy jeden z nas ma dyżur w szpitalu, drugi wraca do swoich innych obowiązków. Wspólnie wymieniamy się doświadczeniem posługi w szpitalu, m.in. przekazujemy sobie informacje o ilości Hostii, które wnosimy na oddział, o ilości zajętych łóżek, o stanie poszczególnych chorych. Wspólnie przeżywamy chwile radosne, tj. powroty chorych do zdrowia, a może jeszcze bardziej ich uzdrowienie wewnętrzne, wspólnie przeżywamy także trudne chwile, zwłaszcza odejścia pacjentów do wieczności. Wspólnie także mobilizujemy się do posługi i zachęcamy siebie do odpoczynku. W posłudze w tym szpitalu odkrywam serce Ewangelii i Apostolstwa Chorych.
Przy tej okazji pragnę skierować słowa także do innych kapelanów, by podziękować im za posługę w ich szpitalach, w obecnym trudnym czasie pandemii. Zaś tych, którzy z różnych przyczyn wahają się, czy podjąć tę posługę, bardzo zachęcam, aby do niej wrócili. Zwłaszcza teraz, gdy utrudniony jest kontakt pacjentów z najbliższymi w szpitalu, obecność kapelana przy chorym jest bardzo ważna. Ostatnio nieraz myślę, że nasza posługa w szpitalu, zwłaszcza na oddziale covidowym, może być także jakąś formą zadośćuczynienia za grzechy obecne w Kościele. Przede wszystkim jednak jest ona świadectwem. Proszę więc, drodzy kapelani, bądźcie z chorymi.
Na koniec pragnę wspomnieć o jeszcze jednej postawie chorych w szpitalu. Zdarza się, że niektórzy z nich odkrywają duchowość Apostolstwa Chorych: ofiarowanego cierpienia w jedności z Chrystusem za Kościół święty. Wypowiadają w wielkim zaufaniu swoje pragnienia ofiarowania cierpienia zwłaszcza za najbliższych w rodzinie, za Kościół święty, za kapłanów. Niektórym chorym sam proponuję tę duchowość, by nadać sens trudnemu czasowi ich pobytu w szpitalu. Piszę te słowa z myślą o uroczystości Zesłania Ducha Świętego, a zwłaszcza o drugim dniu tej uroczystości – święcie Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła przypadającym w tym roku 24 maja. Równocześnie święto to jest Misyjnym Dniem Chorego.
Krótko wspomnę, że tytuł Maryi jako Matki Kościoła został uznany stosunkowo niedawno. Paweł VI ogłosił go podczas Soboru Watykańskiego II, równo 50 lat temu, w 1971 roku. Uroczysta aklamacja NMP na Matkę Kościoła odbyła się na Jasnej Górze 12 września 1971 roku. Wielokrotnie – w związku z uroczystością Zesłania Ducha Świętego – założyciel Apostolstwa Chorych w Polsce, ks. Michał Rękas, zachęcał chorych do modlitwy i ofiary cierpienia za misjonarzy. Przypomnę jego słowa zamieszczone w „Apostolstwie Chorych” w 1936 roku, 85 lat temu, jakże aktualne dzisiaj: „Chorzy pracują w Apostolstwie Chorych dla misji stale i ciągle. Wybrano jednak jeden dzień w roku: uroczystość Zesłania Ducha Świętego, by tę ofiarę odnowić, złączyć, spotęgować, Duchowi Świętemu ofiarować: Duchowi życia, ognia, prawdy! Duch Święty zstąpił na Apostołów w Wieczerniku zebranych, zapalił ich serca, wyprowadził na szerokie i dalekie gościńce świata. Duch Święty wejdzie do serca chorych, rozszerzy ich miłością dla dalekich, nieznanych współbraci, wyprowadzi na dalekie pola pracy misyjnej (…). Misjonarz, który musi długie miesiące, może i lata, przeleżeć na łożu boleści, działa, pracuje dla nawrócenia pogan tak, jak ten, który chodzi z miejsca na miejsce, głosi kazania, udziela sakramentów”.
Moi Drodzy, proszę Was wszystkich o modlitwę i o ofiarę cierpienia za misjonarzy oraz za misje. Myślę zwłaszcza o tych misjonarzach, którzy wyjechali kiedyś z Polski głosić innym Ewangelię oraz na terenach misyjnych: w Afryce, w Azji, w Ameryce Południowej i w innych miejscach na świecie. Ale równocześnie myślę o „terenach misyjnych” w naszej Ojczyźnie i o miejscowych misjonarzach – kapłanach głoszących Ewangelię: w szkole, w szpitalu, z ambony. Proszę Was, byście modlili się o powołania do kapłaństwa, aby nie zabrakło tych głosicieli, służących także chorym w szpitalach. Aby kapłani w duchu służby, gorliwie podejmowali swoje zadania.
Zobacz całą zawartość numeru ►