Powołanie do Apostolstwa Chorych

Homilia ks. Wojciecha Bartoszka wygłoszona w niedzielę, 19 września, w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Sędziszowie Małopolskim, w diecezji rzeszowskiej.

zdjęcie: www.milosierdziesedziszow.pl

2021-09-19

Siostry i bracia,

W najbliższych tygodniach powstanie w Waszym kościele w nowo ustanowionym przez Księdza Biskupa Sanktuarium Miłosierdzia Bożego Diecezjalne Centrum Apostolstwa Chorych. Chcemy więc dzisiaj pochylić się nad tematem Apostolstwa Chorych. Kościół daje nam w dzisiejszą niedzielę szczególną Ewangelię, która pomaga nam wejść w ten temat.

Słyszymy w Ewangelii Chrystusa zapowiadającego swoją mękę i śmierć. Jest to tzw. druga zapowiedź męki. Oprócz niej istnieją w Ewangelii dwie inne. Przy pierwszej Pan Jezus dodaje słowa odnoszące się do apostołów: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!” (Mk 8, 34b). Z wszystkich trzech opisów możemy wnioskować, że apostołowie nie zrozumieli słów Chrystusa. Trudno im było przyjąć, że Mesjasz odkupi człowieka przez haniebną śmierć na krzyżu. I że oni również w jakiś sposób mają wejść w podobną drogę uniżenia. Dzisiejsza Ewangelia jest świadectwem ich sprzeczki o władzę w gronie uczniów. Pokazała, jak dalekie były ich myśli od słów Chrystusa. Warto abyśmy i my postawili sobie pytanie, jak my reagujemy, gdy słyszymy słowa Chrystusa: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!”?

Apostołowie potrzebowali wielu lat, by je zrozumieć. W godzinie próby zwątpili. Zdradzili Chrystusa i uciekli od Niego. Jednak właśnie męka i śmierć Pana Jezusa, zapowiadane wcześniej, sprawiły, że na własnej skórze, osobiście poznali, na czym odkupienie w ich przypadku polegało, i jak wielką cenę Chrystus zapłacił, by ich i nas zbawić. Właśnie to doświadczenie, niezmierzonej bezinteresownej miłości Chrystusa do nich, sprawiło, że podjęli Jego misję. Zakończyła się ona w ich przypadku również śmiercią męczeńską na krzyżu. Męczeństwem, do którego nie dążyli. Męczeństwem będącym w czasie prześladowań dowodem ich wiarygodności.

Siostry i bracia

My także próbujemy być uczniami Chrystusa. W historii uczniów możemy się odnaleźć. Odnajdujemy się w ich niezrozumieniu Chrystusa, Jego słów. Jesteśmy tutaj w świątyni, co potwierdza główny wybór naszej drogi wiary. Nie chodzi jednak tylko o naszą obecność w tym miejscu. Istotne stają się również inne życiowe wybory. One faktycznie weryfikują prawdziwość drogi naśladowania Chrystusa.

Jedną z dróg chrześcijańskiego powołania jest Apostolstwo Chorych. To powołanie odkrywamy w trudnym okresie życia związanym z chorobą, niepełnosprawnością, czy starszym wiekiem.

Czym jest duchowość Apostolstwa? Spróbuję odpowiedzieć przywołując historię Jacka Krawczyka, Waszego diecezjanina. Pamiętam, kilka lat temu na spotkaniu z kapelanami szpitalnymi Waszej Diecezji ksiądz biskup wspominał o jego życiu.

Jacek urodził się w Palikówce koło Rzeszowa w 1966 r. Studiował na KUL-u. Równolegle do podjętych studiów pomagał. Pomaganie było jego pasją. Czynił tak na początku – spontanicznie, i później. W późniejszym czasie szukał odpowiednich metod w realizacji celów. Pomagał dzieciom w szpitalu, ludziom starszym w ich domach, osobom uzależnionym od alkoholu. Podjął pracę w rzeszowskim pogotowiu ratunkowym. Zaręczył się z koleżanką ze studiów. Zaplanowali sakrament małżeństwa. Wcześniej zawarli związek cywilny. Niestety krótko po tym Jacek poważnie zachorował. Diagnoza okazała się wyrokiem: rak płuc. Napisał list do Ewy. Poprosił ją, by zachowała wolność decyzji związana z zawarciem sakramentalnego związku. Pomimo niekorzystnej diagnozy Jacka, Ewa nie wahała się. W kaplicy szpitalnej przyjęli sakrament małżeństwa. Choroba postępowała. Do dzisiaj zachowała się korespondencja Jacka, na podstawie której możemy poznać jak podchodził do choroby. M.in. w liście do promotora pracy naukowej pisał: „Wie Ksiądz dobrze, że własną chorobę traktuję jako niecodzienną łaskę, do przyjęcia której byłem przygotowywany dość długo. Całe moje życie (i nie jest to przesadą) od samego początku było uczeniem się zaufania Bogu”. Tym przygotowaniem była m.in. modlitwa św. Brata Alberta, którą odmawiał od dzieciństwa. Przytoczę jej słowa: „Oddaję Ci, Panie Jezu moją duszę, rozum, serce i wszystko, co mam. Ofiaruję wszystkie wątpliwości, oschłości wewnętrzne, udręczenia i męki duchowe – wszystkie boleści ciała i choroby. W zamian nic nie chcę ani teraz, ani po śmierci, ponieważ czynię tak z miłości dla samego Ciebie”. Jeden z lekarzy dał później takie o nim świadectwo: „Jacek był innego formatu niż wszyscy. Przejął się tym, jaki ma być chrześcijanin i konsekwentnie to realizował, nawet w tak trudnej sytuacji życiowej”. Zmarł trzydzieści lat temu, 1 czerwca 1991 r. W notatce sporządzonej na sześć godzin przed śmiercią, napisał: „Brak nam nieraz głębszego spojrzenia na wspaniały dar Miłosierdzia Chrystusa pozwalającego iść trudną, ale przecież zbawienną drogą krzyżową, po Jego śladach. Szkoda, że nie chcemy być świętymi”. On nim pragnął zostać.

Moi Drodzy,

Jacek duchowo realizował w swoim życiu Apostolstwo Chorych. Stał się apostołem wpierw pomagając chorym. Później gdy zachorował, przyjął cierpienie w duchu chrześcijańskim.

Apostolstwo Chorych jest zaakceptowaniem cierpienia. Gdy Jacek zachorował, nie buntował się, pomimo wielu planów na życie. Poddał się hospitalizacji. Akceptacja trudnego stanu zdrowia nie oznacza rezygnacji z leczenia, nie jest wycofaniem się z życia. Wręcz odwrotnie. Aby zaakceptować tak trudny moment w życiu, związany często z kryzysem, potrzeba pomocy innych, nade wszystko łaski Boga. Z kryzysu człowiek może wyjść umocniony. Przed chorobą Jacek dużo modlił się, ofiarował się Bogu. W czasie pobytu w szpitalu codziennie przyjmował Komunię świętą. Częsta modlitwa, częste przyjmowanie Komunii świętej, żywa więź z Chrystusem to bardzo ważne momenty naszego życia, na każdym z jego etapów. Dopiero ugruntowana wiara w bezgraniczną miłość Boga, pomimo złych okoliczności życia, pomaga człowiekowi z pogodą ducha przyjąć trudny czas – doświadczenia krzyża. Odnaleźć sens pośród cierpienia. Apostołowie doświadczając bezgranicznej miłości Chrystusa, podjęli misję. Tylko miłość autentyczna i prawdziwa pomaga unieść ciężki krzyż próby: choroby, niepełnosprawności.

Bez wiary w taką miłość świat nie radzi sobie z cierpieniem. Odrzuca je. W ostatnich miesiącach podczas szalejącej epidemii, w czterech krajach europejskich: Portugalii, Francji, Hiszpanii i Holandii, próbowano zalegalizować, bądź poszerzyć możliwość eutanazji. W dwóch ostatnich wymienionych krajach niestety udało się to uczynić.

Siostry i bracia,

W godzinie próby modlimy się o uzdrowienie. Jezus szedł do chorych, wielu uzdrawiał. Pamiętam ogrom modlitwy zanoszonej w intencji pacjentów szpitala tymczasowego w Katowicach. Podobnie było i jest w innych szpitalach.

Obyśmy w każdej sytuacji zachowali wiarę w Boga, w Jego miłość. Zachował ją Jacek Krawczyk. Zachowała ją także pani Anna, którą spotkałem na oddziale. I jej córka. Panią Annę dobrze znałem. Była moją nauczycielką języka polskiego. Na oddziale pojednała się z Bogiem. Zmarła. Wspominam postawę wiary jej córki. Wpierw modliła się o zdrowie dla mamy, później o pokój duszy. Dzieliła się, że Bóg dał jej rodzinie jeden rok życia mamy w darze. Wcześniej bowiem mama poważnie zachorowała. Z tej choroby wyszła. Czas darowany był czasem zbliżenia się rodziny. Z Covidu – jak w skrócie nazywaliśmy oddział zakaźny – już niestety pani Anna nie wyszła. Ale zarówno sama pani Anna – byłem tego świadkiem w ostatnich godzinach jej życia – jak i córka zachowały wiarę.

Siostry i bracia,

Apostolstwo Chorych uczy, że cierpienie związane z chorobą, niepełnosprawnością, wiekiem starszym, możemy dzięki wierze, dzięki zjednoczeniu wewnętrznemu z Chrystusem, przyjąć i ofiarować za innych. Wielu pacjentów ofiarowało swój pobyt w szpitalu za innych, zwłaszcza za bliskich z rodziny. Często rodziło się w nich to pragnienie, gdy trudno im było się modlić. Pozostała prosta wiara. Wewnętrzny akt ufności i ofiarowania się Bogu: Jezu, ufam Tobie.

Warto wspomnieć słowa Pana Jezusa skierowane do św. Siostry Faustyny, apostołki Miłosierdzia Bożego: „Modlitwą i cierpieniem więcej zbawisz dusz, aniżeli misjonarz przez same tylko nauki i kazania” (Dz 1767). Człowiek ofiarujący się duchowo Bogu staje się apostołem Chrystusa przyczyniającym się do zbawiania świata. Amboną staje się łóżko chorego lub jego wózek inwalidzki.

Jak więc włączyć się w Apostolstwo Chorych? Chorzy – przez wewnętrzny akt ofiarowania się Bogu, swojego cierpienia. Dzisiejsza Ewangelia podpowiada również drogę dla pozostałych: jest nią pomoc innym w ich dźwiganiu krzyża choroby, niepełnosprawności i wieku starszego. W rodzinie, w parafii, w diecezji. Pomoc ta, w wymiarze czysto ludzkim, sakramentalnym, ma prowadzić do jednego: by chory nie zatracił wiary w miłość Boga do niego. Prośmy Pana Jezusa, aby pomógł nam dobrze zrozumieć Jego słowa zapowiadające Jego mękę i śmierć oraz słowa uczące uczniów podjęcia drogi krzyża.

Jednym zdaniem na koniec wspomnę, iż jedną z wielu form towarzyszenia chorym jest miesięcznik „Apostolstwo Chorych”, który przekazujemy chorym w całej Polsce. Amen.

Autorzy tekstów, Bartoszek Wojciech, Polecane, Nasze propozycje

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024